środa, 21 sierpnia 2019

#35 Maryja: Patrz dalej...

Zachęcam, żebyśmy teraz sięgnęli po tradycyjną Biblię i odczytali fragment J 19,25-27
Ewentualnie można odsłuchać tekstu o testamencie Pana Jezusa z krzyża >>>

fot. falco, Pixabay.com


Na koniec naszych tegorocznych wakacyjnych spotkań na Biblijnym Rabanie sięgamy po tekst, który doskonale podsumuje poprzednie dziewięć odcinków. Niesie też w sobie chyba najważniejszą radę Matki Bożej, której udzieliła całej ludzkości i nam wszystkim, stając się naszą Matką pod krzyżem na mocy Jezusowego testamentu.

Prawdopodobnie to właśnie Matka Boża była jedyną osobą pod krzyżem, która nie widziała tragicznego końca misji Chrystusa, ale dopiero początek, istotę tego, co najważniejsze. Z przekazów ewangelicznych wiemy, że Apostołowie dopiero widząc pusty grób tak na serio uwierzyli. Mało tego: dopiero gdy otrzymali Ducha Świętego, wszystko się tak naprawdę zmieniło. A Ona, Maryja, nie potrzebowała dowodów nawet tam pod krzyżem. Będąc maksymalnie wypełniona Duchem Świętym wiedziała, że to wcale nie koniec.

Tradycja podaje, że to z Maryją Syn spotkał się jako pierwszą po Zmartwychwstaniu. Ewangelie o tym milczą, bo przecież to była oczywistość. To inni potrzebowali znaków, Maryja wcale nie, bo Ją zawsze przepełniała pewność co do istoty i powodzenia Chrystusowej misji.

A zatem Maryja mówi nam: Patrz dalej! Jeśli chcesz tak naprawdę znaleźć Mojego Syna, nie zatrzymuj się na tym co widzialne czy w jakikolwiek sposób namacalne, choćby duchowo. Zawsze miej podniesione oczy duszy wysoko, patrz dalej, głębiej, szerzej, a wtedy Jezus da Ci się znaleźć.

"Szukajcie, a znajdziecie" (Mt 7,7).

Poprzedni odcinek >>

Tym sposobem kończymy nasze tegoroczne wakacyjne rabanowanie. Mam nadzieję, że wspólnie z Maryją, najdoskonalszą przewodniczką do Pana, udało nam się poczynić postępy na drodze poszukiwania Pana Boga.

Pozdrawiam Was serdecznie i jeśli Pan Bóg pozwoli, za rok spotkamy się w czwartym sezonie Pana Boga na wakacjach. Do siego roku :)



niedziela, 18 sierpnia 2019

#34 Maryja: Przyjmij Bożą rację...

Zachęcam, żebyśmy teraz sięgnęli po tradycyjną Biblię i odczytali fragment Mt 12,46-50.
Ewentualnie można odsłuchać tekstu o Matce i braciach Pana Jezusa >>>

fot. jaefrench, Pixabay.com

Fragment, na którym opiera się dzisiejszy tekst, może nastręczać nam pewnych trudności. Po jedynie pobieżnej lekturze możemy wyciągnąć zbyt pochopne wnioski, jakoby Pan Jezus nieco rozmywał Swoją zażyłą relację z Matką i braćmi (to znaczy uczniami, krewnymi, nie tyle braćmi w dosłownym, dzisiejszym znaczeniu). W naszych głowach może pojawić się obraz Matki Bożej i owych braci Jezusa, którzy zapewne mieli Mu coś ważnego do powiedzenia; tymczasem mamy wrażenie, że Mistrz nie kładzie należytego nacisku na te relacje mówiąc, że Jego Matką i braćmi są (też) ci, którzy pełnią wolę Jego Ojca.

Czy Matkę Bożą taka postawa Syna mogła zaboleć...? Tak czysto po ludzku może i tak, ale Ona, najdoskonalsza Służebnica Pańska wiedziała, że Panu Jezusowi nie chodzi o jakiekolwiek negowanie miłości do ukochanej Mamy i krewnych, ale ukazanie wielkiej miłości Boga do tych, którzy starają się pełnić Jego przenajświętszą wolę.

I tak Matka Boża uczy nas, żeby przyjmować Boże racje nawet wtedy, kiedy wydają nam się one z gruntu "nietrafione". Tymczasem to nasze postrzeganie Bożych spraw jest nierzadko wadliwe i w takich sytuacjach pozostaje nam nieraz przyjęcie czegoś na ślepo. Jeśli tego nie zrobimy może się zdarzyć, że nasze własne racje nie pozwolą nam znaleźć Boga. Oby tak nie było. Obyśmy zawsze stawiali Boże racje na pierwszym miejscu, jak Maryja, która radzi: przyjmij Bożą rację.


Poprzedni odcinek >>

czwartek, 15 sierpnia 2019

#33 Maryja: Uwierz w niemożliwe...

Zachęcam, żebyśmy teraz sięgnęli po tradycyjną Biblię i odczytali fragment J 2,1-12
Ewentualnie można odsłuchać tekstu o weselu w Kanie Galilejskiej >>>

fot. falco, Pixabay.com


Dzisiaj bardzo krótka i szybka rada, ale także bardzo, bardzo ważna. Matka Boża w Kanie Galilejskiej uczy nas postawy zaufania i prawdziwej wiary. W poszukiwaniu Boga przez człowieka może to się odnosić do kwestii czy człowiek rzeczywiście wierzy w to, że Pan Bóg istnieje, że jest sens Go szukać i że On bardzo pragnie dać się znaleźć.

Bo to może być tak, że my niby szukamy, niby coś tam się staramy, ale straszliwie słabo wierzymy w sens tego. Może być i tak, że już właściwie mamy Pana Boga na wyciągnięcie ręki, ale wydaje nam się to z jakiegoś powodu niemożliwe: bo jak to może być, że Pan Bóg daje się znaleźć właśnie mnie i jak to może być, że zjawia mi się w taki i taki sposób i zachęca mnie do tego i tamtego.

A jednak Matka Boża uczy nas: Uwierz w niemożliwe. Sama usłyszała w czasie zwiastowania to pouczenie od archanioła i w Kanie Galilejskiej prosząc Syna o cud, bardzo mocno wzięła sobie do serca słowa św. Gabriela.

A czy ja choć trochę wierzę w niemożliwe...

Poprzedni odcinek >>


piątek, 9 sierpnia 2019

#32 Maryja: Zawróć, jeśli trzeba...

Zachęcam, żebyśmy teraz sięgnęli po tradycyjną Biblię i odczytali fragment Łk 2,41-50.
Ewentualnie można odsłuchać tekstu o znalezieniu Pana Jezusa w świątyni >>>


William Holman Hunt, Odnalezienie Jezusa w Świątyni, fot. wikipedia (w domenie publicznej)

Funkcjonuje coś takiego w ekonomii jak tzw. błąd Concorde. Nie wdając się w szczegóły i pochodzenie tego powiedzenia, ograniczmy się do jego znaczenia. Chodzi o to, że czasami człowiek inwestuje w coś dużo pieniędzy, czasu, poświęcenia, itp., ale coś ewidentnie i obiektywnie traci sens. Wtedy zamiast się wycofać taka osoba pakuje w to jeszcze więcej środków, bo skoro już tyle do tej pory się zainwestowało, to szkoda tego porzucać. Czy na pewno szkoda, skoro to generuje coraz większe koszty...?

Tak może być czasami w naszym życiu duchowym, gdy uparcie idziemy jedną ścieżką na poszukiwanie Pana Boga, a nie chcemy zboczyć, żeby obrać właściwszy kurs. Matka Boża i św. Józef nie popełnili błędu Concorde, ale w porę zawrócili i wrócili do samego początku, do świątyni jerozolimskiej i dopiero tam znaleźli 12-letniego Jezusa.

Jeśli grzeszymy to jasne, że musimy zawrócić na dobrą drogę, ale nierzadko musimy zrezygnować z drogi nijakiej albo nawet dobrej, aby wybrać jeszcze lepszą. Maryja wszak uczy nas: zawróć, jeśli trzeba.

A czy ja nie potrzebuję przypadkiem zawrócić...?

Poprzedni odcinek serii >>



niedziela, 4 sierpnia 2019

#31 Maryja: Miej kierownika...

Zachęcam, żebyśmy teraz sięgnęli po tradycyjną Biblię i odczytali fragmenty Mt 1,18-25 i Mt 2,13-15.
Ewentualnie można odsłuchać tekstu o relacji Matki Bożej do św. Józefa i Pana Boga >>>;
druga część tutaj >>>.

fot. dodo 71, Pixabay.com


Inną znów radą, jaką daje nam Matka Boża w procesie szukania Pana Boga, jest zachęta do posiadania kierownika; w tym wypadku chodzi głównie o kierownika duchowego. To znów bardzo prosta sprawa, a zdaje się, że lubi nam umykać. Otóż nierzadko największym błędem człowieka w drodze ku Bogu jest podróż w pojedynkę. To może być trochę tak, jak gdyby Pan Bóg znajdował się za wielkim, ciemnym lasem, a my bez przygotowania, własnym sumptem i siłami próbowalibyśmy go sforsować, żeby dostać się do Boga.

A tymczasem znaczącą, a wręcz niezbędną pomoc w tej naszej wędrówce możemy otrzymać od kierownika. To może być osoba duchowna lub nawet ktoś świecki, żyjący na co dzień bardzo blisko Pana Boga.

Słyszałem gdzieś, że bardzo rzadko zdarza się, że ktoś bez pomocy innego człowieka może znacząco wzrastać duchowo. Najczęściej potrzebuje jakiegoś przewodnika w drodze do Boga.

Ta dzisiejsza rada jakoś tak szczególnie wyraziście uwydatniła się w opowiadaniu o śnie św. Józefa, w którym anioł nakazał ucieczkę do Egiptu. Widzimy, że anioł nie zwrócił się tym razem bezpośrednio do Matki Bożej, ale Jej Opiekuna, którego możemy porównać do osoby kierownika duchowego, o którym dziś rozprawiamy.

A zatem Maryja radzi: Miej kierownika... A czy ja już go mam?

Poprzedni odcinek >>