Jaś i starszy pan
Są wakacje. Często dzielimy się przy ognisku różnymi opowieściami. Pozwólcie, że i ja usiądę tak z Wami duchowo i coś Wam opowiem.
Wiele lat temu, w jakiejś polskiej wiosce, pewien mały chłopiec o imieniu Jaś, przygotowujący się do pierwszej Komunii Świętej, miał wielkie pragnienie poznania Pana Boga. Co prawda trwały jeszcze wakacje, ale on już myślał o kolejnym roku szkolnym, także katechetycznym, w którym miał po raz pierwszy przystąpić do Komunii Świętej.
Choć Jaś był jeszcze małym chłopcem, w jego głowie rodziło się wiele pytań. Szczególnie jedno nie dawało mu spokoju. Dowiedział się, że gdzieś niedaleko mieszka jakiś bardzo mądry starszy człowiek, który zna odpowiedzi na wszystkie pytania i wielu ludzi, także spoza wioski, przychodziło do niego po radę. Jaś postanowił, że uda się do mędrca. Dotarł szczęśliwie na miejsce, pytając ludzi, którzy dziwili się, że nawet taki skrzat poszukuje starszego pana. Znalazł starca siedzącego przed domem. Gdy ten zobaczył chłopca, życzliwie się uśmiechnął, zaprosił na ławeczkę i zapytał, co go sprowadza.
- Czy może mi pan powiedzieć, jaki jest Pan Bóg? Bardzo chciałbym Go poznać, ale zupełnie nie wiem, gdzie Go mogę znaleźć. Może zna pan drogę do nieba, bo siostra katechetka i rodzice mówią, że Pan Bóg jest właśnie tam? – zapytał Jaś z niekłamaną ciekawością i dziecięcą ufnością.
Starzec zamyślił się trochę, ponownie uśmiechnął i odpowiedział lekko zachrypniętym głosem:
- Wiesz, chłopcze, On jest nieskończony i niezbadany, nie ma granic i zmysłami ludzkimi nie można Go objąć, a do nieba można się dostać tylko po śmierci.
Jaś posmutniał nie na żarty. Starszy Pan zauważył to i pocieszył go:
- Jednakże cały wszechświat, wszystkie planety i gwiazdy są Jego dziełem i wiele nam mówią o Stwórcy.
Chłopiec wyglądał na bardzo zaintrygowanego, ale znów posmutniał i powiedział:
- Ale tych gwiazd i planet to jest chyba bardzo dużo; tak mówiła pani w szkole; wystarczy popatrzyć w nocy na niebo. Jak w takim razie poznać Pana Boga, skoro nie można ogarnąć tych wszystkich Jego cudowności, a do nieba można iść dopiero po śmierci?
Starzec przybliżył się do Jasia i powiedział:
- Wśród tych stworzeń jest jednak jedno szczególne – to Ziemia, która chyba najwięcej mówi nam o Panu Bogu. To na niej przecież Pan umieścił swoje ukochane dzieło – człowieka.
- No tak, ale Ziemia jest chyba strasznie wielka, bo tak też mówiła nam pani na lekcji. Trudno byłoby przejechać ją całą i poznać wszystkich ludzi... – chłopiec ciągle był niepocieszony.
W tym momencie starszy Pan przytulił Jasia i powiedział:
- Musisz wiedzieć, że w całym wszechświecie i na całej Ziemi jest jedno szczególne miejsce, trochę niepozorne, które skrywa prawdziwy Skarb...
Jaś był niesłychanie poruszony i nie mógł doczekać się odpowiedzi:
- Tym miejscem jest nasz stary kościółek parafialny, a w którym niedługo przyjmiesz po raz pierwszy do swojego serduszka całego Pana Boga, który przyjdzie do Ciebie w małej, białej Hostii – objaśnił chłopcu mędrzec.
Jaś aż podskoczył z radości. Nie mógł uwierzyć, że Nieskończony Bóg przyjdzie do niego CAŁY w małym kawałku chleba. Niesłychane! Chłopiec podziękował starszemu panu, pomachał mu i pobiegł do domu. Postanowił, że jak tylko skończą się wakacje, jeszcze gorliwiej będzie się przygotowywać do Komunii Świętej, żeby jak najlepiej poznać Pana Jezusa.
Czy mam w sobie choć trochę Jasiowego, dziecięcego zapału i radości z poznawania Pana Jezusa przychodzącego do nas w kościele, każdego dnia, w każdej Mszy Świętej, w Komunii Świętej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz