Stacja VIII - Zosia i Paweł
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
"Droga Krzyżowa pisana życiem, czyli 15 historii z życia wziętych", wpis ósmy. Historia pewnego małżeństwa.
Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie. Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
PS Jesteśmy na półmetku naszych tegorocznych wielkopostnych minirekolekcji. W każdym odcinku to czynię, ale dziś szczególnie proszę: udostępnij ten tekst innym, nawet jeśli Tobie nie bardzo się podoba. To nie chodzi o mnie, ale może Pan Bóg chce posłużyć się właśnie Tobą i poprzez Ciebie dotrzeć do kogoś potrzebującego. Dzięki za pomoc.
Możesz też podesłać "Niedoskonałe minikonferencje" z zeszłego roku >>>
Zosia i Paweł są małżeństwem z wieloletnim stażem. Na pozór ich związek wydaje się bardzo udanym. Ona kocha jego. On kocha ją. Przynajmniej tak to wygląda... Od święta on obdarowuje ją kwiatami i czekoladkami. Ona pierze, gotuje i wychowuje dzieci. Gdy ona ma jakiś problem, on jednym uchem wysłucha, nawet pocałuje, a za moment wychodzi do pracy i nie ma go przez długi czas. Wraca późno, ona znów chce się wyżalić, ale on jest już zmęczony i odkłada poważniejszą rozmowę w nieskończoność. Coś tam mruknie, pożałuje na odczepne i... zaraz zasypia.
Po wyprowadzeniu się dzieci na studia, Zosia staje się coraz bardziej samotna. Mąż na dodatek coraz częściej jeździ w delegacje i nie ma go całymi, długimi dniami. Od czasu do czasu coś tam czulszego szepnie, pocałuje, nawet współczuje i... zaraz zasypia, bo rano do pracy.
Ona znów pierze, gotuje, sprząta. On zarabia. Niby wszystko w porządku. Ale nie jest w porządku...
Pewnego razu Paweł przyjeżdża z pracy i zastaje żonę zrozpaczoną i płaczącą. Podchodzi, pociesza, rzuca jakieś słówka. Wtedy Zosia nie wytrzymuje i zarzuca mężowi, że może zamiast pocieszać ją, to on powinien zapłakać nad sobą, za prawdziwą miłością, której już między nimi nie ma od dawna. Paweł się oburzył. Trzasnął drzwiami i wyszedł.
Po spacerze, w trakcie którego bardzo wiele myślał, powraca do żony. Przytula do siebie i po raz pierwszy od bardzo dawna, nie mówi czegoś czysto formalnie, nie rzuca pustych słów, ale również ze łzami w oczach szepce, że ją kocha i prosi o wybaczenie.
To był jeden z najpiękniejszych dni ich życia, kiedy ich miłość znów była jak dawniej, na początku, kiedy wszystko się zaczęło.
Po wyprowadzeniu się dzieci na studia, Zosia staje się coraz bardziej samotna. Mąż na dodatek coraz częściej jeździ w delegacje i nie ma go całymi, długimi dniami. Od czasu do czasu coś tam czulszego szepnie, pocałuje, nawet współczuje i... zaraz zasypia, bo rano do pracy.
Ona znów pierze, gotuje, sprząta. On zarabia. Niby wszystko w porządku. Ale nie jest w porządku...
Pewnego razu Paweł przyjeżdża z pracy i zastaje żonę zrozpaczoną i płaczącą. Podchodzi, pociesza, rzuca jakieś słówka. Wtedy Zosia nie wytrzymuje i zarzuca mężowi, że może zamiast pocieszać ją, to on powinien zapłakać nad sobą, za prawdziwą miłością, której już między nimi nie ma od dawna. Paweł się oburzył. Trzasnął drzwiami i wyszedł.
Po spacerze, w trakcie którego bardzo wiele myślał, powraca do żony. Przytula do siebie i po raz pierwszy od bardzo dawna, nie mówi czegoś czysto formalnie, nie rzuca pustych słów, ale również ze łzami w oczach szepce, że ją kocha i prosi o wybaczenie.
To był jeden z najpiękniejszych dni ich życia, kiedy ich miłość znów była jak dawniej, na początku, kiedy wszystko się zaczęło.
Jakie są moje relacje z bliskimi? Jeśli jestem żoną/mężem, czy okazuję drugiej osobie miłość prawdziwą, czy jakąś zafałszowaną? Kocham czy tylko udaję? Czy staram się zmieniać dla innych, a przede wszystkim nawracać dla Boga?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
PS Jesteśmy na półmetku naszych tegorocznych wielkopostnych minirekolekcji. W każdym odcinku to czynię, ale dziś szczególnie proszę: udostępnij ten tekst innym, nawet jeśli Tobie nie bardzo się podoba. To nie chodzi o mnie, ale może Pan Bóg chce posłużyć się właśnie Tobą i poprzez Ciebie dotrzeć do kogoś potrzebującego. Dzięki za pomoc.
Możesz też podesłać "Niedoskonałe minikonferencje" z zeszłego roku >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz