sobota, 22 lipca 2017

#6 Pan Bóg na górze – opowieść wakacyjna

Wycieczka w góry z morałem

I kolejny wakacyjny weekend. Mam nadzieję, że miło spędzanie czas wolny i nie musicie zbyt wiele pracować. Spieszę z kolejną wakacyjną opowieścią. Przyjemnej lektury :)


W pewnej szkole jedna z klas tuż przed rozpoczęciem wakacji wybrała się w wysokie góry. Wychowawczyni była dość wymagającą osobą i nawet ostatnie dni roku szkolnego postanowiła wykorzystać dla pożytku nie tylko rozrywkowego (bo na to – jak twierdziła – będzie czas w wakacje), ale jeszcze edukacyjnego. Zadała młodzieży (1 klasa gimnazjalna albo siódma klasa, jak kto woli :) pracę, którą mieli napisać i przynieść po wakacjach. Chodziło o to, żeby opisali, co tak najbardziej podobało im się w górach.

Wycieczka się odbyła. Uczennice i uczniowie spędzili z panią wychowawczynią bardzo przyjemny czas, pełen wrażeń i niezapomnianych chwil.

Wakacje, wakacje i po wakacjach... (ale my na razie o tym nie myślmy, bo wszak to dopiero lipiec :).
Młodzież wróciła do szkolnych ław (już 2 klasa gimnazjum albo ósma klasa; jak kto woli :).
Każdy przyniósł zadanie sprzed wakacji; no, może nie każdy, bo dwóch tradycyjnie zapominalskich (czytaj: leniwych) uczniów niestety pokpiło sprawę.

Kilka dni później pani wychowawczyni przyniosła ocenione już wypracowania i generalnie rzecz ujmując była bardzo zadowolona z wykonanej przez uczniów pracy. Wspomniała jednak, że szczególnie jedna praca zaintrygowała ją i wyjątkowo zainteresowała, ale o tym później.
I tak: jakaś Basia pięknie opisała potężne szczyty gór, które dumnie górowały nad okolicą, stercząc i wypinając się majestatycznie.

Jakiś Wojtek zachwycił się przepięknymi chmurami, dryfującymi po nieboskłonie: raz bielutkimi jak śnieg, innym razem groźnymi i niebezpiecznymi.

I właśnie Kubie najbardziej podobała się... burza, która spotkała klasę na trasie. Szczęśliwie udało im się wskoczyć do schroniska przed największym deszczem. Kuba jednak w tej burzy widział potęgę przyrody i to go pociągało.

Z kolei Anię olśniło piękno widoków, jakie mogli zaobserwować wędrując po górach. Widać było dalekie tereny, łąki i pola, i wiele innych, cudnych zjawisk.

Było jeszcze wiele pięknych opisów, jakie przygotowali uczniowie.

Na koniec pani wychowawczyni odczytała klasie wypracowanie Bartka, który nie należał do bardzo rozgarniętych i szczególnie uzdolnionych uczniów – był raczej introwertykiem, bardzo życzliwym, choć oczywiście cichym i nieco zamkniętym w sobie.

Bartek napisał m.in., że jemu owszem, podobały się strome góry, piękne widoki i majestatyczne chmury, ale najbardziej zachwyciła go małość ich, ludzi i innych jeszcze mniejszych żyjątek wobec ogromu świata przyrody. Jakże wielki musi być Ten, który to wszystko stworzył, a najbardziej kocha tych najmniejszych. Jakże dobry musi być Ten, kto troszczy się i opiekuje tymi, którzy są właściwie niczym wobec ogromu świata. Jakiż On jest niezgłębiony, a jednocześnie tak bliski (o tym obszerniej traktuje opowiadanie o Jasiu i starszym panu – #2 Pan Bóg w kościele – wakacyjna opowieść)...


Czy dostrzegam Pana Boga w pięknie Jego stworzeń i własnej małości, która w Bogu staje się wielkością?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz