wtorek, 28 lipca 2020

Proszę na Słowo [#4] 28.07.2020

Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 


28 lipca 2020 - dzień powszedni albo wspomnienie św. Charbela, rok A, II

Św. Charbel - cudowny wizerunek, fot. wikimedia w domenie publicznej

"Nie odrzucaj nas przez wzgląd na Twoje imię, od czci nie odsądzaj tronu Twojej chwały! Pamiętaj, nie zrywaj przymierza z nami!" (Jr 14,21)

Rzeczywiście 14 rozdział Księgi Jeremiasza opisuje sytuację kompletnej beznadziei; wszak już nawet kapłan i prorok, czyli ci, którzy powinni być ostoją ludu, poddali się powszechnej bezradności. Powyższy fragment poprzedzony całkowitym uznaniem swoich win jest z kolei zupełnym zwróceniem się do Boga. To dosłownie tylko w Nim jest nadzieja. Osoba mówiąca w perykopie prosi Boga, żeby ten nie zrywał przymierza tylko przez wzgląd na siebie, bo ludzka strona poległa na całej linii. Przymierze już nie opiera się choćby na najmniejszym skrawku dobra człowieka, ale zawisło całkowicie na Bogu. Dziś wiemy, że tak najdobitniej zawisło na krzyżu, gdzie umarł Najczystszy za totalnie pobrudzonych. Trzeba nam sobie ciągle o tym przypominać, jednak nie trwając w bezradności, ale czyniąc co w naszej mocy, żeby odpowiadać miłością na Miłość.


"Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie i mocą Twego ramienia ocal na śmierć skazanych. My zaś, lud Twój i owce Twojej trzody" (Ps 79,11 i 13)

Znowu mowa o owcach, stadzie i pasterzu. Wszyscy znamy słynny psalm 23 zaczynający się od słów: "Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego". W tym psalmie znowu pojawia się podobny temat, ale jego wymowa nie jest już sielska, ale pełna grozy. Prawda pozostaje jednak niezmienna: Pan jest naszym pasterzem i choć w tym przypadku nacisk położony jest na ciemną dolinę, "zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną" (Ps 23,4).


"Jezus odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście».»" (Mt 13,36)

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego Apostołowie zapytali Chrystusa o wyjaśnienie przypowieści dopiero na osobności? Przecież gdyby zapytali publicznie, więcej ludzi mogłoby skorzystać z wyjaśnienia... Może bali się przerywać? Może uznali, że gdyby Pan chciał, sam wyjaśniłby ludziom bez proszenia? Może chcieli sami poznać wyjaśnienie? Może początkowo próbowali sami rozgryźć temat, ale skoro nie dali rady, postanowili zapytać? A może po prostu są takie sprawy, tak intymne, o które można pytać Pana tylko na osobności (lub jego kapłana), a potem dopiero wcielając to w życie, przekazywać innym, nie tyle słowem, co raczej czynem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz