środa, 13 marca 2019

Wielki Post 2019 #3 Stacja III - Pierwszy upadek Teresy

Stacja III - Pierwszy upadek Teresy



Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!

Przed nami trzeci wpis z cyklu wielkopostnego: "Droga krzyżowa pisana życiem, czyli 15 historii z życia wziętych". Nie są to jakieś konkretne wydarzenia, ale jedno jest pewne - są to historie oparte na faktach, na losach wielu ludzi.

A to poprzedni odcinek Stacja II - Janek bierze krzyż >>>

fot. marcellomigliosi1956, Pixabay.com

Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie. Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.


Teresa jest nastolatką, która całkiem dobrze radzi sobie w szkole, ma kilka zaufanych koleżanek i udanych rodziców. Wszystko idzie dobrze, ale w pewnym momencie dziewczynie coś zaczyna doskwierać. Początkowo nie jest nawet w stanie określić co to jest, ale to się nasila. W końcu Teresa już nie ma złudzeń - jej problemem są nawracające z uporem maniaka pokusy w jednej dziedzinie życia.

Wola walki w dziewczynie coraz bardziej słabnie. Czuje się jakby niosła na ramionach bardzo ciężki krzyż. Kilka razy była już na granicy upadku, ale resztkami sił wychodziła z opresji obronną ręką i zdawało jej się, że już tym razem na dobre zwalczyła pokusę.

Aż przyszedł ten dzień, ta chwila, ten moment nieuwagi...

I stało się...

Uświadomiwszy sobie co się stało, Teresa w pierwszym odruchu nie chciała powstawać z błota życiowego, w które weszła. Przecież tyle razy się udawało, tyle razy odnosiła zwycięstwa, a teraz leży umorusana po uszy w bagnie, z którego wyjścia tak naprawdę nie widać.

Ale nawet tam, gdzie z pozoru nadziei nie widać, jest nadzieja. Dziewczyna postanowiła podzielić się z kimś swoim dramatem. Zmusiła się, żeby pójść do spowiedzi. Oddała grzech Jezusowi i... nadal pokusy ją atakowały, nieraz ze zdwojoną siłą. Tereska była już jednak silniejsza; wiedziała, że szczególnie w chwilach ciemności duchowej powinna najbardziej przyzywać Bożej pomocy.

I szła dalej przez życie mając Jezusa za przyjaciela i kochających, wspierających rodziców.


Czy pamiętam mój pierwszy, poważny upadek w jakiejś dziedzinie? A może nigdy takiego nie miałem i za mało jestem wdzięczny Bogu za to? A może rozpiera mnie duma, że to tylko dzięki moim siłom jestem taki "bezgrzeszny"? Czy znam kogoś, kto uległ jakiejś poważnej pokusie? Czy zostawiłem tę osobę samej sobie, czy też na miarę swoich możliwości staram się jej pomóc?


Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

PS Jeśli uważasz, że to krótkie rozważanie ma sens, podziel się nim z kimś. Może w ten sposób pomożesz komuś powstać z jakiegoś upadku...?

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Chwała Bogu, bo to On - Duch Święty - jak wierzę prowadzi to pisanie. Zapraszam do lektury również innych tekstów na blogu. Serdecznie pozdrawiam. Z Panem Bogiem.

      Usuń