Bez owijania w bawełnę - jesteś dzieckiem Boga!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
W ramach tegorocznych minikonferencji adwentowych próbowaliśmy sobie m.in. na nowo uświadomić, że istnieje wiele adwentów. Jest oczekiwanie na paruzję (powtórne przyjście Pana Jezusa na ziemię), jest wyczekiwanie na spotkanie z Panem w śmierci i wreszcie jest wiele sytuacji, gdy pragniemy, aby Jezus przyszedł i pomógł rozwiązać nakiś trapiący nas problem. Dzisiaj przejdziemy do chyba najbardziej oczywistego Adwentu, jakim jest okres liturgiczny, w którym przygotowujemy się do uroczystości Bożego Narodzenia, którą już za kilka dni będziemy przeżywać.
Chciałbym, żebyśmy w tym naszym dzisiejszym zamyśleniu tak naprawdę uwierzyli w jedną prawdę, która z jednej strony jest oczywista, a z drugiej często umyka nam pośród rozlicznych gonitw i porządków okołoświątecznych. A bez niej te Święta w zasadzie nie mają sensu.
Wśród czytań drugiej części Adwentu znajduje się i to, które otwiera Ewangelię wg św. Mateusza i zarazem cały Nowy Testament. Chodzi o Mt 1,1-17. Może wielu z nas przysypia, gdy ksiądz odczytuje szereg egzotycznie brzmiących imion; ten był ojcem tego, a tamten znów tego, itd. Jest tam i niejaki Azor, który wydaje nam się może nieco bardziej swojski przez opaczne skojarzenie z pewnym czworonogiem... Również w Ewangelii wg św. Łukasza znajdziemy rodowód Jezusa (Łk 3,23-38) różniący się nieco od Mateuszowego. Nie będziemy tutaj szczegółowo wnikać w przyczyny tych różnic. Jeśli ktoś jest tym szczególnie zainteresowany odsyłam do bestsellerowej książki papieża Benedykta XVI pt. "Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo". Oprócz tych tekstów jest jeszcze inny, który otwiera Ewangelię wg św. Jana (J 1,1-18). Wbrew pozorom ten bardzo dziwnie, tajemniczo i uczenie brzmiący tekst wprowadza nas nawet głębiej w tajemnicę rodowodu Chrystusa niż dwa poprzednie, skrupulatnie wyliczające przodków Mistrza.
Wszyscy chyba znamy ten fragment, niektórzy może nawet potrafią wyrecytować urywki z pamięci. Mowa tam jak wiemy o Słowie, które stało się ciałem. Tym Słowem jest oczywiście Pan Jezus, który dla nas przybrał ludzką postać, stał się jednym z nas. A jak to się ma do rodowodu? Przytoczmy trzy wersety:
"Wszystkim tym (…), którzy Je (Słowo) przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego -
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy".
W ramach tegorocznych minikonferencji adwentowych próbowaliśmy sobie m.in. na nowo uświadomić, że istnieje wiele adwentów. Jest oczekiwanie na paruzję (powtórne przyjście Pana Jezusa na ziemię), jest wyczekiwanie na spotkanie z Panem w śmierci i wreszcie jest wiele sytuacji, gdy pragniemy, aby Jezus przyszedł i pomógł rozwiązać nakiś trapiący nas problem. Dzisiaj przejdziemy do chyba najbardziej oczywistego Adwentu, jakim jest okres liturgiczny, w którym przygotowujemy się do uroczystości Bożego Narodzenia, którą już za kilka dni będziemy przeżywać.
Chciałbym, żebyśmy w tym naszym dzisiejszym zamyśleniu tak naprawdę uwierzyli w jedną prawdę, która z jednej strony jest oczywista, a z drugiej często umyka nam pośród rozlicznych gonitw i porządków okołoświątecznych. A bez niej te Święta w zasadzie nie mają sensu.
fot. Ijcor, Pixabay.com
Wszyscy chyba znamy ten fragment, niektórzy może nawet potrafią wyrecytować urywki z pamięci. Mowa tam jak wiemy o Słowie, które stało się ciałem. Tym Słowem jest oczywiście Pan Jezus, który dla nas przybrał ludzką postać, stał się jednym z nas. A jak to się ma do rodowodu? Przytoczmy trzy wersety:
"Wszystkim tym (…), którzy Je (Słowo) przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego -
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy".
I tutaj dochodzimy do istoty sprawy, dochodzimy do prawdy, którą wcześniej zapowiadałem. Jeśli w kimś z nas zrodziło się jakieś uczucie zazdrości, że np. król Dawid czy jakiś tam Azor znajdowali się wśród przodków Pana Jezusa, to musi on zaniechać swojego negatywnego uczucia. Zauważmy, że więzy krwi i pokrewieństwo fizyczne są ważne, ale z chwilą przyjścia Chrystusa na ziemię najważniejsze okazuje się coś innego - Jezus uzdolnił nas do stawania się dziećmi Bożymi przez wiarę. A to dziecięctwo Boże jest nawet o wiele ważniejsze niż pochodzenie tylko na sposób ludzki. Gdy przyjmujemy chrzest i gdy świadomie wierzymy w Boga, jesteśmy Jego dziećmi; jesteśmy największymi szczęściarzami we wszechświecie!
A zatem z jednej strony pomimo najróżniejszych badziewi i tałatajstw, które może nas trapią, pomimo wszelkich grzechów i różnorodnych słabości i z drugiej strony pomimo całej bieganiny i komercyjnej otoczki Świąt, uwierzmy, uświadommy sobie tę prawdę, że jesteśmy dziećmi Boga i w pewnym sensie rodzeństwem Pana Jezusa, a Maryja jest naszą Matką. Niech to będzie myśl przewodnia tej zbliżającej się uroczystości.
Prośmy Świętą Rodzinę, aby uczyła nas całym sercem przyjmować tę prawdę: Święta Rodzino, módl się za nami!
PS A z okazji Narodzenia Pańskiego i Nowego Roku oprócz tradycyjnych kwestii takich jak zdrowie, potrzebne łaski i Boże błogosławieństwo życzę Wam i sobie także i tego, żebyśmy tak naprawdę zakochali się w Słowie Bożym i ochoczo sięgali po nie każdego dnia nie tylko w nowym roku 2019, ale zawsze.
Kolejny wpis na Biblijnym Rabanie będzie tym 100 na blogu. Z tej okazji szykuję (szykujemy...) dla Was coś specjalnego. Póki co nie zdradzę szczegółów ;)
Kolejny wpis na Biblijnym Rabanie będzie tym 100 na blogu. Z tej okazji szykuję (szykujemy...) dla Was coś specjalnego. Póki co nie zdradzę szczegółów ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz