sobota, 11 lipca 2020

#36 Pan Bóg a gwałty zbiorowe i ćwiartowanie

Bardzo się cieszę, że mogę Was zaprosić na 4 sezon serii wakacyjnej "Pan Bóg na wakacjach". Dedykowana jest ona szczególniej szukaniu Pana Boga >>>, na co mamy więcej czasu właśnie w wakacje. Tutaj >>> znajdziecie wpisy z poprzednich sezonów. Jak zobaczycie można powiedzieć, że do tej pory szukaliśmy Pana Boga w przestrzeni fizycznej, w przestrzeni niematerialnej i podążaliśmy szczególnie przyglądając się Maryi i Jej życiu. Jak dobrze wiemy ten rok jest absolutnie wyjątkowy jeśli chodzi o całą otoczkę koronawirusową. Zastanawiając się nad tematyką tegorocznej wakacyjnej serii pomyślałem, że korzystając z okazji spróbujemy się wgryźć w przykładowe teksty biblijne, które bez wątpienia należą do najtrudniejszych, a nawet najbrutalniejszych. Jak w nich znaleźć Pana Boga...? Będą to rzecz jasna jak wspomniałem tylko przykładowe perykopy: prawdopodobnie dwie ze Starego i dwie z Nowego Testamentu. Zobaczymy jak wyjdzie. W każdym razie zaczynajmy.

19 rozdział Księgi Sędziów to, powiedzielibyśmy po współczesnemu, fragment mocno kontrowersyjny. Ale czy na pewno tak jest? Przeciwnicy Biblii zapewne chętnie sięgnęliby po tę perykopę podkreślając jej brutalność i rzekomo antychrześcijańskie przesłanie. Czy ten fragment rzeczywiście jest taki niemoralny? W rozwikłaniu tej zagadki pomoże nam inna seria Biblijnego Rabanu o nazwie "Mitołamacz" >>>.

Zachęcam Was gorąco jak zawsze, żebyście sięgnęli teraz po ten fragment i przeczytali go sobie. Myślę, że nawet osoby o słabszych nerwach powinny sobie z nim poradzić. Powinniśmy w kontekście tego fragmentu jak i każdego innego w Biblii, wyjść od słów św. Pawła: " Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu" (2 Tm 3,16-17). Mamy zatem pewność, że i 19 rozdział Księgi Sędziów nie jest wyłączony z tej zasady.

fot. CCXpistiavos, pixabay.com
Jak widzimy, jest tam ukazana historia pewnego Efraimity, który miał problem ze swoją żoną, bo ta go zdradziła i czmychnęła do domu swojego ojca w Betlejem judzkim. Mąż zawędrował tam z zamiarem odzyskania żony. Teść zatrzymał go jednak dłużej niż się spodziewał. Biesiadowali solidnie. Dopiero któregoś dnia wyruszyli w drogę powrotną. Przenocowali u pewnego starszego człowieka w Gibea i tam rozegrał się dramat (troszkę podobny do tego z 19 rozdz. Księgi Rodzaju >>>). Pod dom przyszli mężczyźni i chcieli "obcować" z przybyszem. Gospodarz domu, powołując się na święte prawo gościnności, wydał im swoją córkę i żonę przybysza, ale za wszelką cenę chciał oszczędzić samego gościa. Potem gość wyjeżdżając zabrał sponiewieraną żonę (wydaje się też dość obojętny na jej dramat), przybył do domu, rozciął (!) ją na 12 kawałków i rozesłał do wszystkich pokoleń Izraela ku przestrodze dla nich, jakie rzeczy dokonują się w ziemi izraelskiej.

Jak rozgryźć ten niezwykle brutalny obraz? Trzeba chyba pamiętać o dwóch podstawowych kwestiach. Po pierwsze, ten tekst jest ściśle powiązany z czasami, w których powstał. Dla nas współczesnych, szczególnie dla przedstawicielek płci żeńskiej, ta historia może być zupełnie niezrozumiała choćby w tym aspekcie, iż gospodarz domu wolał poświęcić własną córkę oraz żonę gościa, żeby tylko jego, zupełnie obcego człowieka (choć rodaka) uratować. Czujemy, że taka gościnność to już chyba totalna przesada. Co więcej, wcześniejszy opis ucztowania owego mężczyzny z jego teściem i kilkukrotne namowy teścia, żeby zięć jeszcze trochę dłużej poucztował, również podkreślają bardzo ważną sprawę w kulturze semickiej: święte prawo gościnności. Po drugie, uzupełnieniem poprzedniej sprawy jest zrozumienie tego, że ten tekst niekoniecznie winniśmy rozumieć dosłownie. Tak jak w przypadku wielu innych  fragmentów Biblii, nie tyle ważne są fakt historyczny czy sekwencja kolejnych zdarzeń, ale to, jakie prawdy duchowe z sobą niosą. Więcej o tym, jak czytać Biblię, znajdziecie na Mitołamaczu >>>. A zatem cała ta historia jest przede wszystkim przestrogą przed upadkiem moralnym i brnięciem w naprawdę złe czyny, które nie przystoją szczególnie Ludowi Wybranemu. Epizod z rozcięciem ciała kobiety na 12 części jest hiperbolą, wyolbrzymieniem, przesadnią, która ma otworzyć czytelnikowi oczy na pewne kluczowe sprawy, zwłaszcza na płaszczyźnie ducha i moralności.

fot. Pexles, pixabay.com
W czasie rozmyślania nad 19 rozdz. Księgi Sędziów jak wierzę Duch Święty podrzucił mi taką oto interpretację duchową, symboliczną, tego opowiadania. Na początku czytamy, że "w owych dniach - nie było wówczas króla w Izraelu" (Sdz 19,1). Brak króla może symbolizować brak prawdziwych wartości lub zasad albo wykrzywienie właściwych zasad, niezrozumienie ich istoty. Widoczne w tekście wyolbrzymienie i niemal karykaturalne przerysowanie prawa gościnności spróbujmy odczytać jako zbyt skrupulatne trzymanie się czegoś, nawet dobrego, byle tylko być w zgodzie z prawem, nawet kosztem czegoś wartościowszego i pilniejszego w danej sytuacji. Oto przykład już bardziej z naszego podwórka: wyobraźmy sobie człowieka, który bardzo dużo się modli, chodzi na różne piękne spotkania modlitewne, niemal tylko przesiada się z jednej ławki kościelnej do ławki w innym kościele, na innym spotkaniu, równie obfitującym w duchowe doznania. Tymczasem ten człowiek zaniedbuje żonę, dzieci, życie rodzinne. W konsekwencji jego rodzina się rozpada, bo życie z nim stało się nieznośne: był coraz bardziej poirytowany, wpadł w obsesję, epatował agresją, itp. Oczywiście ja też celowo przerysowałem, wyolbrzymiłem tę historię, która nie odnosi się do jakiegoś konkretnego przykładu z rzeczywistości, ale jest symbolem, który w łagodniejszej formie może się wydarzać w rodzinach Polski, Europy i świata. Oby nie, ale życie to życie.

To poćwiartowanie żony opisane w analizowanym fragmencie Biblii jest dla mnie symbolem sytuacji, gdy jakieś jedno, pozornie niewinne i ograniczone do jednej sfery życia człowieka zdarzenie, ni stąd ni zowąd pociąga za sobą totalną rozwałkę w całym życiu duchowym. Zauważmy, że ta kobieta była jedną z wielu, w jakiejś tam mieścinie Izraela, ale potem kawałki jej ciała dotarły do wszystkich, nawet najdalszych pokoleń ziemi izraelskiej. Nawiązując do wcześniejszego przykładu możemy powiedzieć, że ten człowiek, który zaniedbywał jedną dziedzinę swojego życia, rodzinę, potem postradał całe życie, które mu się rozsypało.

Inny przykład, dość pospolity: młody człowiek od czasu do czasu wypija trochę zbyt dużo trunków z kolegami. Robi to oczywiście w dobrej wierze, żeby dotrzymać im towarzystwa i żeby generalnie było fajnie. A potem jego życie może przypominać ciąg dramatów, nawet ze śmiercią samobójczą na jego końcu.
fot. mohamed_hassan, pixabay.com
Jeszcze jeden przykład "małego" zaniedbania, które potem rozwala życie i to nie tylko jednej osoby. Młody mąż jest bardzo uprzejmy dla uroczej koleżanki z pracy: robi jej herbatki, podwozi do domu, gwarzą sobie wesoło. Oj, takie nic: nie można być miłym dla koleżanki? Przecież to same dobre uczynki. Te "dobre uczynki" kończą się w łóżku i potem rozgrywa się kolejny ludzki dramat zdrady, rozpadu małżeństwa i rodziny, itd., itp. To, o czym początkowo nikt nie wiedział, staje się sprawą publiczną i wszyscy się dziwią, że taka porządna rodzina się rozleciała.

Jak zatem znaleźć Boga w tym bardzo trudnym rozdziale Biblii? Przede wszystkim trzeba siebie zapytać czy w moim życiu postawiłem na Króla Chrystusa i szczerze Go szukam. Jak pamiętamy, w analizowanym rozdziale nie było króla, czyli w pewnym sensie nie było namiestnika Boga, który czuwałby nad przestrzeganiem zasad i odwoływaniem się do wartości w sposób autentyczny, a nie przerysowany. Musimy sobie samym zadać pytanie na ile nasze codzienne praktyki są autentycznym wypełnianiem Bożego przykazania miłości, a na ile są naszym wymysłem i jakąś karykaturą zasad wiary. Musimy też zapytać siebie czy nie ma w naszym życiu takiego Gibea, takie miejsca, które jest ogniskiem zakażenia (to tak w nawiązaniu do COVID-19) grzechem. Warto się nad tym zastanowić nie tylko w czasie wakacji.

Podobnie jak w przypadku innych materiałów na blogu nie uważam, że jest to jedynie słuszna interpretacja. Mało tego: to jest jedynie owoc niefachowych, subiektywnych przemyśleń, choć jak zaznaczam, wierzę głęboko, że Duch Święty ma w tym udział.

A co Wy o tej sytuacji opisanej w Sdz 19 myślicie? Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii i z góry za nie dziękuję.

Jeśli tylko chcecie wesprzeć rozprzestrzenianie się Bożego Słowa, biblijne rabanowanie, polubcie i polećcie tego bloga innym. Dzięki.



Trzy obecnie najczęściej czytane posty na blogu:


2 komentarze:

  1. Mhm, zapominasz, że jeśli biblia opisuje historie, to nie znaczy, że działo się to z woli Bożej. Gdybyś uważanie czytał Biblie to byś zauważył, że później Bóg potępia to co się wydarzyło tylko jest to w zupełnie innym miejscu w pismie. Wszystkie decyzje że ten człowiek postanowił oddać swoją żone wynikały z jego woli (człowieka), a nie były podyktowane suwerenną decyzją Boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz.
      Tak, oczywiście. Bóg nigdy nie jest tym, który chce zła; On może je co najwyżej dopuścić dla dobra człowieka. Zdecydowanie nie twierdzę, że Bóg pragnął poćwiartowania tej kobiety. "A zatem cała ta historia jest przede wszystkim przestrogą przed upadkiem moralnym i brnięciem w naprawdę złe czyny, które nie przystoją szczególnie Ludowi Wybranemu". Właśnie o tym traktuje wpis, że Biblia uczy przede wszystkim moralności, a nie spraw historycznych czy kulturowych.
      Polecam też tekst z bloga jak czytać Biblię:
      https://biblijnyraban.blogspot.com/2017/11/2mitoamacz-jak-czytac-biblie-oto-jest.html
      Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do częstego komentowania. Z Panem Bogiem.

      Usuń