„Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”.
(Mt 5, 11-12)
Bogać
się ile możesz, nawet kosztem innych; bądź wesolutki szczególnie
do kamery; krzycz ile wejdzie, żebyś cię było słychać w
towarzystwie, bo inaczej wyjdziesz na milczka; pamiętaj, że
„sprawiedliwość” musi być zawsze po twojej stronie; pamiętaj,
żebyś przypadkiem nie był miłosierny, bo uznają cię za
fajtłapę; cnota czystości nie jest modna, nawet o niej nie myśl;
ważniejsze od pokoju są twoje sprawy i realizacja twoich celów;
unikaj cierpienia jak ognia – lepiej być niesprawiedliwym i
działać wbrew wartościom niż cierpieć.
W
powyższym akapicie wyliczyłem kilka haseł, z którymi możemy się
spotkać we współczesnym świecie. Myślę, że Ty, droga
Czytelniczko, i Ty, szanowny Czytelniku, już dostrzegacie subtelne
nawiązanie stanowiące kontrast w stosunku do poszczególnych
błogosławieństw wypowiedzianych przez Jezusa Chrystusa, a
zanotowanych w Mt 5, 1-10, w słynnym Kazaniu na górze.
Nietrudno
zauważyć, że niezwykle często filozofia świata ma się nijak do
nauki Mistrza z Nazaretu. Zakończeniem tzw. ośmiu błogosławieństw
jest tekst stanowiący motto tego wpisu oraz w zasadzie całej serii
„Boże paradoksy”, którą dzisiaj rozpoczynamy. Jezus
wypowiedział wydawałoby się absurdalne słowa. Jak to, mamy się
cieszyć i radować w dobie prześladowań, urągań, drwin,
oszczerstw? Dajcie spokój, przecież to jakieś science fiction!
Tak,
nie łudźmy się, to jest szalenie trudne i po ludzku niewykonalne.
Jest jednak coś takiego, co moglibyśmy określić mianem Bożych
paradoksów i o tym będziemy sobie w tej serii mówić. Według
internetowego słownika PWN paradoks to „twierdzenie zaskakująco
sprzeczne z przyjętym powszechnie mniemaniem”. Musimy pamiętać,
że nierzadko Pan Bóg myśli i działa o 180 stopni inaczej niż
myśli i działa człowiek. Bóg potrafi zaskakiwać i często
dopiero po latach (a może dopiero w niebie) okazuje się, że Boży
zamysł wcale nie był paradoksem, a nierzadko to my ludzie, rzekomo
racjonalni i inteligentni, popełniamy takie gafy z Bożego punktu
widzenia, że normalnie głowa mała. Ileż jest takich sytuacji,
gdzie pozorna absurdalność działania Boga okazuje się jedynym
słusznym rozwiązaniem, rodzącym błogosławione skutki, niemożliwe
do uzyskania przez działania czysto ludzkie.
Św.
Paweł napisał w Pierwszym Liście do Koryntian, że „nauka (…)
krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą
zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1, 18). Nieco dalej czytamy, iż „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w
oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne,
aby mocnych poniżyć” (1 Kor 1, 27). Historia, codzienność
dostarczają wielu przykładów potwierdzających słowa Apostoła
narodów. Chociażby 100 lat temu, w Fatimie, Matka Boża ukazała
się trójce małych dzieci, pastuszkom. Dlaczego Bóg posłużył
się właśnie nimi, a nie tęgimi umysłami debatującymi na
salonach polityki nad przyszłością pogrążonego w wojnie świata?
No cóż, Boże paradoksy.
Módlmy
się zatem do Matki Bożej Fatimskiej, w której święto
rozpoczynamy ten cykl naszych rozważań, aby pomagała nam w
odkrywaniu Bożych paradoksów; módlmy się, aby uczyła nas
patrzenia na świat nie tyle przez szkiełko i oko, ile raczej w
duchu wiary i ufności względem Pana Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz