piątek, 4 września 2020

Proszę na Słowo [#11] 04.09.2020

Czytania z dnia wraz z komentarzami >>> 

4 września 2020 - pierwszy piątek, dzień powszedni albo wspomnienie błogosławionych dziewic i męczennic Marii Kanuty (Józefy Chrobot) i Towarzyszek albo wspomnienie błogosławionych dziewic i męczennic Marii Stelli i Towarzyszek, rok A, II

fot. Wikilmages, Pixabay.com

"Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki" (1 Kor 4,3)

Kto czyni człowieka świętym? Bóg czy ludzie? Ktoś niewierzący może powiedzieć, że ludzie. My chrześcijanie wiemy jednak, że to na mocy łaski Bożej człowiek zostaje świętym. Wyobraźmy sobie jednak sytuację, że ktoś czyni wielkie dzieła na pokaz, żeby go kiedyś za to wyniesiono na ołtarze; staje się rozpoznawalny, żeby kiedyś go powieszono na ścianie; na obrazku oczywiście... Wyolbrzymiam, rzecz jasna, ale św. Paweł daje nam dzisiaj piękną naukę w kontekście świętości. Jego postawa przepięknie pokazuje, że warto działać wiele na chwałę Bożą, warto czynić wielkie dzieła, warto dawać świadectwo przed całym światem, ale to nie świat ostatecznie nas sądzi, lecz Bóg. Liczy się serce i łaska Boża, a jeśli z nią współpracujemy, to trafimy do nieba; może nie wszyscy oficjalnie na ołtarze, ale tu przecież chodzi o Boga.

                           Co łączy fizykę ze świętością? >>>
 

"On sprawi, że twa sprawiedliwość zabłyśnie jak światło, 
a prawość twoja jak blask południa" (Ps 37,6)


We fragmencie psalmu 37 mamy piękną odpowiedź na rozterki przyszłych świętych. To nie od ludzi zależy nasza świętość, ale od Boga. Powtórzmy: jeśli iść będziemy szczerze Bożymi ścieżkami, trafimy do Nieba. Gdyby nawet ktoś był najzwyklejszym z ludzi i nikt z ludzi nie znał jego pięknego życia, Bóg widzi w ukryciu i odda tej osobie (parafraza Mt 6,4). Pół żartem, pół serio: a jeśli ktoś już bardzo chce trafić na ołtarze, może po śmierci przyjść do żywych i się upomnieć jak św. Andrzej Bobola.

 

"Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego - mówi bowiem: <<Stare jest lepsze>>" (Łk 5,39)

Dość intrygujący fragment... Rzeczywiście w analogii do wina to wino starsze uchodzi za lepsze niż nowe. Jeśli zatem porównamy wino stare do Starego Testamentu, a nowe do Nowego, to jak to rozumieć? Stary jest lepszy? Nie, lecz oba pochodzą od Boga, a nowe jest wypełnieniem i pogłębieniem starego. Tu pięknie widać, że Pan Jezus nie neguje starego prawa, może nawet jest to jeden z fragmentów, które najprzychylniej odnoszą się do Starego Testamentu. To jednak nie zmienia faktu, że jeśli nie zaopatrzymy się w wino nowe, stare kiedyś się skończy; minie jego czas; jeśli zawczasu nie przekonamy się do nowego, stare nie wystarczy, mimo że na początku może wydawać się lepsze, pewniejsze. Potrzeba zatem Kany Galilejskiej w naszym życiu i otwierania się na nowe wino. Może właśnie Kana dlatego jest tak ważnym cudem, bo tam skończyło się to co stare i Jezus przyszedł z winem nowego prawa. Właśnie: "nie mają już wina" (J 2,3). I Bogu dzięki! Bo Jezus przynosi nowe.

 


Nie jestem biblistą i nie traktujcie proszę moich refleksji jako oficjalnej wykładni Kościoła, niemniej pragnę całym sercem i tak staram się czynić, aby moje przemyślenia wpisywały się w nauczanie Kościoła rzymskokatolickiego. Głęboko wierzę, że w rozważaniach pomaga i inspiruje Duch Święty.

Podzielcie się w komentarzach własnymi przemyśleniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz