środa, 17 listopada 2021

Proszę na Słowo #33 [17.11.2021]

 Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 

17 listopada 2021 - wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy, rok B, I

Bez owijania w bawełnę, bo szkoda pustych słów - zapraszam na Słowo

fot. pixabay.com

"Mówiła [Matka do mordowanych synów] do nich: «Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i zamyślił początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie sobą teraz dla Jego praw». Antioch był przekonany, że nim gardzono, i dopatrywał się obelgi w tych słowach" (2 Mch 7,21-24)

Ten fragment to pewnie jeden z najpiękniejszych w Starym Testamencie jeśli idzie o poszanowanie życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci oraz wiarę w życie pozagrobowe. Chciałbym jednak tu podkreślić coś innego: postawę króla Antiocha IV Epifanesa, która uważał, że nim gardzono. Jak czytamy, matka męczonych synów zapewniała ich, że Bóg im przywróci życie po śmierci za to, że nie stawiali życia ziemskiego wyżej niż Boże Prawo. To już mocno pobrzmiewa Ewangelią, prawda? (por. Łk 9,23-27).

Antioch zaś opacznie odebrał słowa kobiety albo po prostu źle je usłyszał i uważał, że to nim gardzono. Przypomina mi to postawę nas, nieraz pobożnych katolików, którzy z igły robimy widły nawet na bazie czyjegoś zachowania, które zbyt pochopnie oceniamy jako niewłaściwie, a już wyciągamy pochopne wnioski.

Jak często zbyt pochopnie osądzam innych?


                     
"Strzeż mnie jak źrenicy oka, ukryj mnie w cieniu Twych skrzydeł. A ja w sprawiedliwości ujrzę Twe oblicze, ze snu powstając, nasycę się Twoim widokiem" (Ps 17(16),8.15)

Przyznam, że wiara ludzi Starego Testamentu często mnie zachwyca. Jak wiemy oni jeszcze nie mieli tak jasnej wizji zmartwychwstania jak już my mamy po zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Niemniej jednak podświadomie, a raczej w głębi swych dusz wyczuwali, że to, co na ziemi, to nie wszystko; że jest coś, jest przede wszystkim Ktoś - ukochany Bóg - który ożywi zmarłe ciała. Czuli, że On jest Bogiem nie tylko ludzi żyjących na ziemi, ale także tych przebywających w Szeolu. Jeszcze do końca nie byli świadomi, że Bóg stanie się człowiekiem i aż tak bardzo zespoli się z nim, że za niego umrze i zmartwychwstanie jako pierwszy (por. 1 Kor 15,22-23).

A czy ja 2 tyś. lat po Chrystusie mocno wierzę w Jego zmartwychwstanie czy nadal powątpiewam?

 

"Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami" (Łk 19,16-17)

Wiem, że to trochę nietypowa, a nawet wyglądająca niepoważnie interpretacja, ale to tylko pozornie. A gdyby tak słowo mina (jednostka wagi) z dzisiejszej Ewangelii potraktować jako... mina na twarzy? Te terminy poza jednakowym brzmieniem nie mają z sobą nic wspólnego, ale... Wiadomo, że mina człowieka jest uzależniona od charakteru, temperamentu, itp. Introwertyk raczej nie będzie się śmiał tak jak ekstrawertyk, ale każdy bez wyjątku swoją miną, przyjazną albo nie, może przysporzyć czyjeś miny albo sprawić, że inni staną się gorsi i zapłaczą. A zatem jeśli nawet ktoś na pozór nie ma niczego, czym mógłby się podzielić z bliźnim, zawsze ma minę. Ją może pomnażać za darmo na twarzach innych. Może o to też Pan Bóg zapyta, gdy będzie nas sądził z miłości...

Jaka jest moja mina (na mojej własnej twarzy)?
 
 

 

PS Zgodnie z tradycją zapoczątkowaną we wpisie nr 200 >>> pod tym i każdym następnym wpisem znajdziecie zachętę do modlitwy dowolną modlitwą, jeśli możesz to najlepiej Eucharystią, Różańcem św. lub Koronką albo przynajmniej krótkim "Zdrowaś Maryjo"; ale proszę Cię: choć trochę się pomódl! Pomódlmy się w intencjach Pana Jezusa i Maryi, bo oni wiedzą, co w danym momencie jest najlepsze. 
Zapraszam też serdecznie na profile społecznościowe, np. Biblia i Historia. 8 grudnia 2018 r. wystartował InBiRR – Internetowo-Biblijne Róże Różańcowe. Zachęcam Was do wspólnej modlitwy.

Wpis to przede wszystkim Słowo, modlitwa to modlitwa. Pozostał jeszcze czyn. Oczywiście wierzę i mam nadzieję, że każdy wpis jest zachętą do zmiany na lepsze czegoś w czynach, ale poczułem przynaglenie, żeby pod każdym wpisem podrzucać Wam jakąś inicjatywę związaną z szeroko pojętym Słowem Bożym, np. jego głoszenie, co jest bardzo bliskie idei biblijnego rabanowania. Gorąco zachęcam: pomóżmy!

Link do akcji, którą można wesprzeć >>>.

Jeśli przeczytałeś powyższy tekst przynajmniej się pomódl; jeśli możesz, pomóż też materialnie.

Bardzo Cię o to proszę.

Za wszystko serdeczne Bóg zapłać.  

Nie jestem biblistą i nie traktujcie proszę moich refleksji jako oficjalnej wykładni Kościoła, niemniej pragnę całym sercem i tak staram się czynić, aby moje przemyślenia wpisywały się w nauczanie Kościoła rzymskokatolickiego. Głęboko wierzę, że w rozważaniach pomaga i inspiruje Duch Święty.

Podzielcie się w komentarzach własnymi przemyśleniami, udostępnijcie też innym.

czwartek, 4 listopada 2021

#21 Boży paradoks Mk 15,29-32

Zapomniany aspekt Miłosierdzia


Przyznaję, że pewien szczegół z Ewangelii wg św. Marka i św. Mateusza bardzo mnie swego czasu zaintrygował. Wiem, że Miłosierdzie Boże jest potężne, ale ten detal uświadomił mi coś jeszcze. W tym odcinku zaglądamy na ewangeliczne karty, gdzie jest mowa o wyszydzeniu Pana Jezusa na krzyżu, więc jest to temat w sam raz na listopad, kiedy częściej mówi się i myśli o życiu oraz śmierci. Miłosierdzie Boże jest jednak zagadnieniem na tyle uniwersalnym, że o każdej porze dnia i roku warto je zgłębiać.

fot. Ambroz, Pixabay 

W Mk 15,29-32 czytamy jak poszczególni luzie urągali Panu Jezusowi wiszącemu na krzyżu. Byli wśród nich przechodnie, byli oczywiście arcykapłani i uczeni w Piśmie; wreszcie byli też ci, którzy zostali wraz z Nim ukrzyżowani. Oni też lżyli, jak czytamy: "Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani" (Mk 15,32). No właśnie, "lżyli"... Wam też tutaj coś zazgrzytało? Jak zapewne dobrze pamiętamy z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 23,35-43) tam jest słynna scena o tzw. dobrym i złym łotrze. Podczas gdy ten z lewej urągał Jezusowi jak ci spod krzyża, ten z prawej stawił się w obronie Chrystusa i jeszcze poprosił Go o wspomnienie, gdy Pan już będzie w raju. Tym samym został pierwszym kanonizowanym świętym chrześcijańskim. Tymczasem u Marka i Mateusza (por. Mt 27,39-44) napisane jest, że lżyli go łotrzy, a zatem obaj, bo wiemy o istnieniu dwóch współukrzyżowanych z Panem.

W jednym opracowaniu czytałem, że najprawdopodobniej Marek i Mateusz zastosowali uogólnienie, bez wgryzania się w szczegóły, natomiast najdokładniejszy z nich Łukasz zbadał sprawę i okazało się, że jeden z łotrów był dobry. Nie jestem biblistą, ale ja lubię sobie połączyć opisy trzech Ewangelistów, bo to daje jeszcze bardziej fascynujący obraz Bożego Miłosierdzia. A może było tak, że istotnie obaj łotrzy lżyli Mistrza już wisząc na krzyżach, ale potem dokonało się coś, co sprawiło nawrócenie jednego z nich. Najprawdopodobniej otworzył się on na łaskę Jezusa. W tym świetle jeszcze bardziej widzimy, że nawrócenie Dobrego Łotra, później zwanego św. Dyzmą, dokonało się NAPRAWDĘ w ostatnich chwilach jego życia.

Ja sobie czasami tak wyobrażałem, że ten Dobry Łotr wcale może taki zły nie był i najpóźniej, gdy niósł krzyż, a może jeszcze wcześniej, zmienił swoje postępowanie i przybity do krzyża był już zupełnie nawrócony. Tymczasem jeśli przyjmiemy, że Marek i Mateusz jednak nie uogólniali, ale rzeczywiście jeszcze na krzyżu obaj łotrzy ubliżali Panu, wtedy bezkres Bożego Miłosierdzia jest jeszcze bardziej niewysłowiony.

Spotkałem się też z opiniami, że skrucha Dobrego Łotra była jedynie udawana i chciał nawet w ostatnich momentach życia ukraść niebo, co się mu udało na skutek Miłosierdzia Bożego. Tak daleko w interpretacji już bym nie szedł, ale nasze powyższe rozważania mogłyby pomóc w obronie nawet aż tak bardzo śmiałej tezy.

Tak czy inaczej te fragmenty Ewangelii rysują mi się w jeszcze bardziej niezwykłym świetle. Pozostaje nam tylko chwalić Miłosierdzie Boga, jakże paradoksalne, a także odpowiadać na nie i stosować wobec bliźnich, ale też samych siebie.


Na ile staram się zrozumieć Boże Miłosierdzie i co już udało mi się w nim odkryć?

A Wy co myślicie o takiej interpretacji tych fragmentów? Podzielcie się swoimi przemyśleniami. Dzięki!

Zachęcam również do lektury chociażby poprzedniego "Bożego paradoksu" >>>.



PS Zgodnie z tradycją zapoczątkowaną we wpisie nr 200 >>> pod tym i każdym następnym wpisem znajdziecie zachętę do modlitwy dowolną modlitwą, jeśli możesz to najlepiej Eucharystią, Różańcem św. lub Koronką albo przynajmniej krótkim "Zdrowaś Maryjo"; ale proszę Cię: choć trochę się pomódl! Pomódlmy się w intencjach Pana Jezusa i Maryi, bo oni wiedzą, co w danym momencie jest najlepsze. 
Zapraszam też serdecznie na profile społecznościowe, np. Biblia i Historia. 8 grudnia 2018 r. wystartował InBiRR – Internetowo-Biblijne Róże Różańcowe. Zachęcam Was do wspólnej modlitwy.

Wpis to przede wszystkim Słowo, modlitwa to modlitwa. Pozostał jeszcze czyn. Oczywiście wierzę i mam nadzieję, że każdy wpis jest zachętą do zmiany na lepsze czegoś w czynach, ale poczułem przynaglenie, żeby pod każdym wpisem podrzucać Wam jakąś inicjatywę związaną z szeroko pojętym Słowem Bożym, np. jego głoszenie, co jest bardzo bliskie idei biblijnego rabanowania. Gorąco zachęcam: pomóżmy!

Link do akcji, którą można wesprzeć >>>.

Jeśli przeczytałeś powyższy tekst przynajmniej się pomódl; jeśli możesz, pomóż też materialnie.

Bardzo Cię o to proszę.

Za wszystko serdeczne Bóg zapłać.  

Nie jestem biblistą i nie traktujcie proszę moich refleksji jako oficjalnej wykładni Kościoła, niemniej pragnę całym sercem i tak staram się czynić, aby moje przemyślenia wpisywały się w nauczanie Kościoła rzymskokatolickiego. Głęboko wierzę, że w rozważaniach pomaga i inspiruje Duch Święty.

Podzielcie się w komentarzach własnymi przemyśleniami, udostępnijcie też innym. Oddaję Wam głos ;)