Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
Dzisiaj, dosyć nietypowo, spotykamy się nie w sobotę, ale za to w środę i to Wielką Środę. Zapraszam zatem na nasze ostatnie już spotkanie w ramach naszych wielkopostnych „Niedoskonałych minikonferencji”.
Dzisiaj, dosyć nietypowo, spotykamy się nie w sobotę, ale za to w środę i to Wielką Środę. Zapraszam zatem na nasze ostatnie już spotkanie w ramach naszych wielkopostnych „Niedoskonałych minikonferencji”.
„Stańmy pokornie w szeregu niedoskonałych”
św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Na początku finałowego rozdziału swojej książki André Daigneault przytacza fragment dzieła ks. André Combesa, którego autor nazywa „Wielkim Specjalistą od małej drogi”. Czyni to nieprzypadkowo. Właśnie ósmy rozdział naszej lektury traktuje o koncepcji świętości, którą całym swoim życiem propagowała św. Teresa od Dzieciątka Jezus (zwana też Małą Tereską, Małym Kwiatkiem lub Doktorem Miłosierdzia). To w jej nauczaniu skupia się wszystko, o czym mówiliśmy sobie w trakcie tych naszych siedmiu spotkań.
Na bazie treści ósmego rozdziału nasunął mi się taki obraz: oto mamy dwie szklanki. Jedna jest zupełnie pusta, a druga zawiera w sobie trochę niepotrzebnych rzeczy, jakichś śmieci, raczej twardych i nierozpuszczalnych. Właśnie ta druga chełpi się, że jest napełniona, a jej koleżanka z kolei nie ma w sobie zupełnie nic. Wtem ktoś nalewa do obu z nich wodę. Ta pusta wypełnia się ożywczą cieczą aż po brzegi, a ta druga ma w sobie tak dużo ciężkich rzeczy i tak obficie ją wypełniających, że woda wylewa się strumieniami. Wypłukała niektóre syfy, ale i tak niewiele wody jest w stanie się tam zmieścić, bo większość śmieci już na dobre przylgnęła do ścianek szklanki.
Tak czasami jest z tymi, którzy uznają się za grzeszników i tymi, którzy mają się za sprawiedliwych. Nierzadko to właśnie napotykając otwarte serce człowieka pozbawionego wszelkich nadziei, pustego do granic możliwości, Bóg może objawić swoją Potęgę i Miłość Miłosierną, wypełnić pustkę swoją łaską. Natomiast ktoś, kto uważa się za napełnionego i nie potrzebuje Bożej pomocy, w rzeczywistości nie jest w stanie przyjąć ożywczych strumieni łask Pana Boga.
Bardzo spodobały mi się słowa św. Teresy na temat Miłosierdzia Bożego: „Miłosierdzie (…) doświadcza takiej potrzeby dawania siebie bezinteresownie, że jest nasycone dopiero wtedy, gdy zejdzie na samo dno nędzy” (s. 158, „Droga niedoskonałości”). Na podstawie nauczania Małej Tereski można pokusić się o stwierdzenie, że zejście na samo dno nędzy wcale nie musi prowadzić do beznadziei i rozpaczy, gdyż uznanie swej nędzy może paradoksalnie przeobrazić się w największy skarb człowieka, który przyciąga i otwiera serce Boga. Nędza połączona z pokorą to wielka siła. Czytamy: „Dla niej (Tereski) świętość to pokora, a pokora to świętość” (s. 160).
Pamiętacie jak w jednym z naszych spotkań wielkopostnych pojawił się Zacheusz? Także w Adwencie był on bohaterem jednego z tekstów na Biblijnym Rabanie. W nawiązaniu do spotkania tegoż celnika z Jezusem św. Teresa podkreśla niezwykle mocno, że życie wiary winno być właśnie ciągłym zstępowaniem, jak Zacheusz, żeby prawdziwie spotkać się z Mistrzem. My często wspinamy się na duchowe drzewo, ulegamy pysze duchowej, a tymczasem tutaj chodzi o schodzenie.
Istniał dawniej taki pogląd nazywany jansenizmem, którego zwolennicy uważali, że na skutek całkowitego zepsucia świata Pan Bóg jednych obdarza łaską, a pozostałych potępia. Nieświadomie my również ulegamy czemuś w rodzaju jansenizmu, gdy wyrokujemy, że ten na pewno się zbawi, a ten już zdecydowanie nie, bo to niemożliwe: taka z niego oferma, że hej. Św. Tereska leczy nas właśnie z tak niebezpiecznej postawy wyrokowania o innych. Jej zdaniem czasami dusza więcej zyska, gdy musi zmagać się ze swoimi słabościami, niż wtedy, gdy dokonuje wielkich duchowych czynów. Mówi: „Wasz lęk, wasz strach, wasza słabość, wasza pokusa może stać się drogą Boga” (s. 169).
Warto zaznaczyć, że w rozumieniu Tereski słowo „mały” nie oznacza „minimalny” czy „infantylny”, ale „ubogi w duchu”.
Mała Tereska zupełnie odwraca wydawałoby się naturalny porządek zdobywania świętości i zamiast o drabinie, po której trzeba się wspinać, mówi o windzie Bożej łaski, darmowej, niezasłużonej w niczym, która nas zbliża do Boga. Jest to winda Miłości Miłosiernej.
Oddajmy jeszcze na moment głos wspomnianemu wcześniej ks. André Combesowi: „W ustroju Ewangelii każdy grzesznik jest świętym, który o tym nie wie. Boże miłosierdzie jest stale obecne, przyzywa go i wyczekuje, by uczynić zeń świętego” (s. 171).
Nie będę się tutaj silić na jakieś wielkie mądrości. Sięgnę po najlepsze słowa – po prostu zacytuję fragment, który kończy rozdział ósmy „Drogi niedoskonałości”. Jego treść nawiązuje do przykładu z dwoma szklankami, który sobie wcześniej omawialiśmy: „Teresa od Dzieciątka Jezus uczy nas, że Miłość Miłosierna może wejść tylko w serce ubogie, otwarte i gotowe – i że w związku z tym jedynie serce zmiażdżone i złamane może przyjąć miłość miłosierną. W ten sposób otwiera drzwi świętości przed najbardziej poranionymi i najbiedniejszymi z nas” (s. 172).
André Daigneault zamieścił jeszcze akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej autorstwa św. Tereski. Znajdziecie go tutaj w całości, a w „Drodze niedoskonałości” pojawia się tylko fragment od słowa „Pragnąc” do końca (s. 173).
Zachęcam też do modlitwy: aby św. Mała Tereska uczyła nas swojej małej drogi niedoskonałości:
Na bazie treści ósmego rozdziału nasunął mi się taki obraz: oto mamy dwie szklanki. Jedna jest zupełnie pusta, a druga zawiera w sobie trochę niepotrzebnych rzeczy, jakichś śmieci, raczej twardych i nierozpuszczalnych. Właśnie ta druga chełpi się, że jest napełniona, a jej koleżanka z kolei nie ma w sobie zupełnie nic. Wtem ktoś nalewa do obu z nich wodę. Ta pusta wypełnia się ożywczą cieczą aż po brzegi, a ta druga ma w sobie tak dużo ciężkich rzeczy i tak obficie ją wypełniających, że woda wylewa się strumieniami. Wypłukała niektóre syfy, ale i tak niewiele wody jest w stanie się tam zmieścić, bo większość śmieci już na dobre przylgnęła do ścianek szklanki.
Tak czasami jest z tymi, którzy uznają się za grzeszników i tymi, którzy mają się za sprawiedliwych. Nierzadko to właśnie napotykając otwarte serce człowieka pozbawionego wszelkich nadziei, pustego do granic możliwości, Bóg może objawić swoją Potęgę i Miłość Miłosierną, wypełnić pustkę swoją łaską. Natomiast ktoś, kto uważa się za napełnionego i nie potrzebuje Bożej pomocy, w rzeczywistości nie jest w stanie przyjąć ożywczych strumieni łask Pana Boga.
Bardzo spodobały mi się słowa św. Teresy na temat Miłosierdzia Bożego: „Miłosierdzie (…) doświadcza takiej potrzeby dawania siebie bezinteresownie, że jest nasycone dopiero wtedy, gdy zejdzie na samo dno nędzy” (s. 158, „Droga niedoskonałości”). Na podstawie nauczania Małej Tereski można pokusić się o stwierdzenie, że zejście na samo dno nędzy wcale nie musi prowadzić do beznadziei i rozpaczy, gdyż uznanie swej nędzy może paradoksalnie przeobrazić się w największy skarb człowieka, który przyciąga i otwiera serce Boga. Nędza połączona z pokorą to wielka siła. Czytamy: „Dla niej (Tereski) świętość to pokora, a pokora to świętość” (s. 160).
Pamiętacie jak w jednym z naszych spotkań wielkopostnych pojawił się Zacheusz? Także w Adwencie był on bohaterem jednego z tekstów na Biblijnym Rabanie. W nawiązaniu do spotkania tegoż celnika z Jezusem św. Teresa podkreśla niezwykle mocno, że życie wiary winno być właśnie ciągłym zstępowaniem, jak Zacheusz, żeby prawdziwie spotkać się z Mistrzem. My często wspinamy się na duchowe drzewo, ulegamy pysze duchowej, a tymczasem tutaj chodzi o schodzenie.
Istniał dawniej taki pogląd nazywany jansenizmem, którego zwolennicy uważali, że na skutek całkowitego zepsucia świata Pan Bóg jednych obdarza łaską, a pozostałych potępia. Nieświadomie my również ulegamy czemuś w rodzaju jansenizmu, gdy wyrokujemy, że ten na pewno się zbawi, a ten już zdecydowanie nie, bo to niemożliwe: taka z niego oferma, że hej. Św. Tereska leczy nas właśnie z tak niebezpiecznej postawy wyrokowania o innych. Jej zdaniem czasami dusza więcej zyska, gdy musi zmagać się ze swoimi słabościami, niż wtedy, gdy dokonuje wielkich duchowych czynów. Mówi: „Wasz lęk, wasz strach, wasza słabość, wasza pokusa może stać się drogą Boga” (s. 169).
Warto zaznaczyć, że w rozumieniu Tereski słowo „mały” nie oznacza „minimalny” czy „infantylny”, ale „ubogi w duchu”.
Mała Tereska zupełnie odwraca wydawałoby się naturalny porządek zdobywania świętości i zamiast o drabinie, po której trzeba się wspinać, mówi o windzie Bożej łaski, darmowej, niezasłużonej w niczym, która nas zbliża do Boga. Jest to winda Miłości Miłosiernej.
Oddajmy jeszcze na moment głos wspomnianemu wcześniej ks. André Combesowi: „W ustroju Ewangelii każdy grzesznik jest świętym, który o tym nie wie. Boże miłosierdzie jest stale obecne, przyzywa go i wyczekuje, by uczynić zeń świętego” (s. 171).
Nie będę się tutaj silić na jakieś wielkie mądrości. Sięgnę po najlepsze słowa – po prostu zacytuję fragment, który kończy rozdział ósmy „Drogi niedoskonałości”. Jego treść nawiązuje do przykładu z dwoma szklankami, który sobie wcześniej omawialiśmy: „Teresa od Dzieciątka Jezus uczy nas, że Miłość Miłosierna może wejść tylko w serce ubogie, otwarte i gotowe – i że w związku z tym jedynie serce zmiażdżone i złamane może przyjąć miłość miłosierną. W ten sposób otwiera drzwi świętości przed najbardziej poranionymi i najbiedniejszymi z nas” (s. 172).
André Daigneault zamieścił jeszcze akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej autorstwa św. Tereski. Znajdziecie go tutaj w całości, a w „Drodze niedoskonałości” pojawia się tylko fragment od słowa „Pragnąc” do końca (s. 173).
Zachęcam też do modlitwy: aby św. Mała Tereska uczyła nas swojej małej drogi niedoskonałości:
Jest to kariera „na odwrót”...
Na bazie podsumowania, którym kończy swoją książkę Daigneault i całej tej niezwykłej lektury można to wszystko skwitować: po prostu „Boże paradoksy” :)
Doskonale oddaje to fragment Listu do Filipian: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię” (Flp, 2,6-9). Niedościgniona kwintesencja Ewangelii...
Co najbardziej przeszkadza nam w życiu prawdziwą wiarą i osiąganiu świętości: są to pycha i szukanie ludzkiej chwały. Św. Ignacy Loyola ma na to radę: trzeba wybrać ubóstwo i hańbę.
Znany teolog i filozof Stanislas Breton uważa, że „przyszłość należy do szaleństwa krzyża” (s. 178). „Apostoł jutra będzie ubogi, ukrzyżowany i będzie dzieckiem. Chrześcijanin i apostoł muszą przejść przez ogołocenie, opuszczenie, osamotnienie. Muszą doświadczyć swojego ubóstwa i tego, że są niczym i nic nie mogą bez Boga” (s. 178).
Zupełnie rozbrajający jest ostatni nagłówek w naszej lekturze: „Zero jest punktem wyjścia” (s. 180). To takie oczywiste, a jakże trudne. Wtedy, gdy nie ma już absolutnie nic, jest właśnie doskonała szansa, żeby zacząć od nowa, żeby osiągnąć wszystko, a to wszystko jest w stanie nam dać tylko Pan Bóg.
Amen. Kończymy nasze spotkania wielkopostne w 2018 r. Mam nadzieję, że choć trochę takie coś przydało Wam się w zbliżeniu do Pana Boga. Mnie pomogło. Jeśli macie wolną chwilkę, proszę o jakieś słowo komentarza. Jeśli tylko uważacie to za w miarę sensowne, chętnie spotkamy się w jakichś minikonferencjach już w Adwencie 2018. Niczego nie obiecuję, ale jeśli tylko będę miał czas i siły, coś pewnie wystukam.
Póki co przed nami Triduum Sacrum, Triduum Paschalne. Przeżyjmy ten święty czas jak najlepiej czego sobie i Wam, moi Kochani, najserdeczniej życzę.
A z okazji zbliżającej się Wielkanocy z całego serca życzę Wam wszystkiego co najlepsze do wspaniałego wykorzystania daru życia. Życzę też ciągłego wzrostu zamiłowania w odkrywaniu ciągle na nowo przesłania i odwiecznej Mądrości Bożej, ukrytej w niezwykłej Księdze, która zwie się Biblią. Życzę wreszcie, żebyśmy dalej mogli wspólnie tę Księgę czytać i rozważać.
A w sobotę przed Niedzielą Miłosierdzia spotkamy się, jak Pan Bóg da, w serii Radośnik, w kluczu której będziemy siedzieć nad Biblią pewnie do wigilii Zesłania Ducha Świętego. Mam już pewne pomysły, zobaczymy jak to wyjdzie.
Z Panem Bogiem i do poczytania :) Paaa :)
PS Spotkał mnie niedawno wielki zaszczyt i wyróżnienie. Autor znakomitego skądinąd bloga rozbria.pl polecił mojego bloga w akcji Share Week 2018. Jeśli zatem uważacie, że Historia nauczycielka życia jest w porządku zagłosujcie na mnie tutaj. Znajdziecie tam w komentarzach stosowny link Bartosza Rozwadowskiego. Z góry wielkie dzięki :)
W
marcu ukazały się moje trzy nowe teksty na Blasting News. Zapraszam
szczególnie do tych poświęconych wiośnie i Wielkanocy. Jestem
przekonany, że informacje tam zawarte nie do końca są Wam znane.
Niekoniecznie w czasie Triduum i Świąt, ale kiedy tylko macie czas
i chęć coś przeczytać, zapraszam do lektury.
A
jeśliby w sercu kogoś z Was zrodziło się jakże szczytne
pragnienie, żeby wręczyć mi mały upominek świąteczny to
zaznaczam, że nie trzeba :) Tym bardziej żadnych pieniędzy :)
A już
tak na poważnie, będzie mi jednak bardzo miło, jeśli udostępnicie
i przeczytacie moje najnowsze teksty na Blasting News. I oczywiście
jeśli będziecie dalej czytać moje blogi :) Z góry wielkie dzięki
za wszystko!
To wcale nie jest żart na prima aprilis! To zdarzyło się naprawdę [wideo], https://pl.blastingnews.com/felietony/2018/03/to-wcale-nie-jest-zart-na-prima-aprilis-to-zdarzylo-sie-naprawde-wideo-002421551.html;
Czekasz na wiosnę i Wielkanoc? Pierwsza wiosna dawno przyszła, ale idą kolejne!, https://pl.blastingnews.com/felietony/2018/03/czekasz-na-wiosne-i-wielkanoc-pierwsza-wiosna-dawno-przyszla-ale-ida-kolejne-002402917.html;
Czy to on jest zamieszany w spór wokół nowelizacji ustawy o IPN? [wideo], https://pl.blastingnews.com/felietony/2018/03/czy-to-on-jest-zamieszany-w-spor-wokol-nowelizacji-ustawy-o-ipn-wideo-002370507.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz