wtorek, 28 lipca 2020

Proszę na Słowo [#4] 28.07.2020

Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 


28 lipca 2020 - dzień powszedni albo wspomnienie św. Charbela, rok A, II

Św. Charbel - cudowny wizerunek, fot. wikimedia w domenie publicznej

"Nie odrzucaj nas przez wzgląd na Twoje imię, od czci nie odsądzaj tronu Twojej chwały! Pamiętaj, nie zrywaj przymierza z nami!" (Jr 14,21)

Rzeczywiście 14 rozdział Księgi Jeremiasza opisuje sytuację kompletnej beznadziei; wszak już nawet kapłan i prorok, czyli ci, którzy powinni być ostoją ludu, poddali się powszechnej bezradności. Powyższy fragment poprzedzony całkowitym uznaniem swoich win jest z kolei zupełnym zwróceniem się do Boga. To dosłownie tylko w Nim jest nadzieja. Osoba mówiąca w perykopie prosi Boga, żeby ten nie zrywał przymierza tylko przez wzgląd na siebie, bo ludzka strona poległa na całej linii. Przymierze już nie opiera się choćby na najmniejszym skrawku dobra człowieka, ale zawisło całkowicie na Bogu. Dziś wiemy, że tak najdobitniej zawisło na krzyżu, gdzie umarł Najczystszy za totalnie pobrudzonych. Trzeba nam sobie ciągle o tym przypominać, jednak nie trwając w bezradności, ale czyniąc co w naszej mocy, żeby odpowiadać miłością na Miłość.


"Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie i mocą Twego ramienia ocal na śmierć skazanych. My zaś, lud Twój i owce Twojej trzody" (Ps 79,11 i 13)

Znowu mowa o owcach, stadzie i pasterzu. Wszyscy znamy słynny psalm 23 zaczynający się od słów: "Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego". W tym psalmie znowu pojawia się podobny temat, ale jego wymowa nie jest już sielska, ale pełna grozy. Prawda pozostaje jednak niezmienna: Pan jest naszym pasterzem i choć w tym przypadku nacisk położony jest na ciemną dolinę, "zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną" (Ps 23,4).


"Jezus odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście».»" (Mt 13,36)

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego Apostołowie zapytali Chrystusa o wyjaśnienie przypowieści dopiero na osobności? Przecież gdyby zapytali publicznie, więcej ludzi mogłoby skorzystać z wyjaśnienia... Może bali się przerywać? Może uznali, że gdyby Pan chciał, sam wyjaśniłby ludziom bez proszenia? Może chcieli sami poznać wyjaśnienie? Może początkowo próbowali sami rozgryźć temat, ale skoro nie dali rady, postanowili zapytać? A może po prostu są takie sprawy, tak intymne, o które można pytać Pana tylko na osobności (lub jego kapłana), a potem dopiero wcielając to w życie, przekazywać innym, nie tyle słowem, co raczej czynem?


środa, 22 lipca 2020

Proszę na Słowo [#3] 22.07.2020

Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 


22 lipca 2020 - święto św. Marii Magdaleny, rok A, II

Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie, obraz Aleksandra Iwanowa, olej na płótnie, Muzeum Rosyjskie, Petersburg, fot. wikipedia w domenie publicznej

"bo jak śmierć potężna jest miłość" (PnP 8,6)

Z tym fragmentem dzisiejszego czytania skojarzył mi się tytuł filmu z 2012 r., sequelu starej słynnej produkcji. Chodzi o "Hans Klos. Stawka większa niż śmierć". Można powiedzieć, że w przypadku miłości stawka jest większa niż śmierć. Dlaczego? Śmierć wydarzy się na końcu ziemskiego życia każdego z nas, ale właśnie - potem czeka nas życie wieczne lub, nie daj Boże, wieczne cierpienie. A zatem śmierć ziemska tak czy siak się wydarzy; na ten fakt nie mamy wpływu, ale na naszą miłość już tak; a to od niej, jak naszą miłością odpowiadaliśmy na Bożą Miłość, zależy nasz los po śmierci. Paradoksalnie on już nie zależy od Boga, bo Jezus zrobił dla nas wszystko, ale teraz wszystko zależy od nas. Za św. Janem od Krzyża powtórzmy: "przy końcu życia będziemy sądzeni z miłości".


"Będę Cię wielbił przez całe me życie i wzniosę ręce w imię Twoje" (Ps 64,5)

W tym fragmencie w niektórych tłumaczeniach zamiast wielbienia jest błogosławienie. W każdym razie kiedyś zastanawiałem się co to właściwie jest uwielbienie. Wiemy, co to proszenie, dziękowanie, przepraszanie, itp. Ale co to jest wielbienie? Nasunęła mi się taka definicja: "Uwielbienie to otwieranie serca na Bożą miłość, przyjmowanie jej i odpowiadanie na nią". A dla Was czym jest wielbienie?


"A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: «Nauczycielu»" (J 20,16)

Jakoś tak dzisiaj szczególnie rzuciło mi się w oczy sformułowanie: "obróciwszy się". Nastąpiło skojarzenie z innym fragmentem, gdzie jest napisane: "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego" (Łk 9,62). Okazuje się zatem, że są sytuacje, kiedy spojrzenie za siebie jest okazją do spotkania Jezusa. Czasami możemy być tak zapatrzeni przed siebie, że Jezus może zniknąć nam z oczu albo nie spostrzeżemy się, że Chrystus właśnie przeniósł się w inne miejsce i podobnie jak anioł prowadzący Lud Wybrany z Egiptu, może zająć miejsce na naszych tyłach. Trzeba zatem mieć oczy szeroko otwarte, jak to się mówi dookoła głowy, bo Bóg jest Kimś nie do końca uchwytnym i może na nas czekać w miejscu mniej oczywistym niż się spodziewamy.


piątek, 17 lipca 2020

Proszę na Słowo [#2] 17.07.2020

Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 


17 lipca 2020 - dzień powszedni, piątek XV tygodnia zwykłego, rok A, II

fot. Candiix, Pixabay.com

"Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Oto uzdrowię cię" (Iz 38,5)

Czy człowiek może wpłynąć za zmianę woli Bożej? No, nie bardzo. Bóg jest wiecznym "tu i teraz", Jest, który Jest. Czy jednak pozorna "zmiana" może być wkalkulowana w wolę Bożą? Zdecydowanie tak! Tak naprawdę to nie "zmiana", ale sposób realizacji Bożej woli, który człowiekowi może się jawić jako zmiana.

Dzisiejsze czytanie to chyba najpiękniejszy przykład takiej sytuacji ze Starego Testamentu. Wszyscy znamy jednak zdarzenie z Kany Galilejskiej, kiedy to na skutek interwencji Maryi, Jezus "przyspieszył" swój pierwszy cud. Oczywiście to tak wyglądało z ludzkiej perspektywy, ale dla Boga to nie była zmiana, ale wkalkulowane w Bożą wolę przeogromne wstawiennictwo Maryi, które jest tak drogie nam po dziś dzień.


"Uzdrowiłeś mnie, Panie,  i żyć dozwoliłeś" (Iz 38,16)

Chociaż w tym fragmencie jest bezpośrednio mowa o uzdrowieniu ciała, to jednak w chrześcijańskich uszach pobrzmiewa już nutka życia, ale tego wiecznego. Uzdrowienie ciała jest bardzo ważne, ale my wiemy, że największym uzdrowieniem jest życie duszy, życie po śmierci.


"A On im odpowiedział: <<Czy nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego towarzysze?>>" (Mt 12,3)

Jakoś tak dzisiaj w tym fragmencie zabrzmiało mi podobieństwo do kuszenia Jezusa przez szatana na pustyni. Jezus znów z pomocą Słowa Bożego naprowadza tym razem ludzi na właściwe tory. To jest wielka perfidia szatana, który potrafi na najróżniejsze sposoby atakować: rzadko w sposób bezpośredni, częściej poprzez ludzi i wydarzenia. Chrystus został zaatakowany przez najporządniejszych, bo faryzeuszy. Musimy się wystrzegać zakusów złego.

Poza tym w tej historii Jezus uczy, że chrześcijanin to ktoś, kto... łamie przepisy. Oczywiście chodzi o sztywne i błędnie rozumiane przepisy, wynaturzone przez człowieka.


czwartek, 16 lipca 2020

Proszę na Słowo [#1] 16.07.2020

Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 


16 lipca 2020 - wspomnienie Matki Bożej z Góry Karmel, rok A, II

fot. Matka Boża Szkaplerzna, wikipedia w domenie publicznej

"Poczęliśmy, wiliśmy się z bólu, jakbyśmy mieli rodzić; ducha zbawczego nie wydaliśmy ziemi i nie przybyło mieszkańców na świecie" (Iz 26,18)

Nie wiem jak Wy to odczuwacie, ale mnie w powyższym fragmencie pobrzmiewa jakaś nutka smętnej ironii; jest to trochę taki przejaw bezsilności. Czy przypadkiem w naszym życiu nie doświadczamy czasami takiego czegoś, że staramy się, staramy, rodzimy to dobro i rodzimy, a tu go nie widać, a nawet jeszcze pojawia się zło. Św. Paweł pisze do Rzymian: "Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię" (Rz 7,15).

Jaki jest na to ratunek? Bardzo prosty, o którym jednak często zapominamy: "rosa Twoja jest rosą światłości, a ziemia wyda cienie zmarłych", czyli zwrócenie się do Boga i pozwolenie wreszcie, aby to On działał. Jakże te słowa "rosa" i "cienie" brzmią delikatnie w stosunku do brutalnych "bólów rodzenia", nieprawdaż? Możemy w nich upatrywać Boże działanie poprzez delikatność i subtelność Matki Najświętszej, która to przyniosła nam Zbawiciela świata. Ona zrodziła Zbawienie świata, bo była najpokorniejszą służebnicą Pana.


"Albowiem Twoi słudzy miłują jego (Syjonu) kamienie,
żalem ich przejmują jego gruzy" (Ps 102,15)
 

Dużo nieraz tych gruzów i kamieni w naszym życiu. To mogą być sprawy przypominające nam o jakiejś stracie, dobru, zaprzepaszczonej łasce, utraconej osobie, itp. Pan Bóg ma jednak tę cudowną własność, że potrafi wyciągać dobro nawet z najmniejszego okrucha dobrej woli.

A zatem jeśli nawet po ludzku nie został już nawet kamień na kamieniu, wszystko jest jeszcze możliwe; trzeba tylko wykrzesać z siebie jakiś okruch dobrej woli.

"znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11,29)

W tej ewangelicznej perykopie jakoś szczególnie przykuło moją uwagę sformułowanie: "dla dusz waszych". Czasami może być tak, że pomimo zbliżania się do Boga przeżywamy różne frustracje i wcale nie czujemy tej obiecanej ulgi, ale przeogromnie ciężkie jarzmo. Dlaczego może tak być? Być może dlatego, że to ukojenie ma dotyczyć dusz, a nie ciała, nie psychiki, nie portfela, nie męża, nie dziecka, nie teściowej, itp. To też może być, ale niekoniecznie. Innymi słowy: bliskość Jezusa przede wszystkim ma naprawiać i leczyć skołatane dusze; to w pierwszej kolejności, a reszta nie jest obowiązkowa, choć oczywiście warto prosić o ukojenie także i w tych innych sferach życia. "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26).

Proszę na Słowo [#0] Zapowiedź

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja z Góry Karmel!


Moje Drogie i moi Kochani!

I stało się - startujemy z nową serią na Biblijnym Rabanie. Ten zamiar już od dawna chodził mi po głowie i przyszedł czas na jego realizację, czyli inaugurację serii, w ramach której planuję publikować niezbyt długie komentarze do Słowa Bożego z dnia. Na tym blogu znajduje się wiele cykli, ale poczułem takie wewnętrzne przynaglenie, żeby odnosić się też do czytań z kolejnych dni. Pozostałe teksty są zazwyczaj dłuższe i dotyczą różnorodnych fragmentów Biblii, a w ramach tego cyklu postaram się wrzucać krótkie komentarze prawdopodobnie do dwóch, trzech zdań z poszczególnych czytań. Namiastką tej nowej serii były poniekąd nasze spotkania w ramach Tygodnia Biblijnego >>>. Od razu zaznaczam, że póki co będę komentował Słowo Boże dwa, może czasami trzy razy w tygodniu. Potem zobaczymy.

fot. Pexels, Pixabay.com

Dodam jeszcze, że znaczącą inspiracją do inauguracji tego cyklu była wyśmienita seria "Chlebak" >>> prowadzona przez Ojców Dominikanów.

Nieprzypadkowa jest również data startu - liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Góry Karmel. To połączenie ducha Maryjnego ze słynną biblijną górą niech nam zawsze towarzyszy w zagłębianiu się w Słowa Boga.

A teraz, proszę, pomódlmy się wspólnie:

Maryjo z Góry Karmel, prowadź nas w odkrywaniu Słowa Bożego jakie Kościół nam daje i którym nas karmi w Świętej Liturgii. Amen.

A zatem nie przedłużajmy tego wstępu, ale sięgnijmy po Biblię. Proszę Was na Słowo ;)

Najstarsza seria Biblijnego Rabanu: Pochylmy się nad... >>>

sobota, 11 lipca 2020

#36 Pan Bóg a gwałty zbiorowe i ćwiartowanie

Bardzo się cieszę, że mogę Was zaprosić na 4 sezon serii wakacyjnej "Pan Bóg na wakacjach". Dedykowana jest ona szczególniej szukaniu Pana Boga >>>, na co mamy więcej czasu właśnie w wakacje. Tutaj >>> znajdziecie wpisy z poprzednich sezonów. Jak zobaczycie można powiedzieć, że do tej pory szukaliśmy Pana Boga w przestrzeni fizycznej, w przestrzeni niematerialnej i podążaliśmy szczególnie przyglądając się Maryi i Jej życiu. Jak dobrze wiemy ten rok jest absolutnie wyjątkowy jeśli chodzi o całą otoczkę koronawirusową. Zastanawiając się nad tematyką tegorocznej wakacyjnej serii pomyślałem, że korzystając z okazji spróbujemy się wgryźć w przykładowe teksty biblijne, które bez wątpienia należą do najtrudniejszych, a nawet najbrutalniejszych. Jak w nich znaleźć Pana Boga...? Będą to rzecz jasna jak wspomniałem tylko przykładowe perykopy: prawdopodobnie dwie ze Starego i dwie z Nowego Testamentu. Zobaczymy jak wyjdzie. W każdym razie zaczynajmy.

19 rozdział Księgi Sędziów to, powiedzielibyśmy po współczesnemu, fragment mocno kontrowersyjny. Ale czy na pewno tak jest? Przeciwnicy Biblii zapewne chętnie sięgnęliby po tę perykopę podkreślając jej brutalność i rzekomo antychrześcijańskie przesłanie. Czy ten fragment rzeczywiście jest taki niemoralny? W rozwikłaniu tej zagadki pomoże nam inna seria Biblijnego Rabanu o nazwie "Mitołamacz" >>>.

Zachęcam Was gorąco jak zawsze, żebyście sięgnęli teraz po ten fragment i przeczytali go sobie. Myślę, że nawet osoby o słabszych nerwach powinny sobie z nim poradzić. Powinniśmy w kontekście tego fragmentu jak i każdego innego w Biblii, wyjść od słów św. Pawła: " Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu" (2 Tm 3,16-17). Mamy zatem pewność, że i 19 rozdział Księgi Sędziów nie jest wyłączony z tej zasady.

fot. CCXpistiavos, pixabay.com
Jak widzimy, jest tam ukazana historia pewnego Efraimity, który miał problem ze swoją żoną, bo ta go zdradziła i czmychnęła do domu swojego ojca w Betlejem judzkim. Mąż zawędrował tam z zamiarem odzyskania żony. Teść zatrzymał go jednak dłużej niż się spodziewał. Biesiadowali solidnie. Dopiero któregoś dnia wyruszyli w drogę powrotną. Przenocowali u pewnego starszego człowieka w Gibea i tam rozegrał się dramat (troszkę podobny do tego z 19 rozdz. Księgi Rodzaju >>>). Pod dom przyszli mężczyźni i chcieli "obcować" z przybyszem. Gospodarz domu, powołując się na święte prawo gościnności, wydał im swoją córkę i żonę przybysza, ale za wszelką cenę chciał oszczędzić samego gościa. Potem gość wyjeżdżając zabrał sponiewieraną żonę (wydaje się też dość obojętny na jej dramat), przybył do domu, rozciął (!) ją na 12 kawałków i rozesłał do wszystkich pokoleń Izraela ku przestrodze dla nich, jakie rzeczy dokonują się w ziemi izraelskiej.

Jak rozgryźć ten niezwykle brutalny obraz? Trzeba chyba pamiętać o dwóch podstawowych kwestiach. Po pierwsze, ten tekst jest ściśle powiązany z czasami, w których powstał. Dla nas współczesnych, szczególnie dla przedstawicielek płci żeńskiej, ta historia może być zupełnie niezrozumiała choćby w tym aspekcie, iż gospodarz domu wolał poświęcić własną córkę oraz żonę gościa, żeby tylko jego, zupełnie obcego człowieka (choć rodaka) uratować. Czujemy, że taka gościnność to już chyba totalna przesada. Co więcej, wcześniejszy opis ucztowania owego mężczyzny z jego teściem i kilkukrotne namowy teścia, żeby zięć jeszcze trochę dłużej poucztował, również podkreślają bardzo ważną sprawę w kulturze semickiej: święte prawo gościnności. Po drugie, uzupełnieniem poprzedniej sprawy jest zrozumienie tego, że ten tekst niekoniecznie winniśmy rozumieć dosłownie. Tak jak w przypadku wielu innych  fragmentów Biblii, nie tyle ważne są fakt historyczny czy sekwencja kolejnych zdarzeń, ale to, jakie prawdy duchowe z sobą niosą. Więcej o tym, jak czytać Biblię, znajdziecie na Mitołamaczu >>>. A zatem cała ta historia jest przede wszystkim przestrogą przed upadkiem moralnym i brnięciem w naprawdę złe czyny, które nie przystoją szczególnie Ludowi Wybranemu. Epizod z rozcięciem ciała kobiety na 12 części jest hiperbolą, wyolbrzymieniem, przesadnią, która ma otworzyć czytelnikowi oczy na pewne kluczowe sprawy, zwłaszcza na płaszczyźnie ducha i moralności.

fot. Pexles, pixabay.com
W czasie rozmyślania nad 19 rozdz. Księgi Sędziów jak wierzę Duch Święty podrzucił mi taką oto interpretację duchową, symboliczną, tego opowiadania. Na początku czytamy, że "w owych dniach - nie było wówczas króla w Izraelu" (Sdz 19,1). Brak króla może symbolizować brak prawdziwych wartości lub zasad albo wykrzywienie właściwych zasad, niezrozumienie ich istoty. Widoczne w tekście wyolbrzymienie i niemal karykaturalne przerysowanie prawa gościnności spróbujmy odczytać jako zbyt skrupulatne trzymanie się czegoś, nawet dobrego, byle tylko być w zgodzie z prawem, nawet kosztem czegoś wartościowszego i pilniejszego w danej sytuacji. Oto przykład już bardziej z naszego podwórka: wyobraźmy sobie człowieka, który bardzo dużo się modli, chodzi na różne piękne spotkania modlitewne, niemal tylko przesiada się z jednej ławki kościelnej do ławki w innym kościele, na innym spotkaniu, równie obfitującym w duchowe doznania. Tymczasem ten człowiek zaniedbuje żonę, dzieci, życie rodzinne. W konsekwencji jego rodzina się rozpada, bo życie z nim stało się nieznośne: był coraz bardziej poirytowany, wpadł w obsesję, epatował agresją, itp. Oczywiście ja też celowo przerysowałem, wyolbrzymiłem tę historię, która nie odnosi się do jakiegoś konkretnego przykładu z rzeczywistości, ale jest symbolem, który w łagodniejszej formie może się wydarzać w rodzinach Polski, Europy i świata. Oby nie, ale życie to życie.

To poćwiartowanie żony opisane w analizowanym fragmencie Biblii jest dla mnie symbolem sytuacji, gdy jakieś jedno, pozornie niewinne i ograniczone do jednej sfery życia człowieka zdarzenie, ni stąd ni zowąd pociąga za sobą totalną rozwałkę w całym życiu duchowym. Zauważmy, że ta kobieta była jedną z wielu, w jakiejś tam mieścinie Izraela, ale potem kawałki jej ciała dotarły do wszystkich, nawet najdalszych pokoleń ziemi izraelskiej. Nawiązując do wcześniejszego przykładu możemy powiedzieć, że ten człowiek, który zaniedbywał jedną dziedzinę swojego życia, rodzinę, potem postradał całe życie, które mu się rozsypało.

Inny przykład, dość pospolity: młody człowiek od czasu do czasu wypija trochę zbyt dużo trunków z kolegami. Robi to oczywiście w dobrej wierze, żeby dotrzymać im towarzystwa i żeby generalnie było fajnie. A potem jego życie może przypominać ciąg dramatów, nawet ze śmiercią samobójczą na jego końcu.
fot. mohamed_hassan, pixabay.com
Jeszcze jeden przykład "małego" zaniedbania, które potem rozwala życie i to nie tylko jednej osoby. Młody mąż jest bardzo uprzejmy dla uroczej koleżanki z pracy: robi jej herbatki, podwozi do domu, gwarzą sobie wesoło. Oj, takie nic: nie można być miłym dla koleżanki? Przecież to same dobre uczynki. Te "dobre uczynki" kończą się w łóżku i potem rozgrywa się kolejny ludzki dramat zdrady, rozpadu małżeństwa i rodziny, itd., itp. To, o czym początkowo nikt nie wiedział, staje się sprawą publiczną i wszyscy się dziwią, że taka porządna rodzina się rozleciała.

Jak zatem znaleźć Boga w tym bardzo trudnym rozdziale Biblii? Przede wszystkim trzeba siebie zapytać czy w moim życiu postawiłem na Króla Chrystusa i szczerze Go szukam. Jak pamiętamy, w analizowanym rozdziale nie było króla, czyli w pewnym sensie nie było namiestnika Boga, który czuwałby nad przestrzeganiem zasad i odwoływaniem się do wartości w sposób autentyczny, a nie przerysowany. Musimy sobie samym zadać pytanie na ile nasze codzienne praktyki są autentycznym wypełnianiem Bożego przykazania miłości, a na ile są naszym wymysłem i jakąś karykaturą zasad wiary. Musimy też zapytać siebie czy nie ma w naszym życiu takiego Gibea, takie miejsca, które jest ogniskiem zakażenia (to tak w nawiązaniu do COVID-19) grzechem. Warto się nad tym zastanowić nie tylko w czasie wakacji.

Podobnie jak w przypadku innych materiałów na blogu nie uważam, że jest to jedynie słuszna interpretacja. Mało tego: to jest jedynie owoc niefachowych, subiektywnych przemyśleń, choć jak zaznaczam, wierzę głęboko, że Duch Święty ma w tym udział.

A co Wy o tej sytuacji opisanej w Sdz 19 myślicie? Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii i z góry za nie dziękuję.

Jeśli tylko chcecie wesprzeć rozprzestrzenianie się Bożego Słowa, biblijne rabanowanie, polubcie i polećcie tego bloga innym. Dzięki.



Trzy obecnie najczęściej czytane posty na blogu: