środa, 3 maja 2017

#0 (słowo wprowadzające do cyklu) Pochylmy się nad... Listem od Pana Boga

"Mów, Panie, bo sługa Twój słucha". 

 (1 Sm 3, 9)


Biblia jest słowem bardzo często używanym, w jednych środowiskach częściej, w innych nieco rzadziej; w niektórych to słowo tabu, dla wielu to określenie kluczowej książki lub zbioru ważnych dla kogoś kwestii i wreszcie dla pewnych osób czy grup to termin wyśmiewany i oznaczenie przedmiotu kpin, a nawet wrogości. Uff, dużo tego, nieprawdaż? O czym to świadczy? Myślę, że tę popularność słowa Biblia można wyjaśnić olbrzymim bagażem treści i znaczeń w nim ukrytych oraz bogactwem tradycji za nim idących. Brakuje tu jednak kwestii najważniejszej – Biblia jest przede wszystkim Pismem Świętym i poprzez słowa w niej zapisane przemawia nie kto inny, ale sam Bóg. „Potrzeba tu troszkę wiary” – powie ktoś. Tak, zgadza się, bez wiary Biblia staje się tylko mniej lub bardziej ciekawym zbiorem/przeglądem dawnych dziejów, jakichś patriarchów, proroków, królów, krwawych wojen, niezrozumiałych, na wpół baśniowych opowiadań, dziwnych opisów i czymś w rodzaju kroniki o życiu i działalności niejakiego Jezusa z Nazaretu i Jego następców.

Podstawowym celem niniejszego cyklu zatytułowanego „Pochylmy się nad...” jest właśnie wydobycie głosu Pana Boga z Listu, który do nas napisał, a którym jest Pismo Święte. Pragnę zachęcić drogie Czytelniczki i szanownych Czytelników do pogłębiania swojej wiary w natchniony, nadprzyrodzony charakter Biblii i Boskiego pochodzenia treści w niej zawartych. Moim marzeniem jest także to, aby osoby traktujące Biblię tylko jako jedną z wielu książek stojących na półce, odkryły w niej coś więcej, coś bardzo wzniosłego i niezwykłego, niczym słowa miłości ukochanego skierowane do ukochanej.

Dlaczego tak wielu, mówiąc językiem młodzieżowym, „nie czuje” Boga w Biblii? Myślę, że jest kilka podstawowych przyczyn. Po pierwsze, zbyt rzadko sięgamy po tę świętą Księgę. Nie można kogoś poznać, bez zapoznania się z tym, co on do nas mówi, bez wejścia w dialog z tą osobą. Po drugie, zatrzymujemy się często tylko na powierzchownej, zewnętrznej warstwie tekstu, nie dotykamy głębi. Tu można skorzystać ze wspomnianej wcześniej analogii. Jeśli ktoś trzeci wziąłby do ręki list miłosny zakochanego chłopaka do dziewczyny być może uznałby słowa tam zawarte za jakiś bełkot, niezrozumiałą mowę, niemal obłąkańczy wywód. Gdyby nawet zainteresował się stylem listu i barwnym słownictwem, tak naprawdę trudno byłoby mu właściwie odebrać emocje i uczucia kryjące się za każdym słowem, w które ukochany wkładał swoje serce. Podobnie z Biblią – jeśli nie „wgryziemy” się w jej język, jeśli nie otworzymy się na Bożą miłość i nie postaramy się Go pokochać, trudno będzie nam zrozumieć Pismo Święte i jego przesłanie. I wreszcie po trzecie, nie wkładamy wysiłku w słuchanie Boga. Skoro Biblia jest Listem od Pana Boga, to znaczy, że ma On coś ważnego do przekazania. Toteż przed lekturą Biblii warto odpowiedzieć Bogu jak uczynił to starotestamentalny Samuel poinstruowany przez kapłana Helego: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 9). Niech ten tekst towarzyszy nam przy każdej lekturze Pisma Świętego.

Wpis ten otwiera zatem cykl „Pochylmy się nad...” W każdym kolejnym artykule będę się starał pochylić się nad jakimś fragmentem Biblii, wspólnie z Wami. Chciałbym, aby były to teksty mniej znane, szczególnie ze Starego Testamentu, ale często sięgnę też po perykopę Ewangelii, Listów, Apokalipsy, aby przyjrzeć się im być może pod zupełnie innym kątem. Nie będą to jakieś gruntowne analizy, teologiczno-naukowe dywagacje, ale osobiste, dyktowane sercem i, jak wierzę, natchnieniem Ducha Świętego przemyślenia i wnioski. Kolejne wpisy nie będą odnosiły się do kolejnych ksiąg, ale po prostu – będą dotyczyć pewnego fragmentu, może zdania, które mnie kiedyś tam lub całkiem niedawno dotknęło (to znaczy pomyślałem coś w rodzaju: „O rety, a może to tak trzeba rozumieć!!!”) wewnętrznie i chciałbym się podzielić moimi spostrzeżeniami i zachęcić Was, kochani, do osobistej refleksji. Czasami, zwłaszcza gdy w mojej opinii dany fragment jest mniej znany, pokrótce naświetlę jego kontekst. Oczywiście przed lekturą wpisu zachęcam do sięgnięcia po Biblię i zapoznania się z fragmentem, którego będzie on dotyczyć. Warto również choćby króciutko się pomodlić słowami Samuela z trzeciego rozdziału 1 Sm i poprosić Ducha Świętego o światło. Po lekturze wpisu warto chwilkę zastanowić się nad jego treścią.

Pochylajmy się zatem nad Biblią, czyli innymi słowy – wyraźmy szacunek dla Tego, Kto w niej do nas mówi i bądźmy gotowi do słuchania Go. Tak często Bóg zdaje się wołać z kart Biblii, gdzieś tam leżącej, może zakurzonej, do każdego z nas niczym do biblijnego proroka Samuela: „Aniu, Piotrze, Asiu, Wojtku, itd.” Czy odpowiemy na to wołanie i sięgniemy po Biblię? Ten cykl właśnie do tego zachęca.

Pomódlmy się do Ducha Świętego, by prowadził nas w tworzeniu i lekturze artykułów opracowywanych na podstawie jakiegoś fragmentu z Księgi Życia: Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam ochoty i zdolności, aby to pochylanie się nad Listem od Pana Boga było dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

1 komentarz:

  1. Chwała Panu Bogu Trójjedynemu i cześć św. Rodzinie!!!!!
    Kochani!
    To dokładnie 5 lat...
    3 maja 2017 r. wystartował blog #BiblijnyRaban.
    Wtedy też ukazał się pierwszy wpis:
    http://biblijnyraban.blogspot.com/2017/05/0-sowo-wprowadzajace-do-cyklu-pochylmy.html
    Dziś jest ich 249. Ten kolejny będzie poświęcony właśnie tej 5. rocznicy.
    Będę miał dla Was niespodziankę.
    A dziś przede wszystkim niech wybrzmi wielkie uwielbienie i dziękczynienie Panu Bogu i Matce Najświętszej za ten czas.
    Zawierzamy też na nowo przyszłość.
    Proszę Was o modlitwę i ja o Was też pamiętam.
    Dzięki, że jesteście!!!
    #blog #blogowanie #Biblia

    OdpowiedzUsuń