sobota, 12 maja 2018

#7radośnik Paradoks radości

„Po rozmowie z nimi (Apostołami) Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły” (Mk 16,19-20) 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!


Ewangelia – VII Niedziela Wielkanocna (Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego) rok B, czyli jutro :) lub tradycyjna Biblia Mk 16,15-20

Wniebowstąpienie Pana Jezusa (fot. Pixabay.com)

Ten dzisiejszy wpis na Radośniku, który właśnie czytasz, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, mógłby bez problemu znaleźć się w innej serii Biblijnego Rabanu – Bożych paradoksach. Jako że jednak poruszamy się ciągle w obszarze radości Wielkanocnej nic nie stoi na przeszkodzie, żeby właśnie tutaj dotknąć pewnego paradoksu, który według mnie bardzo mocno wybrzmiewa z jutrzejszej Ewangelii. Już tłumaczę, o co chodzi.

Po ludzku bardzo nie lubimy rozstań, szczególnie jeśli dotyczą one kogoś, kogo bardzo kochamy i jeśli ta rozłąka ma trwać bardzo długo. Wyjątkowym jej rodzajem jest śmierć osoby bliskiej. Więcej o tym mówiliśmy sobie w innym tekście. I tak właśnie patrząc tylko po ludzku, to zacytowany na wstępie fragment Ewangelii św. Marka, wieńczący jego dzieło, z radością może mieć stosunkowo mało wspólnego... Owszem, Mistrz odchodzi do Nieba, zasiada wespół ze swoim Ojcem na tronie, będzie jednak wspierał Apostołów i ludzi wszystkich czasów. Został też z nami pod postaciami Chleba i Wina. Ale, i to chciałbym tutaj podkreślić, Jezus odtąd nie chodził już z uczniami po ziemi, nie jadał z nimi, nie mogli razem się pośmiać i spędzać mile czas twarzą w twarz. Ukochany Oblubieniec Oblubienicy – Kościoła odszedł... Wyobrażam sobie, że tak po ludzku, Apostołowie wpatrywali się w Niebo i widzieli, jak Pan się od nich oddala. Pamiętajmy, że to było wprawdzie po zmartwychwstaniu, lecz jeszcze dziesięć dni przed zesłaniem Ducha Świętego. To musiały być trudne dni... Apostołowie mogli sobie myśleć: co teraz z nami będzie? On odchodzi sobie do Nieba, a my co, co z nami? Przecież mogą nas teraz wytracić i cóż przyjdzie z tych naszych wspólnych trzech lat wędrowania z Mistrzem?

W tym właśnie miejscu włącza się pojęcie klucz naszego dzisiejszego spotkania – paradoks radości. Radość, o której na Radośniku tyle sobie mówimy, ta chrześcijańska radość ma wprawdzie wiele rysów czysto ludzkich i wspaniale, bo chrześcijanin to nie robot, tylko człowiek. Jednakże jej istotą jest coś więcej, coś, co nadaje jej właściwy sens. Doskonale to widać na przykładzie jutrzejszej Ewangelii. Apostołowie jako ludzie mogli nawet uronić łzy za swoim Mistrzem – zżyli się przecież bardzo w ciągu tych trzech lat – ale nie o to tutaj tak naprawdę w pierwszej kolejności chodzi.

Aby radość była pełna musi opierać się na czymś znacznie głębszym, co w zasadzie streszcza się w słowie wiara. I tutaj dotykamy też tematyki pierwszego właściwego wpisu na Radośniku. Uczniowie nie widzieli już Jezusa-Człowieka, ale przecież On NAPRAWDĘ jest, był i będzie z nami! Sam to powiedział – Bóg to obiecał: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20 – ostatni wiersz tej Ewangelii). Ubolewam, jak mało w to wierzę... Myślę, że my ciągle ZA MAŁO w to wierzymy... Ok, to nie jest relacja oko w oko z Jezusem sensu stricto, ale to ciągle jest ON, który działa i który nas NIGDY nie opuści. O ile tak można powiedzieć, po wniebowstąpieniu Jezus jest z nami nawet bardziej niż wtedy, kiedy fizycznie stąpał po ziemi.

Z tego właśnie płynie prawdziwa radość, która pozwalała Apostołom i uczniom z radością cierpieć (temat jednego z wpisów). Widzieli co Jezus czynił posługując się nimi – wzięli na serio słowa Jezusa, że „tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,17-18). To się działo na ich oczach!

Znany młody charyzmatyk – Marcin Zieliński, kiedyś bardzo mocno zastanawiał się, dlaczego to się dzisiaj, w XXI w., nie dzieje lub może jakoś mniej spektakularnie dzieje; albo może to jest jakaś „tajemna moc” zarezerwowana dla wybranych. Marcin jednak UWIERZYŁ słowom Jezusa i wprawdzie po kilku latach niepowodzeń, zaczął obserwować, jak na jego oczach spełniają się zapowiedzi Jezusa – on wzywał Imienia Pana, a chorzy odzyskiwali zdrowie, a nawet z pewnej młodej dziewczyny wyszedł zły duch. Modli się nawet na ulicach i w centrach handlowych i to się dzieje!

Marcin uwierzył w to, że Jezus wyraźnie powiedział: „Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą” (Mk 16,17). Nie tylko tym, którzy są wykształceni, piastują wysokie stanowiska lub są po prostu kapłanami; Jezus daje tylko jeden warunek: „Tym zaś, którzy UWIERZĄ”! To tylko tyle i aż tyle.

Jakże się nie radować, skoro namacalnie możemy doświadczyć obecności Jezusa wśród nas, który dodatkowo poprzez szczególne objawienia i wizje, nie przestaje także w ludzkiej Postaci ukazywać się wielu osobom w różnych miejscach świata.


Na koniec chciałbym podkreślić jeszcze jedną myśl – Jezus poprzez swoje wniebowstąpienie uczy ludzkość dojrzałości. Podobnie jak relacja dziecka z rodzicami zmienia się wraz z procesem dorastania do samodzielności, tak i Jezus nie mógł być ciągle z ludźmi. Pan przygotował najpierw Apostołów, a poprzez nich i pokolenia ich następców także i nas, do dojrzałej radości, która nie opiera się już na podobnych zasadach jak kiedyś, ale wkroczyła w doskonalszą fazę, której kulminacją będzie już Radość Radości – ta w Niebie.


Zakończmy cytatem na dziś, do którego komentowania serdecznie wszystkich zapraszam:


Co za radość wierzyć, że Bóg kocha nas do tego stopnia, że w nas mieszka, że jest towarzyszem naszego wygnania, powiernikiem, przyjacielem we wszystkich chwilach
bł. Elżbieta od Przenajświętszej Trójcy
źródło: liturgia.wiara.pl





PS Cieszę się, że przeczytaliście właśnie 75 wpis na Biblijnym Rabanie. Jeśli któryś z nich pomógł zbliżyć się do Boga chociaż jednej osobie, to chwała Panu! A jeśli tych osób było więcej, tym większa cześć i chwała Temu, przez którego wszystko się dzieje i który wszystko sprawia.

Nieco ponad tydzień temu Biblijny Raban wkroczył w drugi rok swojego istnienia. Leci ten czas, oj leci. Z tej okazji za dwa tygodnie przygotowałem dla Was wyjątkową niespodziankę :) A za tydzień spotkamy się jeszcze na Radośniku. Tak na marginesie tylko dodam, że jutro – 13 maja – mija 1 rocznica ukazania się wpisu wprowadzającego z serii Boże paradoksy :)

Dzięki, że jesteście i zależy Wam na ubogaceniu siebie Słowem Bożym i wychodzeniu z nim do innych, co wierzę czynicie choćby przez udostępnianie im rabanowych treści.

Dziękuję też, że wspieracie mnie czytając i udostępniając moje teksty na Blasting News. Prowadzę dwa blogi nie czerpiąc z tego żadnych materialnych korzyści, dlatego szczególnie cenna jest mi każda wizyta Czytelniczek i Czytelników na tamtym portalu.

Oddaję jeszcze zatem w Wasze ręce mój najnowszy tekst i serdecznie pozdrawiam. Z Panem Bogiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz