Czytania z dnia wraz z komentarzami >>>
9 listopada 2020 - Święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, rok A, II
Bazylika św. Jana na Lateranie – widok od strony wschodniej, fot. by pedro reis , http://www.ferras.at - Praca własna, CC BY-SA 2.5, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=963611 |
"Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje" (1 Kor 3,10)
W powyższym wersecie można się doszukać sytuacji nieraz po ludzku bardzo trudnej: ty się trudzisz, ty w coś wkładasz wiele wysiłku, ty coś tworzysz, a tu przychodzi czas, że ktoś inny wchodzi na twoje miejsce. Zauważmy, że położenie fundamentu budynku, przykładowo domu, to jest jak to nieraz się mówi, jedna z najbardziej mozolnych i niewdzięcznych prac: bo wkłada się dużo trudu i mozołu, a jeszcze tak wizualnie nic "nie rośnie" ponad ziemię. Wiemy jednak, że to robota szalenie ważna, bo fundament to niezbędna baza. Nieraz w życiu człowieka są takie wydarzenia i chwile, że pomimo wielkiego trudu trzeba coś zostawić, a cały splendor spada na kolejną osobę, która tworzy dane dzieło, bo owoce jej pracy widać, podobnie jak mury budynku. Czy w takich sytuacjach należy popadać we frustrację? Bynajmniej! Jak zawsze należy spojrzeć na Chrystusa i wychwalać Pana. Zobaczmy, jak czytamy dalej: "Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus" (1 Kor 3,11). Cóż za uniżenie Chrystusa! On wręcz stał się fundamentem, nie tylko trudził się przy jego zakładaniu. I jeszcze jeden ważny cytat: "A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie" (Mt 6,4b).
"Bóg jest w jego wnętrzu (przybytku; czyt. Kościoła), więc się nie zachwieje" (Ps 46,6a)
"Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał (Chrystus) wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał" (J 2,15)
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie dzisiaj ten fragment stanowi przepiękny przykład Bożego Miłosierdzia. Dość paradoksalnie (temat na inną serię >>> :) rzucił mi się dziś w oczy ten bicz ze sznurków, który sporządził sobie Pan Jezus. Mimo wszystko to narzędzie wydało mi się jakieś wyjątkowo łagodne w stosunku do biczów, które stosowano choćby przy biczowaniu skazańców; znamy np. tę scenę z "Pasji" Gibsona, kiedy torturowano Chrystusa. Bóg jednak nawet w obliczu profanacji świątyni wymierza kupcom najmniej surową karę. A my ludzie biczujemy Chrystusa niemiłosiernie wszystkimi naszymi grzechami. Panie, zmiłuj się nad nami! Niech będzie pochwalone Boże Miłosierdzie z pokolenia na pokolenie. Na wieki wieków. Amen.
Nie jestem biblistą i nie traktujcie proszę moich refleksji jako oficjalnej wykładni Kościoła, niemniej pragnę całym sercem i tak staram się czynić, aby moje przemyślenia wpisywały się w nauczanie Kościoła rzymskokatolickiego. Głęboko wierzę, że w rozważaniach pomaga i inspiruje Duch Święty.
Podzielcie się w komentarzach własnymi przemyśleniami, udostępnijcie też innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz