"Mów, Panie, bo sługa Twój słucha".
(1 Sm 3, 9)
Biblia jest słowem bardzo często używanym, w jednych środowiskach
częściej, w innych nieco rzadziej; w niektórych to słowo tabu,
dla wielu to określenie kluczowej książki lub zbioru ważnych dla
kogoś kwestii i wreszcie dla pewnych osób czy grup to termin
wyśmiewany i oznaczenie przedmiotu kpin, a nawet wrogości. Uff,
dużo tego, nieprawdaż? O czym to świadczy? Myślę, że tę
popularność słowa Biblia można wyjaśnić olbrzymim bagażem
treści i znaczeń w nim ukrytych oraz bogactwem tradycji za nim
idących. Brakuje tu jednak kwestii najważniejszej – Biblia jest
przede wszystkim Pismem Świętym i poprzez słowa w niej zapisane
przemawia nie kto inny, ale sam Bóg. „Potrzeba tu troszkę wiary”
– powie ktoś. Tak, zgadza się, bez wiary Biblia staje się tylko
mniej lub bardziej ciekawym zbiorem/przeglądem dawnych dziejów,
jakichś patriarchów, proroków, królów, krwawych wojen,
niezrozumiałych, na wpół baśniowych opowiadań, dziwnych opisów
i czymś w rodzaju kroniki o życiu i działalności niejakiego
Jezusa z Nazaretu i Jego następców.
Podstawowym
celem niniejszego cyklu zatytułowanego „Pochylmy się nad...”
jest właśnie wydobycie głosu Pana Boga z Listu, który do nas
napisał, a którym jest Pismo Święte. Pragnę zachęcić drogie
Czytelniczki i szanownych Czytelników do pogłębiania swojej wiary
w natchniony, nadprzyrodzony charakter Biblii i Boskiego pochodzenia
treści w niej zawartych. Moim marzeniem jest także to, aby osoby
traktujące Biblię tylko jako jedną z wielu książek stojących na
półce, odkryły w niej coś więcej, coś bardzo wzniosłego i
niezwykłego, niczym słowa miłości ukochanego skierowane do
ukochanej.
Dlaczego
tak wielu, mówiąc językiem młodzieżowym, „nie czuje” Boga w
Biblii? Myślę, że jest kilka podstawowych przyczyn. Po pierwsze,
zbyt rzadko sięgamy po tę świętą Księgę. Nie można kogoś
poznać, bez zapoznania się z tym, co on do nas mówi, bez wejścia
w dialog z tą osobą. Po drugie, zatrzymujemy się często tylko na
powierzchownej, zewnętrznej warstwie tekstu, nie dotykamy głębi.
Tu można skorzystać ze wspomnianej wcześniej analogii. Jeśli ktoś
trzeci wziąłby do ręki list miłosny zakochanego chłopaka do
dziewczyny być może uznałby słowa tam zawarte za jakiś bełkot,
niezrozumiałą mowę, niemal obłąkańczy wywód. Gdyby nawet
zainteresował się stylem listu i barwnym słownictwem, tak naprawdę
trudno byłoby mu właściwie odebrać emocje i uczucia kryjące się
za każdym słowem, w które ukochany wkładał swoje serce. Podobnie
z Biblią – jeśli nie „wgryziemy” się w jej język, jeśli nie
otworzymy się na Bożą miłość i nie postaramy się Go pokochać, trudno będzie nam zrozumieć Pismo Święte i jego przesłanie.
I wreszcie po trzecie, nie wkładamy wysiłku w słuchanie Boga.
Skoro Biblia jest Listem od Pana Boga, to znaczy, że ma On coś
ważnego do przekazania. Toteż przed lekturą Biblii warto
odpowiedzieć Bogu jak uczynił to starotestamentalny Samuel
poinstruowany przez kapłana Helego: „Mów, Panie, bo sługa Twój
słucha” (1 Sm 3, 9). Niech ten tekst towarzyszy nam przy każdej
lekturze Pisma Świętego.
Wpis ten
otwiera zatem cykl „Pochylmy się nad...” W każdym kolejnym
artykule będę się starał pochylić się nad jakimś fragmentem
Biblii, wspólnie z Wami. Chciałbym, aby były to teksty mniej znane, szczególnie ze
Starego Testamentu, ale często sięgnę też po perykopę Ewangelii,
Listów, Apokalipsy, aby przyjrzeć się im być może pod zupełnie
innym kątem. Nie będą to jakieś gruntowne analizy,
teologiczno-naukowe dywagacje, ale osobiste, dyktowane sercem i, jak
wierzę, natchnieniem Ducha Świętego przemyślenia i wnioski.
Kolejne wpisy nie będą odnosiły się do kolejnych ksiąg, ale po
prostu – będą dotyczyć pewnego fragmentu, może zdania, które
mnie kiedyś tam lub całkiem niedawno dotknęło (to znaczy
pomyślałem coś w rodzaju: „O rety, a może to tak trzeba
rozumieć!!!”) wewnętrznie i chciałbym się podzielić moimi
spostrzeżeniami i zachęcić Was, kochani, do osobistej refleksji.
Czasami, zwłaszcza gdy w mojej opinii dany fragment jest mniej
znany, pokrótce naświetlę jego kontekst. Oczywiście przed lekturą
wpisu zachęcam do sięgnięcia po Biblię i zapoznania się z
fragmentem, którego będzie on dotyczyć. Warto również choćby
króciutko się pomodlić słowami Samuela z trzeciego rozdziału 1 Sm
i poprosić Ducha Świętego o światło. Po lekturze wpisu warto
chwilkę zastanowić się nad jego treścią.
Pochylajmy
się zatem nad Biblią, czyli innymi słowy – wyraźmy szacunek dla
Tego, Kto w niej do nas mówi i bądźmy gotowi do słuchania Go. Tak
często Bóg zdaje się wołać z kart Biblii, gdzieś tam leżącej,
może zakurzonej, do każdego z nas niczym do biblijnego proroka
Samuela: „Aniu, Piotrze, Asiu, Wojtku, itd.” Czy odpowiemy na to
wołanie i sięgniemy po Biblię? Ten cykl właśnie do tego zachęca.
Pomódlmy
się do Ducha Świętego, by prowadził nas w tworzeniu i lekturze
artykułów opracowywanych na podstawie jakiegoś fragmentu z Księgi
Życia: Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze,
dodaj nam ochoty i zdolności, aby to pochylanie się nad Listem od
Pana Boga było dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez
Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Chwała Panu Bogu Trójjedynemu i cześć św. Rodzinie!!!!!
OdpowiedzUsuńKochani!
To dokładnie 5 lat...
3 maja 2017 r. wystartował blog #BiblijnyRaban.
Wtedy też ukazał się pierwszy wpis:
http://biblijnyraban.blogspot.com/2017/05/0-sowo-wprowadzajace-do-cyklu-pochylmy.html
Dziś jest ich 249. Ten kolejny będzie poświęcony właśnie tej 5. rocznicy.
Będę miał dla Was niespodziankę.
A dziś przede wszystkim niech wybrzmi wielkie uwielbienie i dziękczynienie Panu Bogu i Matce Najświętszej za ten czas.
Zawierzamy też na nowo przyszłość.
Proszę Was o modlitwę i ja o Was też pamiętam.
Dzięki, że jesteście!!!
#blog #blogowanie #Biblia