Działanie Boga i (nie)działanie człowieka
W IX
w. przed Chr. w Królestwie Judy panował dobry król Jozafat. Biblia
wymienia szereg godnych uznania działań i reform tego władcy,
który generalnie rzecz ujmując kochał Pana, przestrzegał Jego
praw i uczył lud je wypełniać, karał wykroczenia przeciw Bogu. O
tym królu można poczytać przede wszystkim w 1 Krl 22 i 2 Krn
17-20. Poza tym jest on jednym z przodków Pana Jezusa (Mt 1, 8).
Jednakże
dzisiaj chciałbym zaproponować pochylenie się tylko nad jednym
wydarzeniem z życia Jozafata opisanym w 20. rozdziale Drugiej Księgi
Kronik. Otóż pewnego razu na jego królestwo napadli sąsiedzi –
Moabici, Ammonici i prawdopodobnie jeden ze szczepów edomickich. W
obliczu tego bardzo poważnego zagrożenia król pośród
zgromadzonego ludu modlił się z ufnością i pokorą do Pana.
Zarządził również post w swoim państwie. Na temat przepięknych
słów królewskiej modlitwy można by z pewnością solidnie się
rozpisywać. Władca odwołuje się m.in. do Bożej wszechmocy oraz
Jego obietnicy dotyczącej pomocy Ludowi Wybranemu w chwilach
nieszczęść i udręk. Modlitwę wieńczy wspaniała puenta
przepełniona ufnością: „Jesteśmy (…) bezsilni wobec tego
ogromnego mnóstwa, które na nas napadło. Nie wiemy, co czynić,
ale oczy nasze zwracają się ku Tobie” (2 Krn 20, 12). Następnie
przez pewnego proroka Bóg udzielił modlącym się pozytywnej
odpowiedzi. Padły tam m.in. słowa: „Nie wy będziecie tam
walczyć. Jednakże stawcie się, zajmijcie stanowisko, a zobaczycie
ocalenie dla was od Pana, o Judo i Jerozolimo! Nie bójcie się i nie
lękajcie! Jutro wyruszcie im na spotkanie, a Pan będzie z wami!”
(2 Krn 20, 17).
Król
i lud wychwalali Boga i uczynili tak, jak im nakazał: ruszyli ku
najeźdźcom, wielbiąc i sławiąc Pana oraz wznosząc okrzyki
radości. Pan sprawił, że prawdopodobnie na skutek kłótni w
obozie wroga, pozabijali się oni sami zanim Judejczycy dotarli na
miejsce, skąd było widać obóz nieprzyjacielski. Gdy już byli na
miejscu, zobaczyli wrogów martwych i następnie pozabierali łupy
wojenne. Po powrocie do Jerozolimy nadal wychwalali Boże dzieła.
Czego
uczy nas ta historia sprzed ponad 2800 lat? Myślę, że wielu
rzeczy: potrzeby respektowania Bożych praw skutkującego Jego
błogosławieństwem, skuteczności ufnej modlitwy, silnej i
niezłomnej wiary w Bożą wszechmoc i pewnie wielu innych kwestii.
Jednak mnie, po przeczytaniu tej biblijnej perykopy, szczególnie
zafascynowało jeszcze coś innego: działanie Boga i działanie (a
raczej jego brak) człowieka. Mogłoby się nam wydawać, że Bóg w
sytuacji zagrożenia swojego ludu nakaże mu ruszyć do boju,
wytrwale bić się o każdy metr, prowadzić wielką batalię z
wrogiem, kierując oczywiście ich poczynaniami. A tymczasem jest
zgoła inaczej: jak czytaliśmy powyżej, Bóg wzywa ich jedynie do
stawienia się na pole bitwy, a reszta, cała reszta będzie już w
rękach Boga. Właściwie poza marszem w kierunku obozu
nieprzyjacielskiego Judejczycy nie zrobili nic: „tylko” sobie
szli, śpiewali, wychwalali Pana, a kiedy przybyli na miejsce, Bóg
już wszystko wykonał. To tak, jakby ktoś kazał ci iść do sadu
pozbierać ogromne ilości jabłek, a ty zachodzisz na miejsce... i
zajadasz się już tylko pysznymi owocami, choć przy ich zbieraniu
nawet nie kiwnąłeś palcem.
Jak
to się ma do naszego życia? Bardzo często jest tak, że ktoś
porywa się z motyką na księżyc, robi nie wiadomo co, ale jakoś
ciągle mu nie wychodzi, przykładowo ciągle upada, ciągle nie może
wygrzebać się z nałogu, ciągle popełnia te same grzechy,
zamartwia się, irytuje, stresuje... Dlaczego tak jest? Być może
brak mu zaufania do Boga, wszystko chce zrobić sam, a zapomina, że
tak naprawdę on sam niewiele może – a wystarczy tylko powierzyć
sprawę Panu, a On już się wszystkim zajmie.
Czasami
może być odwrotnie: ktoś nie wykazuje żadnej inicjatywy, nie robi
zupełnie nic, aby przykładowo wyjść z trudnej sytuacji tłumacząc
się, że Bóg i tak to wszystko zrobi za niego. Ktoś może już
całkiem się poddał, nie wierząc w zwycięstwo, gdy jego własne
sposoby już zawiodły, zapominając o Bożych metodach. Zauważmy,
że Bóg nie powiedział do króla Jozafata i Judejczyków żeby
poszli sobie teraz spokojnie do swoich domów, może trochę
pobiesiadowali, coś przekąsili i poszli spać; On przecież
powiedział wyraźnie: „Nie wy będziecie tam walczyć. Jednakże
STAWCIE SIĘ, ZAJMIJCIE STANOWISKO, a zobaczycie ocalenie dla was od
Pana”. Widzimy, że to Bóg walczy, ale człowiek ze swej strony
musi zdobyć się na pewne minimum – musi uwierzyć Bogu, wyrazić
gotowość zmierzenia się z jakimś problemem i stanąć z nim do
walki. Tyle. Aż tyle i tylko tyle. Tym problemem może być jakiś
nałóg, grzech, lęk i wiele, wiele innych.
Trzeba
nam zatem udać się na pole bitwy jak Jozafat i mieszkańcy Judei.
Wtedy Bóg może dokonać największych cudów także w życiu
każdego z nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz