„Dawid odpowiedział Gadowi: «Jestem w wielkiej rozterce. Wpadnijmy raczej w ręce Pana, bo wielkie jest Jego miłosierdzie, ale w ręce człowieka niech nie wpadnę!» Zesłał więc Pan na Izraela zarazę od rana do ustalonego czasu. Umarło wtedy z narodu od Dan do Beer-Szeby siedemdziesiąt tysięcy ludzi” (2 Sm 24,14-15)
„Dawid odpowiedział Gadowi: «Jestem w wielkiej rozterce. Wpadnijmy raczej w ręce Pana, bo wielkie jest Jego miłosierdzie, ale w ręce człowieka niech nie wpadnę!» Zesłał więc Pan na Izraela zarazę od rana do ustalonego czasu. Umarło wtedy z narodu od Dan do Beer-Szeby siedemdziesiąt tysięcy ludzi” (2 Sm 24,14-15)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
Moi Drodzy!
Temat zarazy jakoś tak w pierwszym odruchu średnio nam pasuje do kwestii związanych z radością. Wydaje się wręcz, że są to tematy zupełnie sobie przeciwstawne. Bo niby jak zaraza może wiązać się z radością...? Okazuje się, że może i zaraz spróbujemy sobie o tym powiedzieć.
Dzisiaj zachęcam do lektury 24 rozdziału Drugiej Księgi Samuela. Mamy tam fragment chyba dość rzadko przywoływany w kontekście bogatego życia króla Dawida, choć chyba w obliczu pandemii od czasu do czasu się o nim słyszy. Nie będziemy tutaj wnikać w szczegóły. Przeczytajcie sobie. Tak czy inaczej Pan Bóg karze Dawida, który kazał policzyć mężczyzn zdolnych do walk. Z dzisiejszego punktu widzenia może nas dziwić, co było złego w postępku Dawida? Czyżby Pan Bóg był jakimś przeciwnikiem statystyk? Nie o to chodzi. Bibliści tłumaczą, że winą Dawida było to, iż nie zaufał w pełni Panu, ale swoją siłę postanowił oprzeć przede wszystkim na potędze militarnej, czysto ludzkiej (por. Sdz 7). Na marginesie dodam, że ten fragment wydaje mi się czasami taką przestrogą też dla wszystkich, którzy coś nagrywamy albo piszemy w internecie. Łatwo ulec pokusie, aby tylko na statystykach opierać swoją wartość. Choć inna sprawa, że jest sympatyczniej, jeśli są one coraz lepsze ;)
Dla nas dzisiaj szczególnie ważne są jednak trzy kary, które Pan przez proroka Gada proponuje Dawidowi: 7 lat głodu, 3 miesiące uciekania przed wrogami i 3 dni zarazy dziesiątkującej lud. Wybór niełatwy... Na co decyduje się Dawid. Wybiera zarazę! Najpewniej w czasach koronawirusa zaraza to ostatnia rzecz, którą chcielibyśmy wybrać. Ktoś może powiedzieć, że epidemia, która dotknęła Dawida i jego lud trwała tylko 3 dni, a koronawirus już trwa i trwa, ale tu chodzi o coś innego.
Postawa Dawida przede wszystkim uczy nas, że jeśli już człowiek ma zostać ukarany, to winien całym sercem zdać się na Boga, na Jego miłosierdzie. Zauważmy, że Dawid jakoś nie wzdryga się przed rzekomo okrutnym i mściwym Bogiem Starego Testamentu, ale zdaje się na Jego wolę. Spośród tych kar, które miał do wyboru Dawid, właśnie zaraza była jakby najbardziej bezpośrednio sprawą pochodzącą od Boga; inne były nieco mniej bezpośrednie.
A jaki to wszystko ma związek z radością? Wydaje mi się, że następujący: jednym z rysów naszej chrześcijańskiej radości jest i to, iż Pan Bóg, nawet jeśli nas karze lub dopuszcza różnorakie zło, które nas spotyka, nie przestaje ani na mikrosekundę być Bogiem Miłości Miłosiernej. Czyż nie jest to powodem do przeogromnej radości? Największą tragedią człowieka nie jest zatem sam fakt kary, ale zamknięte na Boga serce. To właśnie dlatego grzech ciężki czy w ogóle każdy grzech jest tragedią, bo człowiek mniej lub bardziej świadomie odwraca się od Pana, zamiast poddać się na dobre i na złe Jego Woli, Jego Miłości Miłosiernej. Paradoksalnie może zdarzyć się i tak, że człowiek, który nie doświadcza Bożej kary jest od Niego o wiele dalej niż ten, który właśnie jest karany. O wszystkim decyduje serce, przyznanie się do błędu i zdanie się na Boga. To przecież próbujemy czynić każdorazowo przystępując do kratek konfesjonału. Wówczas słyszymy: "Pan odpuścił Tobie grzechy". Zostaje jeszcze pokuta do wypełnienia, ale czyż radość może wtedy nie przepełniać serca? To jest już pytanie retoryczne...
Jak zawsze z góry Bóg zapłać Wam za pomoc w rabanowaniu. Mogę na Was liczyć, na Ciebie, która/który czyta ten tekst, prawda? Super, że Was mam.
Poprzedni wpis na radośniku >>>
Temat zarazy jakoś tak w pierwszym odruchu średnio nam pasuje do kwestii związanych z radością. Wydaje się wręcz, że są to tematy zupełnie sobie przeciwstawne. Bo niby jak zaraza może wiązać się z radością...? Okazuje się, że może i zaraz spróbujemy sobie o tym powiedzieć.
Dzisiaj zachęcam do lektury 24 rozdziału Drugiej Księgi Samuela. Mamy tam fragment chyba dość rzadko przywoływany w kontekście bogatego życia króla Dawida, choć chyba w obliczu pandemii od czasu do czasu się o nim słyszy. Nie będziemy tutaj wnikać w szczegóły. Przeczytajcie sobie. Tak czy inaczej Pan Bóg karze Dawida, który kazał policzyć mężczyzn zdolnych do walk. Z dzisiejszego punktu widzenia może nas dziwić, co było złego w postępku Dawida? Czyżby Pan Bóg był jakimś przeciwnikiem statystyk? Nie o to chodzi. Bibliści tłumaczą, że winą Dawida było to, iż nie zaufał w pełni Panu, ale swoją siłę postanowił oprzeć przede wszystkim na potędze militarnej, czysto ludzkiej (por. Sdz 7). Na marginesie dodam, że ten fragment wydaje mi się czasami taką przestrogą też dla wszystkich, którzy coś nagrywamy albo piszemy w internecie. Łatwo ulec pokusie, aby tylko na statystykach opierać swoją wartość. Choć inna sprawa, że jest sympatyczniej, jeśli są one coraz lepsze ;)
'King David', painting by Giovanni Francesco Barbieri (il Guercino) c. 1768, fot. wikimedia w domenie publicznej |
Postawa Dawida przede wszystkim uczy nas, że jeśli już człowiek ma zostać ukarany, to winien całym sercem zdać się na Boga, na Jego miłosierdzie. Zauważmy, że Dawid jakoś nie wzdryga się przed rzekomo okrutnym i mściwym Bogiem Starego Testamentu, ale zdaje się na Jego wolę. Spośród tych kar, które miał do wyboru Dawid, właśnie zaraza była jakby najbardziej bezpośrednio sprawą pochodzącą od Boga; inne były nieco mniej bezpośrednie.
A jaki to wszystko ma związek z radością? Wydaje mi się, że następujący: jednym z rysów naszej chrześcijańskiej radości jest i to, iż Pan Bóg, nawet jeśli nas karze lub dopuszcza różnorakie zło, które nas spotyka, nie przestaje ani na mikrosekundę być Bogiem Miłości Miłosiernej. Czyż nie jest to powodem do przeogromnej radości? Największą tragedią człowieka nie jest zatem sam fakt kary, ale zamknięte na Boga serce. To właśnie dlatego grzech ciężki czy w ogóle każdy grzech jest tragedią, bo człowiek mniej lub bardziej świadomie odwraca się od Pana, zamiast poddać się na dobre i na złe Jego Woli, Jego Miłości Miłosiernej. Paradoksalnie może zdarzyć się i tak, że człowiek, który nie doświadcza Bożej kary jest od Niego o wiele dalej niż ten, który właśnie jest karany. O wszystkim decyduje serce, przyznanie się do błędu i zdanie się na Boga. To przecież próbujemy czynić każdorazowo przystępując do kratek konfesjonału. Wówczas słyszymy: "Pan odpuścił Tobie grzechy". Zostaje jeszcze pokuta do wypełnienia, ale czyż radość może wtedy nie przepełniać serca? To jest już pytanie retoryczne...
Poprzedni wpis na radośniku >>>
Cytat na dzisiaj:
"Trzeba żyć z radością. Niezależnie od tego jak bardzo banalne i dramatyczne mogą być wydarzenia życia, trzeba je przeżyć, nie pozwalając się im obalić i nie tracąc tej wewnętrznej pogody, która jest właściwa ludziom wierzącym w zmartwychwstałego Chrystusa" (Ks. Milani; adonai.pl)
A jak Ty osobiście rozumiesz powyższy cytat?
"Trzeba żyć z radością. Niezależnie od tego jak bardzo banalne i dramatyczne mogą być wydarzenia życia, trzeba je przeżyć, nie pozwalając się im obalić i nie tracąc tej wewnętrznej pogody, która jest właściwa ludziom wierzącym w zmartwychwstałego Chrystusa" (Ks. Milani; adonai.pl)
A jak Ty osobiście rozumiesz powyższy cytat?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz