"Lecz Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim" (Łk 5,10b-11)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
Za nami dwa odcinki naszego tegorocznego wspólnego rabanowania, które w tym roku odbywa się w obszarze tematycznym związanym z "szydełkowaniem" :) Rzecz jasna nie zajmujemy się tradycyjnym robieniem na drutach, ale ofiarowaniem każdego dnia, z jego nawet najbardziej prozaicznymi zadaniami, w jakiejś konkretnej intencji. Tą szczególną i pierwszorzędną jest oczywiście jak najlepsze przygotowanie się do obchodów Wielkiejnocy.
Tytuł dzisiejszego wpisu zaczerpnąłem z jednego z kazań ks. P. Pawlukiewicza, ale zanim o tym, najpierw zajrzyjmy do 5 rozdz. Ewangelii św. Łukasza. Mamy tam m.in. słynną scenę cudownego połowu ryb. Apostołowie harowali całą noc i nic, ale to nic nie złowili. Znamy bieg wydarzeń - przychodzi Pan Jezus i zachęca do zarzucenia sieci w biały dzień na środku akwenu, czyli nakazuje zrobić coś absolutnie nielogicznego z punktu widzenia zawodowych rybaków. Przecież łowić należy późną porą i przy brzegu, bo tam ryby żerują. Znamy wreszcie finał - oto udaje się złowić takie mnóstwo ryb, że głowa mała. Wtedy Szymon Piotr przypada do nóg Pana Jezusa i zachęca Mistrza do odejścia z racji swojej grzeszności, do której pierwszy papież się przyznaje. Wtedy to następują słowa, które widzimy jako cytat wprowadzający do wpisu.
Najczęściej to proroctwo Pana Jezusa odnosimy do sytuacji, kiedy ktoś do tej pory czymś się trudnił, a na skutek niezwykłości spotkania z Bogiem porzuca dotychczasowe zajęcie i idzie ku nowemu, "wypływa na głębię". Najczęściej mówimy czy piszemy o tym w kontekście powołania, zazwyczaj kapłańskiego. I bardzo słusznie, bo to rzeczywiście jest podstawowe i chyba najważniejsze przesłanie tej perykopy. Chciałbym jednak, żebyśmy spojrzeli na ten tekst troszkę inaczej. To nowe podejście wcale nie wyklucza tego głównego; w pewnych sytuacjach źle zrozumiane, może jednak prowadzić do odrzucenia pierwszego, ale zrozumiane właściwie, może go znakomicie uzupełnić. Oto co mi chodzi po głowie.
Ta zmiana życia może jednak nie zawsze polegać na zupełnym porzuceniu czegoś i zajęciu się czymś totalnie innym. Otóż weźmy jeden zwykły dzień z życia. Często jest tak, że tak sobie żyjemy, żyjemy i przeżywamy dzień bezrefleksyjnie. Ot, był dzień, nie ma dnia. I tak nawet przed tygodnie, miesiące, itd. Jednakże w tym Wielkim Poście zachęcamy się wzajemnie, żeby u progu każdego dnia wzbudzić w sobie jakąś konkretną intencję, w jakiej go ofiarujemy. To zupełnie inaczej ustawia dzień! Wtedy Pan Jezus może Ci powiedzieć jak św. Piotrowi: "odtąd twoje prasowanie, gotowanie albo znoszenie złego humoru męża czy żony będzie <<łowiło>> łaski, grzesznikom wypraszało nawrócenie, ciebie uświęcało, itp.". Nie o to zatem będzie chodzić, że ty nie będziesz już prasować, gotować i znosić złego humoru współmałżonka, ale jeśli te działania złączysz z konkretną intencją, mogą stać się one przepustką do wielkich rzeczy.
I tutaj mała, ale ważna uwaga: jeśli czujesz, że Chrystus zachęca Cię do porzucenia czegoś i wejścia w coś zupełnie nowego, to idź! Nie usprawiedliwiaj się, że ty poprzestaniesz na bardzie świadomym spełnianiu dotychczasowych działań. Często jest jednak tak, że Pan Jezus wymaga jedynie bardziej świadomego przeżywania naszego życia i tego staramy się uczyć w tym Wielkim Poście. Mało tego: wchodzenie w coś nowego wcale nie wyklucza bardziej świadomego przeżywania rzeczy starych, drobnych lub nowych drobnych. Może być tak, że skupimy się tylko na czymś wielkim, spektakularnym, a zapomnimy o ofiarowaniu Bogu także tych z pozoru nic nieznaczących czynności. Obyśmy o tym nigdy nie zapominali. Wówczas jeśli nawet każdy dzień będzie z pozoru taki sam jak poprzednie, to jednak będzie zupełnie inny, bo będzie przyświecała mu nowa intencja lub dotychczasowa, ale na nowo świadomie wzbudzona.
A Ty co o tym myślisz...?
Tytuł dzisiejszego wpisu zaczerpnąłem z jednego z kazań ks. P. Pawlukiewicza, ale zanim o tym, najpierw zajrzyjmy do 5 rozdz. Ewangelii św. Łukasza. Mamy tam m.in. słynną scenę cudownego połowu ryb. Apostołowie harowali całą noc i nic, ale to nic nie złowili. Znamy bieg wydarzeń - przychodzi Pan Jezus i zachęca do zarzucenia sieci w biały dzień na środku akwenu, czyli nakazuje zrobić coś absolutnie nielogicznego z punktu widzenia zawodowych rybaków. Przecież łowić należy późną porą i przy brzegu, bo tam ryby żerują. Znamy wreszcie finał - oto udaje się złowić takie mnóstwo ryb, że głowa mała. Wtedy Szymon Piotr przypada do nóg Pana Jezusa i zachęca Mistrza do odejścia z racji swojej grzeszności, do której pierwszy papież się przyznaje. Wtedy to następują słowa, które widzimy jako cytat wprowadzający do wpisu.
fot. Pixabay.com, Quangpraha |
Ta zmiana życia może jednak nie zawsze polegać na zupełnym porzuceniu czegoś i zajęciu się czymś totalnie innym. Otóż weźmy jeden zwykły dzień z życia. Często jest tak, że tak sobie żyjemy, żyjemy i przeżywamy dzień bezrefleksyjnie. Ot, był dzień, nie ma dnia. I tak nawet przed tygodnie, miesiące, itd. Jednakże w tym Wielkim Poście zachęcamy się wzajemnie, żeby u progu każdego dnia wzbudzić w sobie jakąś konkretną intencję, w jakiej go ofiarujemy. To zupełnie inaczej ustawia dzień! Wtedy Pan Jezus może Ci powiedzieć jak św. Piotrowi: "odtąd twoje prasowanie, gotowanie albo znoszenie złego humoru męża czy żony będzie <<łowiło>> łaski, grzesznikom wypraszało nawrócenie, ciebie uświęcało, itp.". Nie o to zatem będzie chodzić, że ty nie będziesz już prasować, gotować i znosić złego humoru współmałżonka, ale jeśli te działania złączysz z konkretną intencją, mogą stać się one przepustką do wielkich rzeczy.
I tutaj mała, ale ważna uwaga: jeśli czujesz, że Chrystus zachęca Cię do porzucenia czegoś i wejścia w coś zupełnie nowego, to idź! Nie usprawiedliwiaj się, że ty poprzestaniesz na bardzie świadomym spełnianiu dotychczasowych działań. Często jest jednak tak, że Pan Jezus wymaga jedynie bardziej świadomego przeżywania naszego życia i tego staramy się uczyć w tym Wielkim Poście. Mało tego: wchodzenie w coś nowego wcale nie wyklucza bardziej świadomego przeżywania rzeczy starych, drobnych lub nowych drobnych. Może być tak, że skupimy się tylko na czymś wielkim, spektakularnym, a zapomnimy o ofiarowaniu Bogu także tych z pozoru nic nieznaczących czynności. Obyśmy o tym nigdy nie zapominali. Wówczas jeśli nawet każdy dzień będzie z pozoru taki sam jak poprzednie, to jednak będzie zupełnie inny, bo będzie przyświecała mu nowa intencja lub dotychczasowa, ale na nowo świadomie wzbudzona.
A Ty co o tym myślisz...?
Proponowane intencje przypisane do dni najbliższego tygodnia (pamiętajmy, żeby na początku każdego dnia w całości, z najdrobniejszymi sprawami, ofiarować go w konkretnej intencji/intencjach; w ciągu dnia warto często o tej intencji pamiętać; również przed snem):
15 marca, niedziela - po prostu uwielbienie Pana Boga za cud zmartwychwstania
16 marca, poniedziałek - o nawrócenie nas wszystkich, szczególnie największych grzeszników i abyśmy jak najbardziej wedle Bożej woli przeżyli ten święty czas
17 marca, wtorek - może za kogoś najbardziej potrzebującego (zdrowia, przebaczenia, pomocy..., itd.) w Twoim najbliższym otoczeniu oraz o ratunek przed koronawirusem oraz chorobami ciał, psychiki i dusz
18 marca, środa - w intencjach bliskich Niepokalanemu Sercu Maryi
19 marca, czwartek - za Kościół św., abyśmy jak najlepiej przygotowali się do Wielkiejnocy oraz za rodziny z racji uroczystości św. Józefa, głowy Świętej Rodziny
20 marca, piątek - w duchu wynagrodzenia Panu Jezusowi i z miłości do Niego
21 marca, sobota - Twoja prywatna intencja, intencje, także za naszą Społeczność dwóch blogów i członków oraz intencje grupy różańcowej na InBiRR-ze
Pozdrawiam Was i życzę jak najlepszego przeżycia jutrzejszej już III Niedzieli Wielkiego Postu. Do poczytania już w następną sobotę. Z Panem Bogiem.
PS Tradycyjnie mała prośba do Was o udostępnienie tych wpisów innym. Może ktoś na tym skorzysta dzięki Tobie...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz