sobota, 23 września 2017

#1 Niespodzianka dla opornych i nie tylko

Moi Drodzy, tak pół żartem pół serio, pierwszą niespodzianką w tej niespodziankowej serii jest to, że nie ma wpisu wprowadzającego (oznaczonego #0 :), inaczej niż w innych cyklach.

Będzie to niewątpliwie inna seria niż poprzednie, taka trochę mieszanka. Mam jednak głęboką nadzieję i życzenie, żeby była to kompozycja pożyteczna dla naszych dusz. To nie „groch z kapustą”, lecz smaczna duchowa strawa.

Momentami będzie pewnie nieco luźniej niż dotychczas, nawet z przymrużeniem oka. Wylądują tu pewnie teksty nieszablonowe, które nie podpadają pod jakiś konkretny cykl.

Jakie to będą niespodzianki? Jak to jakie? Jak niespodzianki :) Nie wiem do końca: może tekścik, może opowiadanko, może pobożna anegdota, może refleksja z gatunku tych „mniej poważnie o sprawach poważnych”, a może nawet filmik... Nie wiem, Kochani. Chciałbym jednak, żeby każdy wpis przynajmniej minimalnie zahaczał o Biblię. Pomysły pewnie będą się rodzić spontanicznie. Wierzę, że Duch Święty ciekawie wyreżyseruje te wpisy.

Pisałem, że ta seria nie ma wpisu wprowadzającego. To prawda, ale wybaczcie, bo musiałem tutaj nakreślić kilka kwestii porządkowych, ale teraz wkraczamy do tematu właściwego dzisiejszego niespodziankowego posta.


Dlaczego ta niespodzianka jest dla opornych? Już spieszę z wyjaśnieniem. Myślę, że Ty, czytająca/czytający ten wpis nie należysz do owych „opornych”, bo chce Ci się odwiedzać stronki typu Biblijny Raban (i to się chwali :), ale możecie dedykować tekst komuś, kto takowe cechy przejawia w stopniu „mur-beton”, „nie, bo nie”. Chodzi mi o opornych na czytanie Biblii, biblijnych alergików, ale i tych, którzy podchodzą do tematu obojętnie („antybiblijne ganz egal”).

W związku z tym chciałbym zaproponować mały, kieszonkowy, kilkupunktowy poradnik, jak przełamać swoje lub czyjeś opory przed sięganiem po Słowo Boże. Oto on:

  1. Jeśli nie masz własnego egzemplarza Biblii lub gdy naprawdę nie masz ochoty przeczytać nawet jednego zdania, wejdź ot tak, kiedy już naprawdę nie masz co robić, żeby jakoś czas zleciał, na przykład na stronę http://www.biblia-mp3.pl.
  2. Jeśli masz Biblię i choć trochę dobrych chęci, przejdź do miejsca, gdzie leży owa Biblia, choćby tak przy okazji. Gdyby zalegało na niej trochę kurzu, zwalcz go; zrób to niekoniecznie nawet dla Pisma Świętego, ale żeby tak lepiej wyglądało to miejsce – półka czy regał. Przy okazji będziesz miał rozpoczęte porządki przedświąteczne... Potem sięgnij po Księgę.
  3. Jeśli już wszedłeś na wspomnianą stronę internetową, odpal pierwszy lepszy plik i posłuchaj. Możesz przy okazji robić wiele różnych rzeczy, ale posłuchaj przynajmniej ot tak, żeby się dowiedzieć, o czym to jest.
  4. Jeśli z kolei otwarłeś Biblię przeczytaj choć jeden wers tam, gdzie otworzyłeś.
  5. Jeśli posłuchałeś chwilę lub przeczytałeś jedno zdanie, możesz wyłączyć plik lub zamknąć Księgę. Pomyśl tylko, choćby przez maleńką chwileczkę, co ewentualnie te słowa mogą znaczyć i co ewentualnie mógłbyś z nich wykorzystać.
  6. Powtórz te same (wcale nieskomplikowane) czynności jutro. Wtedy, kiedy będziesz najbardziej się nudził.
  7. Gdybyś nie miał ochoty wykonać nawet czynności opisanej w punkcie 1 albo powtórzyć punktów 1-5 następnego dnia, powiedz jedno zdanie na ten temat do autora Biblii, czyli Listu, Pana Boga (jeśli jesteś niewierzący, powiedz to do Boga, w którego nie wierzysz). Powiedz mniej więcej tak lub własnymi słowami, inaczej: „Nie chce mi się, zrób coś, skoro to takie ważne”.
  8. Zmuś się i powtórz czynności 1-5 lub wykonaj je teraz po raz pierwszy.
  9. Jeśli cię coś choć trochę zainteresowało lub zaciekawiło, lub w ogóle nie wiesz o co biega, odpal Internet i w wolnym czasie, kiedy nie masz już nic innego do roboty, przeczytaj coś na ten temat. Możesz np. wejść na biblijnyraban.blogspot.com :)
  10. Jeśli się choć trochę zainteresowałeś, powtarzaj wyżej opisane czynności: raz w tygodniu, potem może dwa, a może znajdziesz pięć minut codziennie, żeby coś przeczytać lub posłuchać na temat Biblii. Jeśli naprawdę Ci się NIE CHCE, to powtarzaj powyższe czynności do upadłego, jeszcze raz i jeszcze raz i znowu i jeszcze trochę.
    Ty wygospodaruj w sobie choć płomyk dobrej woli, resztę zrobi Duch Święty, tylko Go o to poproś, przykładowo tak, jak stoi w punkcie 7.

PS dla ateistki/ateisty. Jeśli przejrzałaś/przejrzałeś już te 10 punktów i uważasz to wszystko za kompletny nonsens, bo jesteś zdeklarowaną ateistką/zdeklarowanym ateistą, proszę Cię o jedno: zapoznaj się z zasadami wiary, które odrzucasz, przynajmniej w stopniu dostatecznym. Innymi słowy: sięgnij np. po Biblię, po Ewangelie, po jakieś komentarze do tekstu, po Katechizm Kościoła Katolickiego. Tak sobie myślę, że nie można tak zdecydowanie odrzucać czegoś, czego się tak naprawdę nie poznało, bo byłoby to krzywdzące dla Ciebie. Jeśli twierdzisz, że znasz reguły wiary i świadomie je odrzucasz, bo Ci się nie podobają, sprawdź (np. zagadaj z kimś) czy na pewno dobrze wszystko rozumiesz.

To tak, jakby wyrzucić do morza szkatułkę bez zaglądania do środka, w której być może, a nawet najprawdopodobniej, jest coś bardzo cennego. Nie bazuj tylko na tym, że ktoś Ci mówi o rzekomej małej wartości szkatułki i jej zawartości. Nie skupiaj się tylko na tym, że może ta szkatułka nie zawsze z zewnątrz jest idealna i obiecująca. Liczy się wnętrze, istota... Może tak naprawdę  na serio nigdy nie zaglądałaś/nie zaglądałeś do środka... Sprawdź sama, sprawdź sam i przekonaj się. A wtedy w pełni odpowiedzialnie podejmij decyzję.
Pan Bóg daje nam wolną wolę, możemy Mu powiedzieć „nie”, ale jest Mu niezwykle smutno z tego powodu i z całego serca pragnie mieć Cię w Swojej Owczarni. Dlatego pamiętaj, że Jezus czeka na Ciebie i my czekamy; zaprasza Cię i prosi; i my zapraszamy i prosimy: nie zapomnij, że Jezus Cię kocha i wyczekuje na Twoje przyjście, na Twój powrót.

To tyle na dziś, Kochani. Może to nic nadzwyczajnego, ale bez odrobiny dobrej woli, nic nie poradzi. Najpiękniejsze słowa przekonywania, groźby lub kary nie pomogą, jeśli po prostu nie zaczniemy czytać. W każdym z nas jest na pewno choćby minimalna doza wyżej opisanych oporów. Wierzę jednak, że nawet przy maleńkim promyczku dobrej woli, Duch Święty może z nas zrobić wielkich fanów Bożego Słowa.


Zadanie: Przełamać jak najszybciej swoje biblijne opory choćby o 1% lub pomóc w przełamaniu ich u kogoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz