sobota, 30 czerwca 2018

#11 Niespodzianka przedwakacyjna i z okazji Dnia Ojca 2


Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami dzisiaj dokończymy sobie rozpoczętą w zeszłą sobotę opowieść. Kto jeszcze nie czytał albo chce sobie przypomnieć o czym to było, zapraszam do części pierwszej.



fot. Cimberley (Pixabay.com)

Troskliwe Misie znikały zatem jeden po drugim.

Pewnego razu, gdy trójka misiów podróżowała trzeba latającymi charakterystycznymi autkami przypominającymi chmurki, zauważyli, że na jeziorze znajduje się łódka, a w niej Christy. Dziewczynka wołała o pomoc. Widać było, że nie miała wiosła, które pływało w pewnej odległości od łódki. Misie pospieszyły jej na pomoc. Gdy jednak były już blisko nagle ukazał się Mroczniak i z pomocą błyskawic zniszczył ich autka i cała trójka wpadła do wielkiego worka, który jak nagle się pojawił, tak nagle zniknął, tyle że już z misiami w środku.

Dwa inne misie, które nie zdążyły w porę ostrzec tamtej trójki, widziały wcześniej jak Christy sama wrzuciła wiosła do wody i udawała, że potrzebuje pomocy. Krok po kroku Mroczniak z pomocą Christy realizował swój chytry plan likwidacji troskliwości na świecie.

Niebawem Troskliwych Misiów było już tak mało, że nie starczyło im czasu, żeby pomagać wszystkim potrzebującym ludziom. A troskliwości na świecie było coraz mniej, gdyż złe wpływy Mroczniaka udzielały się większości ludzi.

Gdy zdecydowana większość misiów i ich kuzynów była już schwytana Ciemne Serce pojawił się w łodzi i usiadł naprzeciw Christy pod postacią chłopaka. W pewnym momencie stanął i zaczął się przechwalać, ale stracił równowagę i wpadł do wody. Dziewczyna nie wahając się ani chwili, pospieszyła mu na ratunek. Po chwili wyciągnęła go na łódkę. Ten zapytał, dlaczego go uratowała. Ona na to:

  • Kiedy ktoś tonie, trzeba go ratować.

Niebawem odpłynęli dokończyć łapanie misiów.

Pozostała garstka misiów postanowiła włamać się do pałacu Mroczniaka. Udało im się nawet wykraść klucz, ale w pewnym momencie pan domu obudził się i stało się najgorsze, schwytał resztki misiów i ich kuzynów. Uwięził ich w małych diamentach. Wydawało się, że to koniec. Ale tylko się wydawało.

Nagle do sali wkroczyła Christy w towarzystwie Dawn i Johna. Nieco wcześniej bliźniaki zdołały ją przekonać, że jeszcze nie jest za późno i może odwrócić to, w czym pomogła Złemu Sercu. Z odsieczą przybyli też Szczeruś i Prawuś – dwaj ostatni stróże troskliwości, którzy pozostali na wolności. Mroczniak był jednak nieugięty. Nie zamierzał uwalniać nikogo. Rozzłościł się nie na żarty i gdy ostrzeżenia nie pomogły pozbawił Christy talentów sportowych i powiedział, że stała się znów zwykłym nieudacznikiem. Ona jednak już się tym nie przejęła. Nalegała, żeby uwolnił misie i i ich kuzynów. Wreszcie Ciemne Serce zaczął razić dzieci oraz Szczerusia i Prawusia piorunami. Jeden z nich poważnie ranił Christy. Ta, leżąc na ziemi, ostatkiem sił wyjęła szklaną kulkę z kieszeni i wycelowała ją w zamek, zabezpieczający diamenty z misiami. Na skutek tego niezwykle celnego strzału misie i ich kuzyni wrócili na wolność. Dodajmy, że nim jeszcze Christy została mistrzynią obozową miała do perfekcji opanowaną tylko jedną czynność – rzucanie szklanymi kulkami. Ta z pozoru mało znacząca umiejętność teraz okazała się kluczowa.

Christy leżała nieprzytomna, a uwolnione już misie w komplecie wysyłały w Mroczniaka swoje promienie troskliwości; on znowu raził błyskawicami. Wtem Złe Serce nagle zatrzymał walkę. Przypomniał sobie, jak dziewczynka uratowała go, gdy tonął. Przemienił się znów w chłopca i znalazł się przy nieprzytomnej Christy. Wówczas podeszły do niego bliźniaki i wszystkie misie oraz ich kuzyni i zaczęli wołać: troszczymy się! Co ciekawe, po chwili dołączył do nich sam Mroczniak. Ku radości jego oraz pozostałych, dziewczynka odzyskała świadomość. Na dodatek mrok zła opuścił Mroczniaka (co symbolizowała zmiana koloru jego źrenic z czerwonych na niebieskie) i stał się zwykłym chłopcem, który już co prawda nie miał do perfekcji opanowanych wszystkich sztuczek sportowych, ale był wolny od sideł zła.


Koniec końców wszyscy musieli uciekać, bo pałac Ciemnego Serca zaczął się walić. Na szczęście udało im się w porę uciec. Potem były już Mroczniak, Christy i bliźniaki wraz misiami i ich kuzynami zorganizowali zabawę, po której stróże troskliwości powrócili do swojego królestwa.


Koniec :) fot. Alexas_Fotos (Pixabay.com)

I co, podobała się Wam ta historia? Bardzo proszę, napiszcie Wasze odczucia w komentarzach. Jestem ciekaw, bo ja darzę tę bajkę wielkim sentymentem. Uważam, że jak w pigułce prezentuje potęgę dobra i troskliwości oraz perfidię, obłudę zła.

Jak to wszystko ma się do Biblii i Dnia Ojca? Przyznam i Wy chyba też, że „Letnia przygoda Troskliwych Misiów” (bo taki tytuł nosi bajka, którą opowiedziałem :) jest kopalnią nawiązań do chrześcijańskich wartości. Nie będę tutaj robił dogłębnej analizy, ale tym bardziej Was proszę o opinie w komentarzach i wzmianki o tym, jak Wy rozumiecie tę historię.

Ja ograniczę się tutaj do moim zdaniem najważniejszej myśli. Pan Bóg jest kimś, kto kocha nas za darmo. Ojciec nie kocha dziecka za coś, ale po prostu dlatego, że to Jego dziecko. Tak często w różnych blogowych tekstach to właśnie się przewija. My mamy zachowywać Boże przykazania, ale nie formalistycznie czy ze strachu, lecz z miłości. To jest kwintesencja. Piszę o tym m.in. tutaj i tutaj. Troskliwe Misie nie pomagały dlatego, że chciały coś za to zyskać, ale po prostu – jeśli ktoś na ziemi potrzebował pomocy, one tę pomoc świadczyły.

Wiemy, jak z kolei zachował się Mroczniak. Pomógł Christy, ale w zamian za to miał, mówiąc kolokwialnie, interes do załatwienia. Bardzo wymownie dla mnie zabrzmiało to: „Przysługa teraz, za przysługę później”. Tak działa diabeł. Jeśli nawet podszywa się pod pozory dobra, w konsekwencji powstaje z tego jeszcze większe zło.

W tym kontekście zawsze przypomina mi się działanie jakichś tam bioenergoterapeutów czy innych ludzi, którzy leczą wahadełkami, różdżkami czy innymi mocami nie do końca wiadomego pochodzenia. Słyszałem o przypadkach, że ktoś np. rzeczywiście został przez taką osobę uzdrowiony, ale po pewnym czasie pojawiały się przykładowo jakieś problemy w rodzinie; dochodziło nawet do dręczeń diabelskich czy opętań.

Wielkim kłamstwem diabła jest to, że próbuje on nam wmówić, iż Bóg rzekomo nas ogranicza surowymi przykazaniami. Tymczasem już tak wielu, zbyt wielu ludzi, ale i myślę, każdy z nas przekonuje się od czasu do czasu, że chodzenie nie-Bożymi ścieżkami kończy się zawsze, przynajmniej na dłuższą metę, kompletną klapą.

Trwajmy zatem przy naszym Ojcu niebieskim i nie dajmy się zwieść pozorom dobra, jakie próbuje nam wciskać zły.

To tyle jeśli chodzi o te dwie czerwcowe niespodzianki. Pozwoliłem sobie na taką sentymentalną wyprawę do okresu dzieciństwa i jednej z moich ulubionych bajek. Myślę, że było warto.

Na koniec tego miesiąca jeszcze dwie również zapowiadane wcześniej niespodzianki. Po pierwsze zamieściłem nieco więcej propozycji w zakładkach Wokół Biblii oraz Aktualności, rozmaitości, mądrości. Już właściwie wakacje, a zatem będzie trochę więcej czasu, żeby posłuchać, pooglądać czy poczytać o Słowie Bożym. Gorąco polecam odwiedzanie zaproponowanych stron. Naprawdę warto. Po drugie miło mi zapowiedzieć, że w soboty lipca i sierpnia na Biblijnym Rabanie będziemy się spotykać w serii Pan Bóg na wakacjach 2 :) To kontynuacja naszych zeszłorocznych spotkań. W tym roku będziemy spędzać te wakacje z Panem Bogiem, z Jego Słowem, w nieco innym kontekście. Szczegóły za tydzień.


Pozdrawiam, ściskam i życzę udanych wakacji. Z Panem Bogiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz