„Miłości
pragnę, nie krwawej ofiary, poznania
Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6,6)
Już od ponad czterech miesięcy pochylamy się wspólnie na Biblijnym Rabanie nad tekstami zaczerpniętymi ze Starego Testamentu; kilka dni później zaczęliśmy rozmyślać nad Bożymi paradoksami, a w czasie wakacji wędrowaliśmy w różne miejsca rzeczywiście czy chociaż oczyma wyobraźni, aby odszukać tam ślady Bożej obecności. Jeśli już rozmiłowaliśmy się w Słowie Bożym to chwała Panu, ale wiemy, że jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia, jest jeszcze bardzo wielu ludzi, którzy Pisma Świętego nie znają lub, może nawet co gorsza, zwalczają go i ferują w stosunku do niego najczęściej nieprawdziwe osądy lub poważne zarzuty. Nie ukrywajmy jednak, że czasami zdarza się i tak, że nawet człowiek szczerze miłujący Pana Boga i zaczytany w Jego Słowie ma pewne wątpliwości i nie wie do końca, jak rozumieć Biblię i jak ją bronić w rozmowie z jej przeciwnikami.
Wiecie,
Kochani, że nie jestem żadnym biblistą ani egzegetą i jest w
Polsce oraz na świecie tysiące tęższych umysłów, biblijnych
naukowców, którzy są w stanie lepiej te sprawy wyłożyć; toteż
wpisy z serii „Mitołamacz” będą po części wynikiem mojej
refleksji, po części zaś będę się starał odwoływać chociaż
od czasu do czasu do jakiegoś autorytetu w tej dziedzinie. Wierzę,
że Duch Święty jakoś to scali dla pożytku duchowego każdego z
nas.
Mam
nadzieję, że obecnie prowadzone serie Biblijnego Rabanu będą się
wzajemnie uzupełniać. Będzie wszak trochę pochylania się i
rozmyślania nad Słowem Pana Boga, a dzięki serii „Mitołamacz”
będziemy, mam nadzieję, nieco lepiej rozumieć świat Biblii i ją
samą, co pozwoli nam być bardziej świadomymi czytelnikami i
efektywniejszymi obrońcami Listu od Pana Boga. Przy końcu miesiąca
pojawi się zapewne zgodnie z zapowiedziami niespodzianka :) Kto
jeszcze tego nie uczynił, zapraszam do zakładki Harmonogram publikowania.
W
czyjejś głowie może rodzi się taka myśl: „To pewnie będziesz
w tej serii zionął nienawiścią do wszystkich przeciwników Słowa
Bożego, żeby dostali za swoje”. O, co to, to nie, moi Drodzy.
Byłoby to raczej podejście faryzejskie. A tutaj chodzi o miłość.
W związku z tym prośba i zachęta – jeśli macie jakieś pytania,
wątpliwości, piszcie je proszę w komentarzach, to może wspólnymi
siłami jakoś to rozgryziemy dla naszego pożytku duchowego; może
wskażemy gdzie szukać odpowiedzi. A może ktoś z Was ma jakieś
ciekawe argumenty i chce się nimi podzielić. Zapraszam! Żeby
jednak było jasne – jak była już kiedyś o tym mowa – spamowi,
hejtowi i nienawiści mówimy stanowcze „NIE!!!”.
A
dlaczego „Mitołamacz” jest mitołamaczem? Chodzi o łamanie
mitów na temat słowa Bożego, rzecz jasna :)
Dlaczego
mottem serii są słowa z Księgi Proroka Ozeasza? Tak sobie myślę,
moi Drodzy, że powyższy cytat doskonale, jak może żaden inny
przynajmniej w Starym Testamencie, nie streszcza i nie trafia w sedno
biblijnego przekazu jak właśnie te słowa. Może czasami nuży nas
lektura monumentalnych opisów ofiar, licznych, szczegółowych
przepisów (było ich podobno aż 613!); lękamy się opisów
krwawych walk, a może nawet gorszą nas niektóry obrazy niecnych
występków. Musimy pamiętać, że Biblia jest dziełem
Bosko-ludzkim, a chyba właśnie jednym z kluczowych tekstów jakie
Bóg mówi w Biblii do człowieka są właśnie te z Księgi Ozeasza,
do których odniósł się także Jezus w słowach: „Gdybyście
zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie
potępialibyście niewinnych” (Mt 12,7).
I
tak właśnie w „Mitołamaczu” będziemy się starać zrozumieć,
jak zachęca nas Pan i może dzięki temu mniej będzie potępiania
Biblii i tych, którzy uznają ją za Słowo Boga, bo tak w istocie
jest.
A
zatem już w trzecią sobotę października (lub w jej okolicach :)
pierwszy właściwy wpis na „Mitołamaczu”.
Pytanie
do refleksji:
Czy
tak naprawdę wierzę, że w Biblii mówi do mnie sam Bóg,
posługując się człowiekiem, jako współautorem Pisma Świętego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz