"Alleluja.
Chwalcie Pana, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy, bo Jego łaskawość nad nami potężna,
a wierność Pańska trwa na wieki" (Ps 117<116>)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
Drodzy!
Przyszedł czas na przedostatnie już nasze tegoroczne spotkanie w Wielkim Poście w ramach serii "Śpiewający Pan Jezus". A to poprzednie wpisy dla przypomnienia:
Oto linki do poprzednich serii, gdybyście chcieli ewentualnie je wykorzystać, przeżywając tegoroczny Wielki Post:
A
przed lekturą poniższego rozważania podobnie jak i przed wszystkimi
tekstami na tym blogu, zachęcam do wczytania się w analizowany fragment
Biblii. Po lekturze, szczególnie teraz w Wielkim Poście, zachęcam do
modlitwy, medytacji nad psalmem.
Tak się składa, że we wstępie do tego rozmyślania zamieściłem nie fragment psalmu, jak uprzednio się działo, ale... cały psalm, a zarazem najkrótszy rozdział Biblii. Tak, psalm 117 to zaledwie 2 wersety. Warto się go nauczyć na pamięć i już można powiedzieć, że zna się cały psalm i zarazem 1/150 psałterza :) Ale do rzeczy.
Co Pan Jezus mógł myśleć, śpiewając ten, 117. wycinek zbioru psalmów. Myślę, że jednym z kluczowych, o ile nie kluczowym, słowem w tym tekście jest określenie "wszyscy". Dla nas, w dobie globalizacji, nawet tej mocno ograniczonej przez wirusa, uniwersalizm świata nie jest aż tak wielkim novum jak to było w realiach kulturalno-religijnych Palestyny czasów Pana Jezusa chodzącego po ziemi. Wprawdzie Cesarstwo Rzymskie stanowiło coś na kształt prototypu dzisiejszej Unii Europejskiej, ale przecież dobrze wiemy, jak Żydzi podchodzili do przedstawicieli innych nacji: mieli się za wybranych i lepszych od innych. Oczywiście byli Narodem Wybranym, byli nacją szczególnie pobłogosławioną przez Boga i ich wysokie mniemanie o sobie miało uzasadnienie w Prawie Bożym.
Jak najdobitniej pokazało przyjście Chrystusa na ziemię, ten stan wybrania Żydów nie był jednak zjawiskiem docelowym i celem samym w sobie, ale jedynie drogą. Jezus przyszedł i umarł za WSZYSTKICH, nie tylko Żydów. To nie mogło się zapewne pomieścić w wielu pobożnych żydowskich głowach, ale takie są fakty: Jezus otworzył niebo dla wszystkich bez względu na kolor skóry czy miejsce zamieszkania na ziemi.
Musimy jednak pamiętać, że Bóg kocha nie tylko Żydów, i dowody tego mamy już w Starym Testamencie, choćby u Izajasza: "To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi" (Iz 49,6). Ten fragment przypomnieli Żydom Paweł i Barnaba w Dziejach Apostolskich: "Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi»" (Dz 13,46-47).
Wiele w tej kwestii można by jeszcze cytować, ale zachęcam do zerknięcia do następujących perykop: Łk 2,32 (proroctwo Symeona o Jezusie - świetle "na oświecenie pogan"); Ga 3,28 (św. Paweł pisze, że w Chrystusie nie ma już ani niewolnika, ani człowieka wolnego, ani poganina, ani Żyda - wszyscy są kimś jednym); a przede wszystkim Mk 16,15-16 (Pan Jezus rozsyła Apostołów na cały świat: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" - czyli nie decyduje już pochodzenie, ale wiara w Jezusa).
W związku z powyższym Pan Jezus w trakcie Ostatniej Wieczerzy mógł mieć (i jestem przekonany, że miał) przed oczami ludzi wszystkich czasów, także mnie i Ciebie, nas; i już się cieszył z faktu, że po 2 tys. lat się urodzimy i będziemy Jego czcicielami. Ależ by to była tragedia, gdyby o zbawieniu decydowała jedynie przynależność do Narodu Żydowskiego. Co by to było, gdyby do naszych praprzodków nie przybyli misjonarze z Orędziem Zbawienia. My już jesteśmy nowym Ludem Wybranym - Kościołem - i chwała Panu za to!
Jeśli jednak mniemamy, że jesteśmy wolni od uprzedzeń wielu pobożnych faryzeuszy z czasów Jezusa, to się grubo mylimy. Czy nie zdarza się nam, że z powodu przynależności do Chrystusa rozpiera nas złowroga i pyszna duma, która powoduje, że pogardzamy innymi, którzy albo się pogubili, albo jeszcze nie wierzą, albo już nie wierzą...? A tymczasem już wtedy w Wieczerniku Apostołów i każdego dnia naszego życia nas Pan Jezus uczy, że nasze szczególne wybranie nie polega na bezowocnej pysze i pławieniu się w luksusie wiary, ale jest to rzeczywistość dynamiczna i niespokojna miłością, która przynagla do wychodzenia i głoszenia Miłości Jezusa innym.
A zatem róbmy co w naszej mocy, aby rzeczywiście jak największe rzesze ludzi mogły wychwalać łaskawość Boga i Jego wierność, także wierność zapewnieniom, że czeka na nas Niebo, a w nim kochający Bóg, który w Osobie Jezusa, Boga-Człowieka, oddał za nas życie.
Czy moja wiara pozwala mi wychodzić z Jezusem do innych, na miarę swoich talentów i uzdolnień, czy jest po prostu okazją do samolubstwa i pychy?
Pozdrawiam Was serdecznie i już zapraszam na kolejny, już ostatni w tym Wielkim Poście, wpis.
Nie zapomnij jeszcze przez chwilę pomedytować nad powyższym psalmem!
PS
1 Uwaga: bonus dla chętnych :) Poniżej podrzucam Wam pomysł na
przeżywanie każdego dnia tego świętego czasu w konkretnej
intencji/intencjach. Tak było w zeszłym roku, ale jeśli tylko macie
chęci, to gorąco zapraszam do tej inicjatywy również w tym roku.
Dlatego
proponuję, żeby przykładowo poniedziałki Wielkiego Postu przeżywać w
intencji nawrócenia nas wszystkich, szczególnie największych
grzeszników i abyśmy jak najbardziej wedle Bożej woli przeżyli ten
święty czas, soboty w intencjach bliskich Niepokalanemu Sercu Maryi, a
piątki w duchu wynagrodzenia Panu Jezusowi (w pierwsze piątki
szczególnie Jego Boskiemu Sercu) i z czystej miłości do Niego. A środy
warto ofiarować ku czci św. Józefa, którego rok teraz przeżywamy.
Inne dni wedle uznania.
Można też przeżywać jakieś dni za bliskich, np. o zdrowie dla kogoś.
Jeśli ktoś z Was chce przeżyć cały Wielki Post w jakiejś jednej konkretnej intencji, może ją ponawiać każdego dnia.
PS 2 :) Mała prośba do Was o udostępnienie tych wpisów innym. Może ktoś na tym skorzysta dzięki Tobie...?
PS 3 Zgodnie z tradycją zapoczątkowaną we wpisie nr 200 >>> pod tym i każdym następnym wpisem znajdziecie zachętę do modlitwy dowolną
modlitwą, jeśli możesz to najlepiej Eucharystią, Różańcem św. lub
Koronką albo przynajmniej krótkim "Zdrowaś Maryjo"; ale proszę Cię: choć
trochę się pomódl! Pomódlmy się w intencjach Pana Jezusa i Maryi, bo
oni wiedzą, co w danym momencie jest najlepsze.
Zapraszam też serdecznie na profile społecznościowe, np. Biblia i Historia. 8 grudnia 2018 r. wystartował InBiRR – Internetowo-Biblijne Róże Różańcowe. Zachęcam Was do wspólnej modlitwy.
Wpis
to przede wszystkim Słowo, modlitwa to modlitwa. Pozostał jeszcze czyn.
Oczywiście wierzę i mam nadzieję, że każdy wpis jest zachętą do zmiany
na lepsze czegoś w czynach, ale poczułem przynaglenie, żeby pod każdym
wpisem podrzucać Wam jakąś inicjatywę związaną z szeroko pojętym Słowem
Bożym, np. jego głoszenie, co jest bardzo bliskie idei biblijnego
rabanowania. Gorąco zachęcam: pomóżmy!
Link do akcji, którą można wesprzeć >>>.
Jeśli przeczytałeś powyższy tekst przynajmniej się pomódl; jeśli możesz, pomóż też materialnie.
Bardzo Cię o to proszę.
Za wszystko serdeczne Bóg zapłać.
Nie
jestem biblistą i nie traktujcie proszę moich refleksji jako oficjalnej
wykładni Kościoła, niemniej pragnę całym sercem i tak staram się
czynić, aby moje przemyślenia wpisywały się w nauczanie Kościoła
rzymskokatolickiego. Głęboko wierzę, że w rozważaniach pomaga i
inspiruje Duch Święty.
Podzielcie się w komentarzach własnymi przemyśleniami, udostępnijcie też innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz