W dniach od 9 do 15 września br obchodzony jest w Polsce VIII Tydzień Wychowania, którego temat przewodni tym razem brzmi: „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”. Tematyka łączy się z tym, o czym będą obradować biskupi na 15. Zgromadzeniu Ogólnym Synodu Biskupów rozpoczynającym się już za miesiąc w Rzymie. Dzisiaj kończy się ten Tydzień Wychowania, zatem warto jeszcze poszukać Pana Boga w naszym powołaniu. A może najpierw trzeba w ogóle odnaleźć Pana Boga i z Nim odczytać nasze powołanie?
fot. Free-Photos (Pixabay.com)
Gorąco zachęcam, do wczytania się raz jeszcze w ten list (bo pewnie przynajmniej raz większość z nas słyszała ten list czytany w kościele :) Nie będziemy tutaj rozwijać i analizować jego szczegółów. Spróbujmy jednak, zanim odeślę Was do miejsc w Internecie, gdzie można o tych sprawach poczytać i posłuchać, tak „po naszemu”, „na chłopski rozum”, zastanowić się jak to jest z tym Panem Bogiem i powołaniem.
Nie chcę się tutaj kreować na jakiegokolwiek specjalistę od rozeznawania powołań, bo nim po prostu nie jestem, ale może przydatne okażą się poniższe zasady.
Wcześniej jednak zaznaczmy, że w dzisiejszym wpisie nie chodzi o jakąś konkretną działkę powołaniową, np. kapłaństwo vs małżeństwo vs stan wolny. O powołaniu można przecież mówić też w przypadku zawodu (przykładowo lekarz, historyk, nauczyciel, itp.). Przejdźmy już teraz do zasad.
Po pierwsze, trzymaj z Panem Bogiem! Moim zdaniem jeśli chcemy wstrzelić się w nasze powołanie to tak naprawdę musimy przede wszystkim odkrywać je z Jezusem, prosić o światło Ducha Świętego. Może wszak zdarzyć się, że zbyt pochopnie, bez należytego wsłuchiwania się w głos Boży, wejdziemy w nieswoje powołanie, które wcześniej jawiło się nam jako nasze. Nie znaczy to, że w takim wypadku skazani jesteśmy na dozgonną traumę i choć pewnych decyzji nie można cofnąć, możemy być ludźmi szczęśliwymi, bo i tak naszym podstawowym powołaniem jest świętość. Oczywiście im wcześniej wejdziemy w głęboką relację z Panem Bogiem mamy o wiele większe szanse, że wkroczymy od razu na właściwą ścieżkę powołania. Warto, a nawet trzeba jak najczęściej sięgać po Biblię i wczytywać się w Boże Słowo. Może i Biblijny Raban okazać się pomocny :)
Po drugie, pytaj i słuchaj mądrych ludzi! Ta zasada wiąże się z pierwszą. W odkrywaniu Bożej woli co do naszego życia zdecydowanie mogą pomóc nam mądrzy ludzie, np. kierownik duchowy. Wcale nie musi być nim ksiądz (w przypadku Karola Wojtyły był nim krawiec i księgowy - pan Tyranowski). Odsłaniając przed taką osobą (osobami) nasze wnętrze może nam ona (mogą nam oni) pomóc w rozeznawaniu.
Po trzecie, dokop się do istoty siebie! To brzmi dość poważnie, ale nie musi być takie trudne. Chodzi o to, żeby odkrywać w sobie, wygrzebywać motywy, chęci, pragnienia, które tkwią w nas najgłębiej. Najczęściej ta istota jest przykryta różnymi warstwami i maskami. Dogrzebując się do nich jesteśmy w stanie dowiedzieć się, czego ja w życiu tak naprawdę pragnę i co chcę robić.
Po czwarte, odkrywaj swoje talenty i uzdolnienia! Nie bez przyczyny Pan Bóg obdarzył nas jakimiś talentami. Przykładowo jeśli lubisz liczyć, może masz zostać księgową/księgowym. Albo jeśli pasjonuje Cię historia, masz predyspozycje żeby zostać historykiem.
Po piąte, wybieraj największe dobro! Jeśli mamy różne talenty i uzdolnienia i niejednoznaczne pragnienia w głębi nas, trzeba wybierać większe dobro. Przykładowo Karol Wojtyła zapowiadał się na wspaniałego aktora, ale wybrał jednak kapłaństwo i to było w jego przypadku większe dobro.
Po szóste, wyobraź sobie siebie w planowanym powołaniu! O tej zasadzie mówił franciszkanin o. Leonard Bielecki. Czy widzisz siebie w roli księdza albo męża? Czy wyobrażasz sobie siebie jako aktora? Jakie odczucia tym wyobrażeniom towarzyszą? Oczywiście tutaj trzeba uważać czy rzeczywiście nie wyobrażasz sobie siebie w jakimś powołaniu, czy też czujesz lęk, ale w rzeczywistości chcesz tym kimś zostać.
Po siódme, traktuj "znaki" z rozwagą! Chodzi o to, że nieraz wydaje się nam, że przez takie i takie zdarzenie Pan Bóg coś "na pewno" chce mi powiedzieć. Tutaj trzeba być ostrożnym, bo czasami czyjeś pochopne słowo lub gest może zaważyć na całym naszym dalszym życiu.
Po ósme, nie spinaj się i nie nerwicuj za bardzo! Możemy wszak przesadzić w dwie strony. Albo nie robiąc nic w kierunku rozeznania powołania, albo stawać na rękach i nogach, żeby w nie się wstrzelić. W tym drugim przypadku też możemy się z nim rozminąć, bo nerwy i frustracja wezmą górę nad głosem Boga w sercu. A zatem spokojnie: Jezu, Ty się tym zajmij.
Po dziewiąte, odważ się! Niejednokrotnie jedyną przeszkodą na drodze wkroczenia w powołanie jest lęk. Może ono być prawidłowo rozeznane, ale niepodjęte.
Nie chcę się tutaj kreować na jakiegokolwiek specjalistę od rozeznawania powołań, bo nim po prostu nie jestem, ale może przydatne okażą się poniższe zasady.
Wcześniej jednak zaznaczmy, że w dzisiejszym wpisie nie chodzi o jakąś konkretną działkę powołaniową, np. kapłaństwo vs małżeństwo vs stan wolny. O powołaniu można przecież mówić też w przypadku zawodu (przykładowo lekarz, historyk, nauczyciel, itp.). Przejdźmy już teraz do zasad.
Po pierwsze, trzymaj z Panem Bogiem! Moim zdaniem jeśli chcemy wstrzelić się w nasze powołanie to tak naprawdę musimy przede wszystkim odkrywać je z Jezusem, prosić o światło Ducha Świętego. Może wszak zdarzyć się, że zbyt pochopnie, bez należytego wsłuchiwania się w głos Boży, wejdziemy w nieswoje powołanie, które wcześniej jawiło się nam jako nasze. Nie znaczy to, że w takim wypadku skazani jesteśmy na dozgonną traumę i choć pewnych decyzji nie można cofnąć, możemy być ludźmi szczęśliwymi, bo i tak naszym podstawowym powołaniem jest świętość. Oczywiście im wcześniej wejdziemy w głęboką relację z Panem Bogiem mamy o wiele większe szanse, że wkroczymy od razu na właściwą ścieżkę powołania. Warto, a nawet trzeba jak najczęściej sięgać po Biblię i wczytywać się w Boże Słowo. Może i Biblijny Raban okazać się pomocny :)
Po drugie, pytaj i słuchaj mądrych ludzi! Ta zasada wiąże się z pierwszą. W odkrywaniu Bożej woli co do naszego życia zdecydowanie mogą pomóc nam mądrzy ludzie, np. kierownik duchowy. Wcale nie musi być nim ksiądz (w przypadku Karola Wojtyły był nim krawiec i księgowy - pan Tyranowski). Odsłaniając przed taką osobą (osobami) nasze wnętrze może nam ona (mogą nam oni) pomóc w rozeznawaniu.
Po trzecie, dokop się do istoty siebie! To brzmi dość poważnie, ale nie musi być takie trudne. Chodzi o to, żeby odkrywać w sobie, wygrzebywać motywy, chęci, pragnienia, które tkwią w nas najgłębiej. Najczęściej ta istota jest przykryta różnymi warstwami i maskami. Dogrzebując się do nich jesteśmy w stanie dowiedzieć się, czego ja w życiu tak naprawdę pragnę i co chcę robić.
Po czwarte, odkrywaj swoje talenty i uzdolnienia! Nie bez przyczyny Pan Bóg obdarzył nas jakimiś talentami. Przykładowo jeśli lubisz liczyć, może masz zostać księgową/księgowym. Albo jeśli pasjonuje Cię historia, masz predyspozycje żeby zostać historykiem.
Po piąte, wybieraj największe dobro! Jeśli mamy różne talenty i uzdolnienia i niejednoznaczne pragnienia w głębi nas, trzeba wybierać większe dobro. Przykładowo Karol Wojtyła zapowiadał się na wspaniałego aktora, ale wybrał jednak kapłaństwo i to było w jego przypadku większe dobro.
Po szóste, wyobraź sobie siebie w planowanym powołaniu! O tej zasadzie mówił franciszkanin o. Leonard Bielecki. Czy widzisz siebie w roli księdza albo męża? Czy wyobrażasz sobie siebie jako aktora? Jakie odczucia tym wyobrażeniom towarzyszą? Oczywiście tutaj trzeba uważać czy rzeczywiście nie wyobrażasz sobie siebie w jakimś powołaniu, czy też czujesz lęk, ale w rzeczywistości chcesz tym kimś zostać.
Po siódme, traktuj "znaki" z rozwagą! Chodzi o to, że nieraz wydaje się nam, że przez takie i takie zdarzenie Pan Bóg coś "na pewno" chce mi powiedzieć. Tutaj trzeba być ostrożnym, bo czasami czyjeś pochopne słowo lub gest może zaważyć na całym naszym dalszym życiu.
Po ósme, nie spinaj się i nie nerwicuj za bardzo! Możemy wszak przesadzić w dwie strony. Albo nie robiąc nic w kierunku rozeznania powołania, albo stawać na rękach i nogach, żeby w nie się wstrzelić. W tym drugim przypadku też możemy się z nim rozminąć, bo nerwy i frustracja wezmą górę nad głosem Boga w sercu. A zatem spokojnie: Jezu, Ty się tym zajmij.
Po dziewiąte, odważ się! Niejednokrotnie jedyną przeszkodą na drodze wkroczenia w powołanie jest lęk. Może ono być prawidłowo rozeznane, ale niepodjęte.
I po dziesiąte, przede wszystkim celuj w świętość! Wszystkie powyższe zasady muszą Cię prowadzić do świętości. To jest cel i powołanie podstawowe każdego z nas. Jeśli coś nie jest zgodne z Bożymi przykazaniami i nauką Kościoła, nie może pochodzić z Wysoka.
Poniżej znajduje się wykaz linków, po które warto sięgnąć rozeznając swoje powołanie.
Zbliża się październik, a zatem ten wpis i linki mogą okazać się szczególnie przydatne dla studentów, zwłaszcza tych, którzy niebawem rozpoczną pierwszy rok studiów. Życzę Wam, żebyście jak najlepiej wstrzelili się w Wasze powołanie.
Czy moje powołanie wpisuje się w powołanie do świętości?
Lista materiałów przydatnych w rozeznawaniu powołania (jeśli masz jeszcze jakieś inne ciekawe treści tego typu, nie zapomnij udostępnić ich w komentarzach!). Warto się z nimi zapoznać.
1. Pragnij! O rozeznawaniu powołania (o. Adam Szustak OP);
2. Pragnij! O rozeznawaniu powołania (cz.1) o. Adam Szustak OP;
3. Pragnij! O rozeznawaniu powołania (cz.2) o. Adam Szustak OP;
4. Pragnij! O rozeznawaniu powołania (cz.3) o. Adam Szustak OP;
5. [NV#225] Czy mam powołanie do małżeństwa?;
6. [NV#226] Czy mam powołanie do stanu duchownego?;
7. [NV#228] Czy mam powołanie do samotności?;
8. [NV#235] Czy można pomylić powołanie?;
9. Pytasz i wiesz: Spóźnione powołanie;
10. bEZ sLOGANU2(207) Czy można zmarnować powołanie?/ (Eng subtitles) Can we waste our vocation?;
11. bEZ sLOGANU2 (145) problem z powołaniem - Franciszkanie;
12. Bez sloganu V - o powolaniu;
13. bEZ sLOGANU2 (117) Dwa powołania - Franciszkanie;
14. Jak rozeznać powołanie - Daniel Wojda, jezuita;
15. 6 sposobów, jak rozeznać powołanie;
16. Jak rozpoznać powołanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz