niedziela, 26 kwietnia 2020

Tydzień Biblijny 2020

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!


fot. congerdesign (Pixabay.com)
Blog Biblijny Raban powstał w Tygodniu Biblijnym 2017. W 2018 r. spotykaliśmy się po raz pierwszy codziennie na rozważaniu Słowa Bożego. W tamtym roku również spotykaliśmy się na Biblijnym Rabanie w ramach Tygodnia Biblijnego. W tym roku czas na Tydzień Biblijny 3 :), który będzie wyglądał podobnie, ale trochę inaczej.

Konferencja Episkopatu Polski zachęca, abyśmy każdego dnia publikowali w internecie swoje ulubione cytaty z Biblii, które tego konkretnego dnia najmocniej do nas przemawiają. Jest to akcja #BibliaNaDziś.

Każdego z tych siedmiu dni zaproponuję na blogu krótki komentarz do jednego zdania (fragmentu) z czytania i/lub psalmu i/lub Ewangelii dnia. Oczywiście możecie w mediach publikować też zdania z całej Biblii, które Was w danym dniu szczególnie inspirują, ale oprócz tego chciałbym Was zachęcić do codziennego pochylania się nad Słowem Bożym oferowanym przez Kościół na dany dzień. Wybierzmy z niego jedno, dwa, trzy, może w niedzielę max. 4 zdania (fragmenty) i opatrzmy komentarzem.

W mediach społecznościowych nasze posty/tweety publikujmy z adnotacjami #BibliaNaDziś oraz #OkruchNaDziś. Hasłem tegorocznej Niedzieli Biblijnej, która jest IV Narodowym Dniem Czytania Pisma Świętego, są słowa: "Misterium Słowa, które stało się Chlebem życia". W związku z tym termin "okruch" dobrze pasuje.

Bardzo gorąco zachęcam Was wszystkich do wrzucania swoich propozycji pod tym postem i w mediach społecznościowych. Odwagi! Twoja odpowiedź może kogoś naprawdę zainspirować.


Tydzień Biblijny 2020
26 kwietnia - 2 maja

Czytania z dnia znajdziecie m.in. w Niezbędniku katolika >>> 


2 maja - sobota (przeniesiona uroczystość NMP Królowej Polski)

"Świątynia Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni" (Ap 11,19)

Jak może pamiętamy, po zburzeniu pierwszej świątyni jerozolimskiej w 587 lub 586 r. p.n.e. zaginęła Arka Przymierza. Potem w Piśmie Świętym już o niej nie czytamy. Pojawia się dopiero w tym fragmencie - w Apokalipsie św. Jana. Być może jej historia uczy nas, że my czasem tu na ziemi gonimy, szukamy szczęścia, może nawet nasza gonitwa ukierunkowana jest na cuda, święte wizje; pragniemy religijnych doznań. To są w gruncie rzeczy bardzo piękne pragnienia, ale mogą się wypaczyć. Tymczasem prawdziwe i najbardziej autentyczne szczęście czeka na nas w niebie. I nie tracąc łączności z ziemią póki żyjemy, powinniśmy nieustannie w zdrowy sposób iść ku Niebu.

"Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego, spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi, i niech będzie błogosławiony Pan Bóg, Stwórca nieba i ziemi" (Jdt  13,18) 

Bardzo piękna i zdrowa pobożność. Z jednej strony mamy pochwałę niewiasty (dosłownie Judyty, ale my chrześcijanie widzimy tu zapowiedź chwały Maryi), lecz w konsekwencji Jej wielkość ogniskuje się i skupia na Bogu. Ona jest pobłogosławiona przez Niego i Jej błogosławieństwa wypływają z łaski Bożej.
Czy w ten sposób patrzę na Matkę Bożą i wszystkich pobłogosławionych przez Boga?


"Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. (…) On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie" (Kol 1,12.17) 

To zdaje się podstawowy powód do wdzięczności Bogu: uzdolnił nas do bycia świętymi. Przecież to jest podstawa. Wszystko inne to tylko dodatki.
Chrystus jest wcześniejszy niż wszystko i wszyscy, a na dodatek wszystko w Nim ma istnienie. Wszystko i wszyscy jesteśmy przepełnieni Bogiem, więc dlaczego tak często jesteśmy tak nierozumni i żyjemy, jakby na Bogu nam nie zależało? Przecież życie bez Boga jest bez sensu.

"Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena" (J 25,19)

I obok naszych różnych krzyży stoi Matka Boża, bliscy, przyjaciele.
Czy jednak już cieszymy się z tego, że w Niebie będziemy przy tronie Bożym z Maryją, bliskimi i świętymi? Tu jesteśmy tylko przechodniami, nasz dom jest tam.
Czy wytrwale, razem z Maryją i świętymi, zmierzam do tego TAM, które urzeczywistnia się już TU...


1 maja - piątek (ze wspomnienia św. Józefa Rzemieślnika)

"A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął" (Rdz 2,2)

W Starym Testamencie mamy wzmianki o tym, że Bóg się zmęczył, zapłonął gniewem albo że jest zazdrosny. To może nam się wydawać dość dziwne, bo przecież Bóg to Bóg, a zatem nie powinien odczuwać ludzkich nastrojów i stanów. To w pewnym sensie prawda - te biblijne opisy próbują ludzkim językiem „włożyć” Nieogarnionego Boga w jakieś ludzkie kategorie. Z drugiej jednak strony tego typu opisy wydają się subtelnymi zapowiedziami przyjścia Pana Jezusa na ziemię. Przecież Chrystus jako człowiek męczył się, był głodny, jeśli trzeba było to i zdenerwował się świętym gniewem na przekupniów w świątyni, zapłakał nad grobem Łazarza, itp. Bóg w niektórych aspektach okazał się bardziej ludzki niż my jesteśmy, aby nas przyciągnąć ku Swojej Boskości. Paradoks wiary…

"Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca" (Ps 90,12) 

Współcześnie mamy bardzo wiele najróżniejszych planów, harmonogramów, narzędzi pomagających porządkować nasze zadania i sprawy, które mamy załatwiać w pracy czy na co dzień.
Jest nawet odrębna dziedzina wiedzy jaką jest zarządzanie czasem. Generalnie wiele mamy zarządzań. Fragment dzisiejszego psalmu też mówi o liczeniu, ale wskazuje coś arcyważnego - przypomina o potrzebie zdobywania mądrości serca. Jeśli nie wiadomo jak dokładnie zaplanujemy czas, ale to wszystko będzie tylko bezsensowną, choć uporządkowaną gonitwą, ale jednocześnie zapominamy o wzrastaniu w Bożej mądrości, to na co to wszystko…?


"I niewiele zdziałał tam (w rodzinnym Nazarecie) cudów z powodu ich niedowiarstwa" (Mt 13,58)

Możemy pokusić się o stwierdzenie, że Pan Jezus płaci cenę za to, że przyszedł na świat jako syn cieśli i ubogiej dziewczyny. Przecież gdyby przybył na obłoku z wielką pompą i fetą, miałby szansę pociągnąć rzesze za sobą i zdobyć sobie ludzi; ale czy wtedy zdobyłby ich serca? A to serce jest najważniejsze. Tak prawdziwie do serca można dostać się tylko na drodze pokory i uniżenia. Jezus zrobił więc wszystko, ale na drodze stanęła ludzka wola.
Tak naprawdę, aby przyjąć Chrystusa, potrzebujemy tylko i aż przyjąć Go swoją wolą? Czy już przyjąłem Chrystusa, jak zrobił to choćby Jego zacny Opiekun - św. Józef?
 

30 kwietnia - czwartek

"Wstań i pójdź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta" (Dz 8,5)

Oto Anioł Pański posyła Filipa (nie chodzi o Apostoła, ale jednego z tzw. Siedmiu). Dość dziwnie w tym poleceniu brzmi zwrot: jest ona (droga) pusta. Skoro jest pusta, to jaki sens ma tam moja misja - chciałoby się zapytać? Czasami możesz być posłany tam, gdzie po ludzku nic się nie da zrobić. A może właśnie Twoim zadaniem jest, żeby przyprowadzić tylko tego jednego - „dworzanina egzotycznej królowej”? Może on właśnie Ciebie potrzebuje i tylko Ty jesteś niezbędny, żeby pokazać mu Jezusa?

"Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, którzy boicie się Boga, opowiem, co uczynił mej duszy" (Ps 66(65),16) 

W Tygodniu Biblijnym taki zwrot może brzmi trochę dziwnie, bo to zazwyczaj słyszymy, że my mamy iść i głosić innym Ewangelię. A tutaj czytamy, że oni niech przyjdą do nas i nas słuchają. Jest w tym pewna słuszność: jeśli ktoś choćby w swoim sercu nie podejmie decyzji, że chce przyjść i nas posłuchać, to możemy sobie gonić w nieskończoność, nawet swoim sercem za jego sercem, a może z tego nic nie wyniknąć. Panie, otwieraj serca tych, do których nas posyłasz, abyśmy nie tylko my do nich wychodzili, ale aby i oni wychodzili nam naprzeciw i chcieli nas słuchać.

"Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał" (J 6,44)

Ten fragment pięknie dopełnia powyższy - to zawsze do Boga należy inicjatywa. My musimy dawać z siebie maksimum, nasi słuchacze muszą chcieć nas słuchać, ale to Bóg decyduje o chceniu lub niechceniu, o zamknięciu lub otwartości. Czy modlę się o otwartość serca dla mnie i bliźnich?
 

29 kwietnia - środa

"krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu" (1 J 1,7)

Pisząc o krwi Chrystusa, św. Jan bardzo dobrze wie, co ma na myśli. Jest on jedną z najbardziej kompetentnych osób, żeby wypowiadać się w tym temacie. Przecież jako jedyny z Apostołów wytrwał pod krzyżem. Nie było tam nawet pierwszego papieża! Jan wie, że krew Jezusa nie jest narzędziem pomsty na tych, którzy zabili lub opuścili Syna Bożego, ale zdrojem Miłości Miłosiernej oczyszczającym z wszelkiej nieprawości. Jak często modlę się Koronką do Bożego Miłosierdzia i litanią do Krwi Chrystusa?

"Wie On, z czegośmy powstali, pamięta, że jesteśmy prochem" (Ps 103(102),14) 

Bóg wie, ale my często zapominamy i popadamy w skrajności - albo uważamy się za uczynionych z jakiejś bliżej nieokreślonej niezniszczalnej materii, samowystarczalnej i wszechmocnej bez Boga, albo za absolutnie nic, a nic nieznaczących, dla których nie ma żadnego ratunku. Tymczasem spojrzenie Boże jest oczywiście właściwe: tak, jesteśmy tu na ziemi tylko prochem, ale jakże cennym w oczach Bożych. Czy wierzę, że na prochu nie kończy się moje życie…?
 
"Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie" (Mt 11,26)

„Upodobanie”, „zechce objawić” - w tej perykopie Ewangelii nacisk położony jest na odwieczne wyroki i zrządzenia Boże. To jest kwintesencja naszej wiary i życia.
Czy już żyję tym, co podoba się Bogu, a przynajmniej czy staram się poznać te upodobania, choćby poprzez częstą lekturę Biblii?


28 kwietnia - wtorek

"Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu" (Dz 7,51)

Mocne określenie… Św. Szczepan w rozmowie z uczonymi i członkami Sanhedrynu używa tzw. kwantyfikatora wielkiego: „zawsze”. Nie mówi „czasami” ani nawet „często”, ale najmocniej - „zawsze”. Od czasu do czasu słyszy się, żeby w rozmowach unikać określeń typu „zawsze”, „nigdy”, „całkowicie” itd.; szczególnie, jeśli z kimś się kłócimy; bo najczęściej takie określenia nie są prawdziwe, bo przecież nawet jeśli ktoś bardzo często się spóźnia, to jednak najprawdopodobniej niezupełnie zawsze albo jeśli ktoś często mówi coś głupiego, to chyba jednak od czasu do czasu powie coś mądrzejszego, a przynajmniej neutralnego. Tymczasem jednak Słowo Boże, będącym natchnionym, nie bez przyczyny odnotowuje słowo „zawsze” wypowiedziane przez Szczepana. To pokazuje dramat jego rozmówców, którzy są całkowicie zamknięci na Boga.
Czyż może być większy dramat niż całkowicie zamknięcie nie tylko oczu czy uszu, ale przede wszystkim serca na Boże Słowo?

"Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą" (Ps 31,4) 

Pamiętamy, jak Pan Jezus zapowiedział Szymonowi, że on będzie Piotrem, opoką, skałą, na której Chrystus zbuduje swój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Tymczasem w tym psalmie to człowiek pragnie, żeby Bóg był jego skałą i twierdzą. Jakieś piękne odwrócenie ról w Nowym Testamencie… Jezus zaprasza swoich namiestników w osobie św. Piotra, aby nie tylko liczyli na Bożą pomoc, ale otwierali się na nią, samymi będąc warowniami i twierdzami strzegącymi Bożych spraw.

"Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!" (J 6,34)

Zauważmy, że we wczorajszym fragmencie Ewangelii lud zwracał się do Chrystusa jeszcze per „Rabbi”, dziś już „Panie”. Dokonała się zmiana; przejście od nazywania Jezusa „Mistrzem i Nauczycielem” do uznania Go za Pana. Lud, mówiąc językiem młodzieżowym, zaczyna czaić sytuację. Wtedy dopiero Chrystus odkrywa karty i mówi, że to On jest „Chlebem życia”. Poznawanie Pana zazwyczaj jest procesem, poprzez który stopniowo wchodzimy w sprawy Boże. Na którym etapie tego procesu jesteśmy ja i Ty?


27 kwietnia - poniedziałek

"A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego, podobną do oblicza anioła" (Dz 6,15)

W świecie nam współczesnym również jakże często bywa, że wielu ludzi w różnoraki sposób przystępuje do rozprawy z wieloma "Szczepanami" - ludźmi, którzy autentycznie idą za Chrystusem. Co gorsza, nierzadko właściwie brak nawet porządnych rozpraw, gdzie oskarżeni mogliby podać swoje racje, bo najczęściej całe błoto wylewa się na sprawiedliwych poprzez hejt i anonimowe bluzgi. W postawie tych, którzy są ośmieszani, jest jednak coś niebańskiego; coś, czego gdzieś w głębi pragną także ci, którzy ferują pomówienia - oni, oskarżyciele, też gdzieś w odmętach serc pragną pokoju, radości, pewności, które emanują nie tylko z twarzy, ale postawy ludzi idących za Panem. A po której ja jestem stronie..?

"Wyjawiłem Ci moje drogi, a Ty mnie wysłuchałeś" (Ps 119(118),26) 

Cóż za piękna, Bosko-ludzka intymność. Zazwyczaj w czytaniach bywa tak, że to człowiek stara się poznać i zrozumieć Boże drogi i nimi iść, a tutaj to człowiek opowiada Bogu o swoich drogach i Bóg odpowiada. Żyliśmy już taką intymnością - było to w raju. Po grzechu pierworodnym trochę się to popsuło, ale ciągle możemy do tego powracać. Gdzie? Choćby w spowiedzi św. i na modlitwie. To są mosty, po których wracamy do Pana.


"Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?»" (J 6,25)

Dzisiejszy fragment Ewangelii pośrednio wskazuje na pewne niebezpieczeństwo, z którym możemy się zetknąć w kontakcie ze Słowem Bożym. Otóż podobnie jak ludzie, którzy szukali Jezusa po rozmnożeniu chlebów możemy tylko skupić się na cudach, dziwnych zjawiskach, sekwencji faktów i zdarzeń, ale może nam w tym wszystkim umknąć istota, czyli Pan Jezus. Zauważmy, że ludzi zwracają się do Jezusa "Rabbi". A może gdyby Go tak naprawdę poznali, powinni zawołać "Panie"?
A kim dla mnie jest Chrystus? Tylko Nauczycielem czy przede wszystkim Panem i Bogiem...?


26 kwietnia - Niedziela Biblijna

"W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem" (Dz 2,14)

Św. Piotr był koniec końców pojętnym uczniem Chrystusa. Zapamiętał, że gdy Pan Jezus wskrzeszał Łazarza zawołał głośno na niego i kazał mu wyjść na zewnątrz. Teraz Piotr głośno przemawia do zebranego ludu. Nie chodzi już jednak w tym przypadku o wskrzeszanie kogoś z fizycznej śmierci, ale przywrócenie do życia ludzi umarłych duchowo. Ponadto trochę symbolicznie możemy powiedzieć, że Piotr pragnie oznajmić zmarłemu od wieków królowi Dawidowi, że żyje jego Potomek, który także i jemu przyniósł wybawienie z Szeolu.

"Ty ścieżkę życia mi ukażesz, pełnię radości przy Tobie" (Ps 16(15),11) 

Tę właśnie ścieżkę życia już nam ukazał Jezus Chrystus: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem". To w Jezusie jest pełnia radości.

"On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata" (1 P 1,20)

Dzięki Bożej łasce i woli, byśmy w ogóle zaistnieli, zostaliśmy włączeni w odwieczny, a w zasadzie przedwieczny plan Stwórcy. Tu nie ma przypadku. Cały Stary Testament i Nowy to wielka historia zbawienia. Nasze życie to nie przypadek, ale szalenie ważna sprawa. Jak zamierzam przeżyć wieczność? Gdzie...? To tylko ode mnie zależy.

"On okazywał, jakby miał iść dalej" (Łk 24,28)

Czasami możemy w życiu odnieść wrażenie, jakoby Chrystus miał zamiar iść dalej, jakby może nie do końca obchodziły Go nasze sprawy. To trochę tak jak w przychodni lekarskiej: człowiek chce się wyżalić, a doktor zdaje się nie mieć czasu. Może ta postawa Jezusa jest zachętą, żebyśmy wzbudzili w sobie prawdziwe pragnienie bycia z Nim.
Czy Chrystus jest mi rzeczywiście potrzebny?
Czy obchodzi mnie On bardziej niż wszystko i wszyscy?
Czy maksymalnie pragnę z Nim przebywać i robię wszystko, żeby On ze mną był...?

 

2 komentarze:

  1. «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało».
    Zapytał ich: «Cóż takiego?

    Uczniowie byli przejęci i zmartwieni tragicznymi wydarzeniami z Jerozolimy, identycznie jak my tym, co aktualnie dzieje się na świecie. Zamartwiamy się o naszą przyszłość. Nie wiemy, co dalej robić i czy będziemy mieli do czego wracać. Martwimy się o kredyty mieszkaniowe i firmy. Śledzimy ilość chorych i zmarłych. Pan natomiast pyta nas ze spokojem w głosie: "Cóż takiego się wydarzyło?". Jezus najlepiej wiedział co się działo. Tak samo jest teraz. Powiedzmy Mu o naszych zmartwieniach, gdy pyta nas o nie z troską. Pozwólmy Mu, aby wyjaśnił nam Pismo. Niech Słowo Pana przebije czarne chmury naszych spekulacji, które trzymają nasze oczy, jakby na uwięzi. Jak apostołowie, przymuśmy Go, aby przyszedł do naszych domów. Wtedy, gdy połamie dla nas chleb poznamy, że Pan zmartwychwstał i jest Bogiem, który panuje nawed nad śmiercią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg zapłać za ubogacający komentarz. Zapraszam do codziennego komentowania. Pozdrawiam ciepło i z Panem Bogiem.

      Usuń